Kuba Wojewódzki odchodzi z telewizji? Nie będziemy tęsknić [OPINIA]
Informacja o odejściu Kuby Wojewódzkiego zelektryzowała internautów. I choć może się ona okazać kolejną prowokacją celebryty, to dobra okazja, aby powiedzieć w końcu głośno: jego telewizyjna działalność od ponad dekady nie ma po prostu większego sensu. Dlaczego nie będziemy za nim tęsknić?
Wojewódzki należy do starej gwardii gwiazd telewizji, o których mówi się, że są "nie do ruszenia". On sam również czuje się nietykalny, przez co od dłuższego czasu stoi w miejscu i jest to raczej martwy punkt niż szczyt, o którym lubi myśleć, że go okupuje. Bądźmy ze sobą szczerzy - post Kuby o tym, że jego program zniknie z anteny TVN, to dla polskiej telewizji raczej dobra wiadomość niż niepowetowana strata.
Edward Miszczak już pośpieszył sprostować, że to prawdopodobnie tylko żart, zresztą równie nieśmieszny co wtręty dziennikarza o seksie powtarzane z uporem maniaka od 20 lat. Dyrektor TVN zdaje się nie wyobrażać sobie anteny bez Wojewódzkiego, a ta przecież może tylko nam tym zyskać.
Od "Idola" do "twórcy telewizji"
Kariera showmana na dobre rozpoczęła się dzięki pozycji jurora w polskiej edycji "Idola". Czy ktoś pamięta, czym zasłynął tam wówczas Wojewódzki? Jedni powiedzą, że ostrym językiem, błyskotliwą ripostą i przenikliwością. Inni zaś usłyszą w jego słowach zwykłe chamstwo i coś, co gdyby dzisiaj było skierowane pod jego adresem, sam nazwałby hejtem. Na tym zresztą zbudował swoją markę - talk-show "Kuba Wojewódzki" w każdej swojej inkarnacji, niezależnie czy był to Polsat, czy TVN, opierał się na niewybrednych żartach, docinkach i złośliwościach.
Wojewódzkiemu nie można odmówić oczytania i inteligencji, ale formuła, w której koniecznie chciał pokazać swoją wyższość intelektualną nad gośćmi, szybko się wyczerpała, a cytaty z książek i "mądrych" ludzi zwyczajnie nudzą i przypominają popisy nielubianego prymusa.
Początkowo trafił jednak na podatny grunt, bo jest jakaś dzika przyjemność w obserwowaniu takich pojedynków, gdzie jedna ze stron jest kompletnie tłamszona i upokarzana na oczach milionów widzów. "Ale Wojewódzki ją zniszczył" - brzmiały najpopularniejsze komentarze widzów po odcinkach z udziałem np. młodych, niedoświadczonych piosenkarek czy aktorek, które wytwórnie rzucały Kubie na pożarcie, bo bardziej niż ich wizerunek liczył się "prestiż" występu w programie i primetime’owa oglądalność.
W branży rozrywkowej szybko uznano, że pojawienie się u Wojewódzkiego to akt odwagi i podjęcie ogromnego ryzyka bycia ośmieszonym, co zresztą sprawiło, że sporo osób publicznych po prostu z tego zaproszenia rezygnowało. Czy to taką spuściznę medialną Kuba ma na myśli, gdy mówi o sobie, że "robi telewizję"?
Przyganiał kocioł garnkowi
W czasach, gdy do opublikowania wywiadu i liczonej w setkach tysięcy czy milionach widzów publiczności potrzebny jest tylko telefon i kanał na YouTube, program Wojewódzkiego ma niewiele do zaoferowania. Ograne już do bólu żarty "o d..ie", seksistowskie akcenty w postaci rozebranych hostess i poza jurnego, obrzydliwie bogatego quasi-playboya z farbowaną czupryną nie zapewniają już sukcesu, ani nawet zainteresowania.
Oglądalność show celebryty z sezonu na sezon spadała, a gwiazdorskie wywiady, które kiedyś lądowały następnego dnia na czołówkach i były prawdziwym wydarzeniem, dziś giną w morzu nijakości.
Humor podpitego wujka na imprezie i chorobliwy narcyzm można jednak wybaczyć, przymknąć na niego oko lub po prostu, jak większość widzów, zmienić kanał. Wojewódzki jednak jak katarynka powtarza w każdym wywiadzie, że on nie jest celebrytą, nie jest taki jak inni. A fakty są niezaprzeczalne - jest, w dodatku gorszy, bo nie ma nawet czelności przyznać się do tego przed samym sobą.
Ostatnio głośno było o jego wizycie w "Dzień Dobry TVN", gdzie tradycyjnie już stawiał się w roli osoby "ponad to", wolnej od wad i przywar typowego celebryty, jednym tchem zarzucając m.in. Małgorzacie Rozenek-Majdan epatowanie życiem prywatnym i reklamowanie wszystkiego, co popadnie w swoich social mediach. I być może z ust kogoś innego te uwagi byłyby całkiem słuszne, ale wypowiadane z niebywałą złośliwością przez Kubę są po prostu śmieszne.
Wojewódzki jest bowiem jednym z najaktywniejszych reklamowo celebrytów na polskim Instagramie, który, jeśli tylko zostaną spełnione jego wygórowane finansowe oczekiwania, zareklamuje absolutnie wszystko. Sama selekcja polecanych produktów nie jest też nadzwyczajnie ekskluzywna, bo Wojewódzki często znajduje się w gronie ambasadorów, w którym stoi obok np. uczestników "Warsaw Shore". Ba, nawet w poście informującym o rzekomym odejściu z TVN jest umieszczona kryptoreklama.
"Kuba, nie pluj na celebrytki, bo jesteś wśród swoich"
Argument o sprzedawaniu życia prywatnego z ust celebryty, który "prowokował" domniemanym ślubem z Renatą Kaczoruk na potrzeby reklamy telewizyjnej również nie wygląda najlepiej. Jedną z obsesji dziennikarza jest bardzo nerwowy stosunek do portali plotkarskich i nieskrywana pogarda do ich pracowników. A to przecież jego koledzy i koleżanki po fachu! Wojewódzki regularnie od lat prowadzi plotkarską kolumnę w "Polityce", gdzie sili się na złośliwości w kierunku rodzimych gwiazd i komentuje najnowsze doniesienia z show-biznesu.
Jego szeroko reklamowana autobiografia nie okazała się zbiorem fascynujących refleksji człowieka, który zjadł zęby na branży telewizyjnej, a ordynarnym pamiętnikiem plotkary, która chwali się, gdzie i z kim była. To jest ta wyższa półka, z której spogląda z pogardą na innych? Kuba, zejdź na ziemię i nie pluj na celebrytki, bo jesteś wśród swoich.
Telewizję i tradycyjne media trawią zmiany, za którymi niektórzy po prostu nie nadążają. Wierzę, że Kuba Wojewódzki to inteligentny facet, którego stać na dostarczenie widzom ciekawych, fascynujących rozmów bez pajacowania, o czym zresztą przekonują się słuchacze jego audycji radiowej, którą prowadzi z Piotrem Kędzierskim dla Newonce.radio. Na szklanym ekranie jednak bez potrzebnej ewolucji nikt za nim tęsknić nie będzie. Ironiczne deklaracje o odejściu to na ten moment dla widzów nie szantaż, a kusząca obietnica. Trzymamy za słowo!