Ludzkość kontra grzyby. Serial "The Last of Us" zwrócił uwagę na poważny problem
Świat opanowany przez "żywe trupy" to pomysł wałkowany w popkulturze od dekad. Twórcy "The Last of Us" dorzucili swoje trzy grosze, kreśląc przy tym bardzo ciekawy, a zarazem przekonujący scenariusz inspirowany zjawiskiem przyrodniczym. Grzyb-pasożyt kontrolujący swojego żywiciela nie jest bowiem czystą fikcją rodem z taniego horroru.
Filmów, książek, komiksów, gier wideo z udziałem zombie powstała cała masa. Przy czym rzadko kiedy twórcy skupiają się na pytaniu, co doprowadziło do opanowania świata przez ożywione zwłoki rzucające się do gardeł, pożerające mózgi itp. Wyjaśnieniem może być wzmianka o wirusie wyhodowanym przez człowieka jak w serii "Resident Evil". Eksperymenty z wirusami były też źródłem horroru, jaki zgotowano bohaterom "Jestem legendą".
We wspomnianym filmie z Willem Smithem, tak jak w "The Last of Us", nie mamy co prawda do czynienia z zombie jako żywymi trupami. Tutejsze monstra w ludzkiej skórze nadal żyją, czy raczej egzystują, kierowane pierwotnym instynktem. Twórcy "The Last of Us" nie sięgnęli jednak po fikcyjnego wirusa czy efekt eksperymentów genetycznych, ale po naturalnie występujące w przyrodzie grzyby znane pod zbiorczą nazwą Cordyceps (maczużnik).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bijący rekordy popularności serial "The Last of Us" bazuje na grze wideo pod tym samym tytułem z 2013 r. Pomysł "grzybowej epidemii" był bardzo oryginalny dekadę temu, choć trzeba przyznać, że popkultura już wcześniej sięgała po ten motyw. Najlepszym tego przykładem jest "Matango" ("Atak ludzi grzybów") - japoński horror z 1963 r., pod którym podpisał się reżyser "Godzilli" Inoshiro Honda.
Choć grzyby kontrolujące ludzkie umysły brzmią jak pomysł na opowieść z filmu klasy B (albo i C), twórcy "The Last of Us" nie chcieli zapuszczać się w te rejony. Zamiast tego napisali scenariusz, na który przeciętny mikrobiolog czy mykolog może i spojrzy z uśmiechem politowania, ale w rzeczywistości zmutowany Cordyceps stanowiący zagrożenie dla ludzkości to ciekawy koncept fantastyki naukowej, a nie czysta fantazja.
- Ludzkość walczy z wirusami od zawsze. Czasami giniemy milionami jak na prawdziwej wojnie, ale w końcu zawsze wygrywamy - słyszymy z ust naukowca w pierwszym odcinku "The Last of Us" w czasie debaty telewizyjnej. - Mikroorganizmy są straszliwym zagrożeniem, ale nie chodzi o wirusy czy bakterie, lecz grzyby - dodał, wywołując śmiech na widowni.
Naukowiec był gotów na taką reakcję i wcale się tym nie przejął. Bo doskonale wie, że "są grzyby, które nie chcą zabijać, ale kontrolować". Jako przykład podał substancje psychoaktywne – LSD pozyskiwane ze sporyszu grzyba i psylocybinę, czyli tzw. grzyby halucynogenne.
- Wirusy powodują choroby, lecz grzyby zmieniają umysły - mówił bohater serialu, nawiązując do maczużników, które pasożytują głównie na bezkręgowcach, np. osach, mrówkach, innych owadach, zastępując tkanki żywiciela rozrastającą się grzybnią.
W fikcyjnej debacie z 1968 r. padł argument, że Cordyceps nie przeżyłby w organizmie ludzkim ze względu na zbyt wysoką temperaturę potencjalnego żywiciela. Ale co, gdyby w wyniku globalnego ocieplenia grzyby "znalazły powód do ewolucji"?
W "The Last of Us" taki powód się znalazł, przez co w 2003 r. w zaledwie kilka dni świat opanowała "grzybowa epidemia". W 2023 r. niedobitki żyją na zgliszczach cywilizacji, walcząc każdego dnia o przetrwanie, ale są i tacy, którzy nie tracą nadziei na wynalezienie lekarstwa.
W świecie rzeczywistym grzybo-ludzie nie roznoszą zarodników przez ugryzienia czy obrzydliwe "pocałunki", ale zagrożenia związane z grzybami i ograniczone możliwości medycyny w tym zakresie to już nie jest science fiction.
- Istnieją poważne zagrożenia dla ludzkości ze strony patogenów grzybiczych – nie w sensie apokalipsy zombie, ale pod względem nieuleczalnych infekcji - mówił dr Justin Beardsley w "The Sydney Morning Herald".
Obecnie Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wyróżnia cztery patogeny grzybicze, które stanowią najwyższy priorytet (krytyczny) w kontekście zagrożenia dla ludzkości. W ostatnim czasie zasięg występowania tych patogenów wyraźnie się powiększa, a jednocześnie są one bardzo odporne na leki.
Beardsley, specjalista z Uniwersytetu Sidney zwrócił uwagę, że choć ludzkość posiada wiele broni w postaci antybiotyków do walki z bakteriami, to w przypadku grzybów jest wręcz odwrotnie. Środków tego typu jest niewiele, a ich skuteczność ciągle maleje ze względu na ciągłe mutacje. Co ciekawe, niektóre z leków skutecznych w zwalczaniu infekcji grzybiczych, były pierwotnie testowane jako potencjalne leki chemioterapeutyczne. - Nie nadawały się do tego, ale stwierdzono, że są skuteczne przeciwko komórkom grzybów - mówił Beardsley, który użył w stosunku do grzybów określenia "zapomniana choroba zakaźna".
Wśród najgroźniejszych dla człowieka patogenów grzybiczych WHO wymienia Aspergillus fumigatus (kropidlak popielaty), który co prawda nie zamienia nosiciela w krwiożercze monstrum, ale może wywołać m.in. ostre i przewlekłe infekcje dróg oddechowych, prowadzące do zgonu od 40 do nawet 90 proc. chorych.
Dla osób z obniżoną odpornością, zwłaszcza zarażonych wirusem HIV, szczególnie niebezpieczne są zarodniki drożdżaków (Cryptococcus neoformans) wdychanych z powietrzem, które wywołują kryptokokozę. To zakażenie grzybicze może doprowadzić m.in. do zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych, komplikować przeszczep narządu, leczenie przeciwnowotworowe itp.
Ponadto WHO wespół z amerykańską agencją federalną CDC (Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom) zwracała w ostatnich latach uwagę na zagrożenia związane z Candida auris. Ten drożdżak przez niektórych nazywany "supergrzybem", przed pandemią COVID-19 był uważany za szpitalny patogen, występujący tylko w określonych instytucjach medycznych. Sytuacja zmieniła się w 2020 r., gdy szpitale pękały w szwach od chorych zarażonych koronawirusem. Ciężkie zakażenie wywołane przez Candida auris wzrosło wtedy w USA o kilkaset proc. (w porównaniu z liczbami sprzed pandemii) i dotyczyło chorych pod respiratorami, leczonych antybiotykami i lekami przeciwgrzybiczymi o szerokim spektrum działania. W efekcie podczas gdy SARS-CoV-2 doprowadzał do zgonów ok. 1 proc. zarażonych, śmiertelność u osób z Candida auris wynosiła 30-60 proc.
Twórcy "The Last of Us" stawiając pytanie: "co by było, gdyby Cordyceps mógł przenieść się z mrówki na człowieka?", mimowolnie zwrócili uwagę na istotny i rzeczywisty problem, który przez pandemię COVID-19 nabrał zupełnie nowego znaczenia.
- Oni nie umierali na COVID-19, umierali z powodu infekcji grzybiczej w ich zatokach, która wżera się do mózgu - mówił Beardsley o przypadkach w Indiach, gdzie byli leczeni sterydami. - To otworzyło nam oczy, że tego rodzaju infekcje grzybicze mogą skomplikować wirusową pandemię układu oddechowego - dodał australijski naukowiec.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o prawdopodobnie najlepszym serialu 2023 roku (sic!), załamujemy ręce nad Złotymi Malinami i nominacjami do Oscarów, a także przeżywamy rozstanie Shakiry i Gerarda Pique. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.