"M jak miłość": producenci odpowiedzieli na krytyczne słowa Kuszewskiego i Frycz

Gdy myślimy o gwiazdach, ich stylu życia i pracy, zazwyczaj wyobrażamy sobie wszystko w różowych barwach. Przecież to celebryci, znane osoby o rozpoznawalnych nazwiskach. Na pewno pracują lżej od przeciętnego Polaka i w dużo lepszych warunkach. Okazuje się jednak, że rzeczywistość znacznie różni się od wyobrażeń.

"M jak miłość": producenci odpowiedzieli na krytyczne słowa Kuszewskiego i Frycz
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

30.06.2018 | aktual.: 30.06.2018 11:04

Na niedawne zarzuty aktorów "M jak miłość" odpowiedział PR producentów. Czego się dowiedzieliśmy?

Wypowiedzi dwójki aktorów znanych z wielu produkcji, ale również z "M jak miłość", zaskoczyły, jeśli nie zszokowały fanów tasiemca. Według Frycz i Kuszewskiego praca na planie była wykańczająca, zdjęcia się przeciągały, a aktorki, które są mamami, nie mogły liczyć na wsparcie. Do oskarżeń gwiazd odniosła się Karolina Baranowska, PR manager w firmie MTL Maxfilm produkującej serial.

- Aktorka odeszła z serialu ponad rok temu i w czasie pracy na naszym planie i później nie zgłaszała tego rodzaju uwag, ani do nas ani do swojego agenta, co potwierdziliśmy u źródła w osobistej rozmowie z panem Jerzym Gudejko. Czemu powiedziała to teraz, nie zamierzamy oceniać - czytamy na stronie Wirtualnemedia.pl.

- Co do słów pana Kacpra Kuszewskiego, to dla kogoś kto czyta ze zrozumieniem (...), jasno wynika, że aktor nie narzeka na rodzaj swojej umowy i zaznacza, że nie jest to powód jego odejścia z serialu - mówi Baranowska.

Co dokładnie sugerowały gwiazdy?

- Ludzie w ekipie filmowej są albo zatrudnieni na umowy o dzieło albo mają własną działalność gospodarczą, co powoduje, że prawo pracy ich nie obejmuje. Dzień pracy ekipy trwa 12 godzin, często zdjęcia są w sobotę, a nawet zdarza się, że w niedzielę, więc te sześć dni po 12 godzin. Z czego dzień zdjęciowy liczy się od rozpoczęcia zdjęć do momentu zakończenia. Zdjęcia mamy często poza Warszawą, trzeba liczyć jeszcze spakowanie się czy charakteryzację, ale też na dojazd na plan, skąd niektórzy muszą jeszcze wrócić do domu... (...) Wielu członków ekipy jest wynagradzanych za dzień pracy, czyli jeśli nie przyjdą do pracy, bo np. zachorują, to nie dostaną pieniędzy - mówił Plejadzie Kuszewski, który postanowił rozstać się z produkcją po 18 latach współpracy. Do tej pory wydawało się, że owocnej i satysfakcjonującej, skoro aktor nie zmieniał pracy przez niemal dwie dekady.

Z kolei Frycz, która na planie wytrzymała znacznie krócej, bo cztery lata, mówiła w rozmowie z "Twoim Stylem":

- Robiliśmy po dziesięć scen dziennie, pracowałam dłużej, niż miałam zapisane w umowie. Aktorki, które mówiły, że mają dzieci i muszą zwolnić nianię, słyszały: "A co, wyjdziesz z planu? Wielka pani gwiazda?”. Nikt nikogo nie szanował, były wrzaski. Ludzie przychodzili do pracy sfrustrowani, nienawidzili jej, ale bali się odejść, bo dziecko i kredyt. Dostosowywałam się, ale uwierała mnie ta sytuacja. Miałam 30 lat i byłam sfrustrowana. Straciłam radość z grania. W pewnym momencie poczułam, że dostosowywanie się ma granice. Nie mogę tego robić w nieskończoność, bo tracę szacunek do siebie.

Co sądzicie o słowach gwiazd i komentarzu produkcji? Gwiazdy powinny wcześniej opowiedzieć o niepokojących sytuacjach? Zdecydowali się na to dopiero po zakończeniu pracy nad "M jak miłość".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)