Kacper Kuszewski: nie pluję na "M jak Miłość". Aktor wściekły, miarka się przebrała
Ostatnio środowisko aktorskie żyje aferą wokół serialu "M jak Miłość". Gorzkie słowa Olgi Frycz wywołały nie lada zamieszanie. Wypowiadając się w tym temacie, Kuszewski nie spodziewał się, że doleje oliwy do ognia.
"Straciłam radość z grania. W pewnym momencie poczułam, że dostosowywanie się ma granice. Nie mogę tego robić w nieskończoność, bo tracę szacunek do siebie" - od tych słów Olgi Frycz wszystko się zaczęło. Nagonka na "M jak Miłość" wydawała się nie mieć końca. Do teraz. Kacper Kuszewski wydał oficjalne oświadczenie w tej sprawie.
Zanim jednak na Facebook'u aktora pojawiło się sprostowanie, w rozmowie WP opowiedział o tym, co dzieje się w "M jak Miłość". Okazał się jednocześnie jedyną osobą, która miała odwagę mówić o tym głośno.
- Mówiąc o kiepskich warunkach pracy, miałem na myśli np. garderobiane, obsługę planu, charakteryzatorów, dźwiękowców, oświetlaczy, kierowców itd. Najgorsze jest to, że członkowie ekipy boją się mówić o tym głośno. Żyją w nieustannym lęku, że jak zaczną narzekać, to ktoś wejdzie na ich miejsce - mówił ostatnio w wywiadzie dla WP.
To nie wystarczyło. spekulacjom nie było końca. Aktor nie wytrzymał i postanowił wydać obszerne oświadczenie, w którym tłumaczy, co tak naprawdę chciał przekazać, kiedy skomentował pracę na planie serialu.
- Ale afera! Słyszeliście już, jaki ten Kuszewski bezczelny i arogancki? Jak mu się w głowie poprzewracało? To posłuchajcie - zaczął groźnie.
Kacper napisał także, że bardzo ceni swoją pracę, gdyż wiele jej zawdzięcza.
- Proszę Państwa, NIGDY nie narzekałem na swoją pracę, musiałbym chyba na głowę upaść. Serialowi zawdzięczam popularność, karierę i dobre zarobki (...). I nie dostałem jak dotąd żadnej roli w innym serialu w Polsacie ani nigdzie indziej - kończy sprostowanie.