"Kuchenne rewolucje": Magda Gessler była przerażona. "To jest śmiertelne dla ludzi!"

Magda Gessler tak szybko, jak wkroczyła do wrocławskiej restauracji "Nie ma jak u mamy", tak szybko tego pożałowała. - Wszystko do wyrzucenia. To nadaje się do zamknięcia. Dawno nie widziałam tak podłej fabryki jedzenia - grzmiała w "Kuchennych rewolucjach".

Magda Gessler nie wytrzymała, widząc ignorancję i niesubordynację właścicieli restauracji
Magda Gessler nie wytrzymała, widząc ignorancję i niesubordynację właścicieli restauracji
Źródło zdjęć: © Kadr z programu

W ostatnim odcinku "Kuchennych rewolucji" Magda Gessler pojawiła się we Wrocławiu, by zająć się postawieniem na nogi lokalu o nazwie "Nie ma jak u mamy". Właścicielami knajpy są małżonkowie: 26-letnia Paulina i 36-letni Grzegorz, którzy przejęli gotowy biznes - wraz z nazwą, menu i pracownikami. W kuchni rządzi pięć Ukrainek, które, jak twierdzą gospodarze, mają swoje nawyki, przyzwyczajenia i konsekwentnie się ich trzymają. - Można powiedzieć, że mam taki gang Ukrainek - żartował Grzegorz. Według niego to właśnie przez upartą załogę restauracja ma mieć problemy. Czy aby na pewno?

Pracownicy mówią zgodnie: szef nie jest żadnym autorytetem i można go bez problemu okręcić wokół palca. Chciałby zapanować nad zamętem, ale nie potrafi. Do tego zbyt rzadko zjawia się w lokalu. Kto zatem mówi prawdę? Magda Gessler postanowiła powęszyć w sprawie i sprawić, by lokal znów zaczął przynosić zyski.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kuchenne rewolucje - Magda Gessler degustuje dania

Magda Gessler skrzywiła się już po przekroczeniu progu restauracji. Okazało się bowiem, że w lokalu nie ma kelnerów, a zamówienie trzeba samodzielnie złożyć przy barze. Po chwili namysłu gwiazda TVN poprosiła o barszcz ukraiński, gołąbki, placki ziemniaczane oraz dwie surówki: z marchewki i kiszonej kapusty.

- Bardzo dobry, idealnie doprawiony. Brak wędzonki, brak różnych mięs, ale warzywa są fantastycznie ugotowane - powiedziała Gessler, gdy skosztowała zamówionej zupy.

Magda Gessler, delikatnie mówiąc, nie była zachwycona zaserwowanymi jej daniami
Magda Gessler, delikatnie mówiąc, nie była zachwycona zaserwowanymi jej daniami© Kadr z programu

- Wygląda to jak koncentrat buraczany - dodała po spróbowaniu czystego barszczu. - Ale dziwny. Smak jak kompot wigilijny. Pachnie śliwkami, majerankiem. Czy tu są prawdziwe buraki? Mam wątpliwości.

Popijając beztrosko barszcz z kubka, Gessler o jednym jeszcze nie wiedziała. Wszystkie podawane dania podgrzewane były w mikrofalówce. A właściwie w całej armii mikrofalówek.

Cztery mikrofalówki podgrzewały dania dla Magdy Gessler
Cztery mikrofalówki podgrzewały dania dla Magdy Gessler© Kadr z programu

Pierwszym (i jedynym) daniem, które zostało przygotowane z pomocą tradycyjnej kuchenki, były placki ziemniaczane. Ale niestety, okazały się zbyt słone, żółte i nafaszerowane ulepszaczami. Surówka z marchewki? - Sam cukier, bez krztyny soku z cytryny i chrzanu. Strasznie mdłe i strasznie słodkie. Tak słodkiej surówki w życiu nie jadłam - rzuciła Gessler. Honoru nie uratowały też gołąbki. - Sos włoski, jak do spaghetti z oregano. Od cholery ryżu, w ogólnie niedoprawione, zimne w środku - zdążyła ocenić, po czym wypluła wszystko w serwetkę.

Jakby wrażeń było mało, kulinarna ekspertka domówiła jeszcze karczek z sosem. - To było pieczone i dzisiaj odgrzewane, tak? W mikrofali? To jest tragiczne. Sos to mąka z koncentratem pomidorowym. Koszmarny. Danie dramatyczne. Tu nie ma jak u mamy. Tu jest jak u złej macochy - rzuciła na wyjściu, nawiązując do nazwy lokalu.

Magda Gessler wytyka błędy właścicielce restauracji
Magda Gessler wytyka błędy właścicielce restauracji© Kadry z programu

Kuchenne rewolucje - rozmowy z właścicielami

Drugiego dnia właściciele dostali szansę na uratowanie dobrego imienia. Jednak ich tłumaczenia, dlaczego w lokalu podawane jest tak niesmaczne jedzenie, nie przekonały Gessler. - To, jak wy prowadzicie restaurację, to jest skandal - rzuciła gwiazda TVN.

Gospodarze zrzucali winę na kucharki, które nie dają sobie w kaszę dmuchać i ignorują uwagi Grzegorza. - Mógłbym być bardziej stanowczy, więcej wymagać... - zaczął się kajać. - Ty uciekasz, bo się ich boisz - zawyrokowała Gessler. - No tak, gdzieś te panie mnie poniekąd zdominowały - przyznał z żalem właściciel.

Chcąc zatrzeć złe wrażenie po pierwszej degustacji, kucharki wkroczyły na salę i zaserwowały ekspertce swoje popisowe danie. Na stole pojawiły się m.in. pierogi, sałatki, mięso i desery. Niestety, żadna z potraw nie zachwyciła wymagających kubków smakowych Gessler. - Ciasto na pierogi jest źle robione. Masakra, to jest za słodkie. Karmel bez żadnych przypraw. To nie jest kuchnia.

Magda Gessler po raz drugi degustuje dania kucharek
Magda Gessler po raz drugi degustuje dania kucharek© Kadr z programu

Kuchenne rewolucje - kontrola czystości kuchni

Prawdziwe piekło miało się jednak dopiero rozpętać. Magda Gessler wkroczyła bowiem do królestwa kucharek. - Drogie panie, czysto to tu nie jest. Nieumyta stara lodówka, to się lepi. To jest tak tłuste, że nawet nie mogę tego dotknąć. Masakra, ile tu jest tłuszczu i gó...a po prostu - mówiła, przecierając meble i sprzęty białą chusteczką, niczym Perfekcyjna Pani Domu.

W koszu wylądowały m.in. pootwierane produkty, przygotowane ciasto na naleśniki i wcześniej pokrojone warzywa, które czekały w lodówce na lepsze czasy. Albo głodnego i naiwnego klienta. Na wysypisko miały też trafić ulubienice kucharek, czyli mikrofalówki. - To jest śmiertelne dla ludzi! Wszystko do wyrzucenia. To nadaje się do zamknięcia. Dawno nie widziałam tak podłej fabryki jedzenia - irytowała się Gessler.

Magda Gessler była przerażona stanem czystości restauracji
Magda Gessler była przerażona stanem czystości restauracji© Kadr z programu

Kuchenne rewolucje - zmiany

W końcu przyszedł czas na właściwą rewolucję i ogromną metamorfozę restauracji. Po serii motywujących rozmów z właścicielami i załogą Gessler ogłosiła zmiany. Na pierwszy ogień poszła nazwa lokalu. "Nie ma jak u mamy" to dziś "Sama rozkosz". Później stworzono nowe menu i zaplanowano wystrój wnętrza.

- Dania będą rozkoszne. Na początek będzie mus z wątróbek kaczych. Będziecie robić pierożki z ziemniakami i prawdziwkami oraz tęgi rosół z musem z pora i grzanką z serem Gruyère. Na drugie danie będzie strogonow z najlepszą wołowiną, połączoną z sosem z pieczarek, śmietaną i wódką - zarządziła prowadząca "Kuchennych rewolucji".

Przygotowana wspólnymi siłami kolacja pod okiem Magdy Gessler (choć łatwo nie było z powodu ogromnego chaosu w kuchni) okazała się strzałem w dziesiątkę. Jednak prawdziwy test miał dopiero nadejść.

Kuchenne rewolucje - Magda Gessler wróciła do restauracji

Po czterech tygodniach restauratorka wróciła do lokalu, by sprawdzić, jak właściciele radzą sobie w nowej rzeczywistości. Pierwszy zgrzyt nastąpił już podczas studiowania menu. Oprócz dań wprowadzonych przez Gessler, do karty wróciła cała lista "zabronionych" pozycji. - Wszystko przeciwko mojej filozofii jedzenia. Tak się zrobiło dziwnie. Po jednej stronie menu wytwornie, po drugiej, powiedziałabym, prostacko. Karta jest dosyć beznadziejna - punktowała.

Menu po rewolucjach
Menu po rewolucjach© Kadr z programu

Po spróbowaniu kilku dań wezwała do siebie zestresowanych właścicieli. Nie miała dla nich dobrych wiadomości. - Narozrabialiście. To, co żeście mi tu podali, to jest gorsze niż bar mleczny. Co to ma być? Sam tłuszcz, jakaś papryka, niedoprawione, ochłapy, a nie mięso. (...) Nie przyjmę tej knajpy z tą kartą. Ile razy można komuś coś tłumaczyć?! Naleśnik meksykański? Ja ci tu zaraz Meksyk urządzę - krzyknęła i rzuciła w stronę właściciela musem z porzeczek.

Ostatecznie gwiazda podpisała się pod rewolucją. Warunkiem była zmiana karty menu i powrót do tego, co zarządziła. Oglądaliście ten odcinek?

Magda Gessler rzuciła we właściciela deserem
Magda Gessler rzuciła we właściciela deserem© Kadr z programu
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)