Kurski dla "wSieci": "Kuriozalny fake miał nas złamać, wzburzyć widzów i zmusić do wycofania ze zmian"
Decyzje prezesa Telewizji Polskiej, Jacka Kurskiego, w ciągu ostatnich kilku miesięcy budziły wiele kontrowersji i pociągały za sobą szereg nieprzewidzianych konsekwencji. Postępująca cenzura w TVP, zamieszanie wokół festiwalu w Opolu, a ostatnio także ściągnięcie z ramówki kultowego programu "Jaka to melodia?" były szeroko komentowane w mediach. W rozmowie z tygodnikiem "wSieci" Kurski porusza niewygodne tematy, przedstawiając swoją wersję wydarzeń.
19.06.2017 | aktual.: 20.06.2017 10:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Lista zarzutów kierowana pod adresem Telewizji Polskiej powiększa się każdego dnia. Spadek liczby widzów, będący efektem utraty wiarygodności oraz niebezpiecznego oddalania się serwisów od bezstronnego przekazywania informacji, to tylko niektóre z problemów, z jakimi musi się zmierzyć Jacek Kurski.
W obszernym wywiadzie dla tygodnika "wSieci" prezes TVP odniósł się do ostatnich doniesień medialnych o zakończeniu emisji programu "Jaka to melodia?".
- Przez 20 lat Telewizja Polska zgadzała się na przymusowe pośrednictwo producenta zewnętrznego, który przynosił do telewizji licencję na popularny, codzienny program "Jaka to melodia", czyli w oryginale "Name That Tune", i pobierał oczywiście marże pośrednika i producenta zewnętrznego, korzystając przy tym szeroko z zasobów telewizji. Cały program nagrywany był w studio Telewizji Polskiej, była to sytuacja w oczywisty sposób niewłaściwa - wyjaśnił Kurski próby wprowadzenia zmian w programie. Dodał także, że dotychczasowe rozwiązanie pociągało ze sobą duże koszty, dlatego postanowił on porozumieć się bezpośrednio z właścicielem formatu, Ralphem Rubensteinem. Oszczędności płynące z pominięcia komercyjnego pośrednika w procesie tworzenia programu, miałyby sięgać milionów złotych: - Nie mam nic przeciwko producentom zewnętrznym ale jeśli produkcja może być rodzimą produkcją telewizji - To jest to moim Najświętszym obowiązkiem. I to realizujemy - podsumowuje.
Doniesienia medialne, przedstawiające sytuację w innym świetle, Kurski nazywa fake newsami oraz wymierzonymi w niego naciskami, które miały na celu powstrzymanie zmian, pozwalających odbudować pozycję TVP.
- Kuriozalny fake o tym, że zastępujemy program popkulturowy "Jaka to melodia" magazynem o pieśniach religijnych patriotycznych miał nas złamać, wzburzyć widzów i zmusić do wycofania ze zmian. Otóż chcę powiedzieć jasno, teraz i na przyszłość, że taka presja będzie zawsze nieskuteczna - zapowiada prezes. Czy Janowski dalej będzie prowadził program? Tego jeszcze nie wiadomo, jednak jak zapowiada Kurski, rozmowy z popularnym prezenterem zmierzają w dobrym kierunku.
Sytuacja z programem "Jaka to melodia?" to według Kurskiego nie jest odosobniony przypadek. Fałszywych doniesień o zmianach w ramówce TVP pojawiło się znacznie więcej. – To samo zdarza się, kiedy racjonalizuję koszt zakupu popularnych seriali. Natychmiast czytam w tabloidach, że Kurski likwiduje "Klan", że Kurski niszczy i zdejmuje z anteny "M jak miłość". To wszystko kłamstwa – wyjaśnia prezes Telewizji Polskiej. Zapewnia także, że nie zrobiłby niczego, co uderzyłoby w telewidzów, którzy kochają sprawdzone formaty.
Zapytany o spadającą oglądalność telewizji publicznej, prezes TVP stwierdza, że jest to sytuacja, z którą zmierzyć się musi każda stacja telewizyjna. Jest to wynikiem zwiększonym zainteresowaniem platformami internetowymi i odejściem odbiorców od tradycyjnej oferty telewizyjnej. Kurski zapewnia jednak, że podejmuje działania mające uatrakcyjnić internetowe oblicze Telewizji Polskiej, a pomóc w tym ma bezpłatny dostęp do dawnych polskich seriali na platformie VOD.
Według Jacka Kurskiego to fake newsy były główną przyczyną zamieszania związanego z festiwalem w Opolu. Informacja o istnieniu czarnej listy, była bowiem wymysłem nieprzyjaźnie nastawionych mediów, a dotychczasowe wystąpienia Kayah na antenie TVP mają świadczyć o braku jakichkolwiek ograniczeń stawianych artystce. W wypowiedzi pojawia się jeszcze jeden wątek związany ze świętem polskiej piosenki. Otóż okazuje się, że bojkot festiwalu, a w rezultacie przeniesienie go na inny termin, było sposobem na zablokowanie jubileuszowego koncertu Jana Pietrzaka.
- Tegoroczny festiwal opolski miał wreszcie oddać należny hołd człowiekowi, który przez ostatnie dekady, przez całe lata przemysłu pogardy, nie miał prawa istnieć właściwie, proporcjonalnie do swoich zasług, w przestrzeni publicznej. To właśnie planowany recital tego wielkiego artysty stał się powodem wypowiedzenia nam wojny, stał się punktem zapalnym, to było nieustannie kwestionowane przez stronę Opola - wyjaśnia. Kurski zapewnia także, że nadal pragnie uratować festiwal, jednak nie będzie to możliwe bez zmiany postawy władz Opola.
Rzeczywistość przedstawiana przez Jacka Kurskiego stawia Telewizję Polską w charakterze ofiary, a samego Kurskiego prezentuje jako niezmordowanego wojownika o prawdę i sprawiedliwość w świecie nieprzyjaznych, zakłamanych mediów, czekających na upadek publicznego nadawcy. Cieniem na tym nieskazitelnym wizerunku kładą się jednak liczne głosy zarzucające serwisom informacyjnym TVP wybiórczość i stronnicze przedstawianie zagadnień. A może to tylko kolejne fake newsy wyprodukowane przez konkurencję?
A co wy sądzicie o atakach na TVP?