Luna wygrała wyścig na Eurowizję o włos. Jurorzy odsłaniają zasadniczą słabość konkursu
Luna minimalnie wyprzedziła Justynę Steczkowską i będzie reprezentować Polskę na tegorocznej Eurowizji w Szwecji. Decyzję podjęło pięcioosobowe jury. Od początku jego członkowie mierzyli się z nie lada problemem.
Decyzja o wyborze Luny wywołała sporo kontrowersji. W sieci pojawiają się głosy, że zwycięstwo należało się Justynie Steczkowskiej, ale podobno nie mogła wygrać, bo dobrze żyła z propisowską władzą TVP i była gwiazdą "Sylwestra z Dwójką", tak ubóstwianego przez prezesa Jacka Kurskiego.
Jeśli chodzi o bardziej merytoryczne argumenty, to krytycy "Jusi" podkreślają, że klimaty słowiańskie w jej utworze "Witch-er Tarohoro" to na europejskim festiwalu strzał w stopę. Tego rodzaju stylistyka nie ma już podobno takiej siły przebicia, jak chociażby tuż po wejściu Polski do Unii. Z kolei Lunie zarzuca się, że jej "The Tower" to przyzwoity, ale niczym niewyróżniający sie kawałek popu, który przepadnie w zalewie innych średniaków. Czyli i tak źle, i tak niedobrze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
LUNA - The Tower | Poland 🇵🇱 | Official Music Video | Eurovision 2024
Różnica między pierwszym a drugim miejscem
Duży zgryz z wyborem optymalnego kandydata na Eurowizję miało jury powołane przez telewizję publiczną. Zasiedli w nim Kasia Moś (polska repezentantka w konkursie w 2017 r.), Łukasz Pieter z Zetki, Michał Hanczak z Eski, Piotr Klatt z TVP i Konrad Szczęsny z viva.pl.
"Różnica między pierwszym a drugim miejscem wyniosła zaledwie jeden punkt, co tylko pokazuje, jak wyrównany był poziom" - stwierdził w poście Szczęsny, podkreślając, że nie było żadnych nacisków ze strony nadawcy.
212 utworów
Jednoczeście dziennikarz zwrócił uwagę na podstawowy problem, który najbardziej utrudniał najlepszy wybór.
"Metoda selekcyjna, którą zastosowano w tym roku, nie jest doskonała [...]. Uniemożliwia ona zweryfikowanie zdolności wokalnych artystów/ek, bazuje jedynie na nagraniach studyjnych. Spośród 212 utworów, które przesłuchałem, dało się stworzyć atrakcyjną, różnorodną stawkę preselekcyjną i bardzo żałuję, że taki koncert nie miał w tym roku miejsca. Ciężar odpowiedzialności byłby wówczas znacznie mniejszy" - zauważył w internecie.
Mniej tajemnic
Podobnego zdania była także jego kolega z komisji.
"Tegoroczna metoda wyboru nie jest doskonała, także przez brak występu na żywo, który mógłby zweryfikować znaczną część zgłoszeń. Cieszą mnie jednak emocje związane z konkursem, bo to oznacza, że dla wielu osób ma on takie znaczenie jak dla mnie"- podsumował swoje wrażenia Michał Hanczak.
Konrad Szczęsny wyraził nadzieję, że w przyszłym roku wróci głos widzów, a same selekcje staną się jeszcze bardziej transparentne. Jak twierdzi, należałoby upublicznić całą listę artystów, którzy wysłali swoje zgłoszenia, a nie tylko finałową 10-tkę.
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: