Kuba Wojewódzki - Leszek Lichota: Zagrałem w kilku serialach, żeby mieć na rachunki
Tradycji stało się zadość. Kuba Wojewódzki po raz kolejny wypytał swoich gości o najbardziej kontrowersyjne w naszym kraju tematu - religię, seks i pieniądze. Nie spodziewał się jednak niektórych ripost.
W drugim odcinku programu "Kuba Wojewódzki" gośćmi showmana byli: satyryk Krzysztof Materna, muzyk Radzimir Dębski oraz aktor Leszek Lichota. Na pierwszy ogień poszedł gwiazdor takich seriali jak "Wataha" oraz najnowszego hitu TVN - "Pułapka".
- W czym zagrałeś dla kasy? - zaczął od razu Wojewódzki.
- Zdarzyło się kilka seriali, żeby mieć na rachunki. Prozaiczna sprawa. Ale nie wymienię ci tytułów - próbował odpowiedzieć dyplomatycznie. Gdy prowadzący go przycisnął, wyznał, że jedną z pierwszych produkcji na tej "liście wstydu" z pewnością jest... "Na Wspólnej".
W dalszej części ogromne wrażenie na Wojewódzkim zrobiło wyznanie Lichoty, który bez ogródek przyznał, że żyje z narzeczoną bez ślubu, a dwójka ich dzieci, Natasza i Kajetan, nie uczęszczają na lekcje religii w szkole.
- Bez ślubu, bez chrztu, bez komunii. Pełna ekskomunika. Można, da się, polecam! - zadeklarował z dumą gwiazdor.
- A masz w "Pułapce" scenę seksu? - wypalił znienacka showman.
- Nie, nie ma tam sceny seksu między mną a Agatą Kuleszą. Ani niczym innym - wybrnął Lichota.
Kolejnymi gośćmi, którzy zasiedli na słynnej już skórzanej kanapie i weszli w dyskusje z samozwańczym królem TVN-u, byli Krzysztof Materna i Radzimir "Jimek" Dębski. Artyści pojawili się w programie z okazji festiwalu Jimek+, który odbędzie się w Arenie Gliwice 5-6 października 2018 r.
Choć Wojewódzki usiłował wypytywać ich o swoje "ulubione" kontrowersyjne tematy, żaden z nich nie dał się wciągnąć w jego słowne gierki. Mało tego, goście wielokrotnie odbijali piłeczkę, wprawiając tym samym showmana w zakłopotanie. Prezenter tym razem musiał się natrudzić, żeby dotrzymać tempa zawodowemu satyrykowi i muzykowi. Materna nie odpuścił mu nawet, gdy przejęzyczył się, zapowiadając jego krótki występ. Kazał Wojewódzkiemu powtórzyć całą wypowiedź - tym razem poprawnie.
Na koniec odcinka Materna stwierdził, że chciałby podzielić się z widzami pewną historyjką. Jakiś czas temu zirytował go jeden z kierowców, który nieustannie zajeżdżał mu drogę. Mimo że przeważnie ma nerwy na wodzy, tym razem puściły mu hamulce. Zdecydował się zemścić i odegrać na niefrasobliwym kierującym.
- Postanowiłem go opluć. Zbierałem przez dwa skrzyżowania to, czym miałem go opluć. W końcu przyszedł właściwy moment. Przypomniałem sobie wszystko o lamie, która pluje na 50 metrów i robi to niezwykle celnie. I zrobiłem to. Splunąłem. Ale nie odkręciłem szyby. I od tego momentu nawet ty nie jesteś w stanie wyprowadzić mnie z równowagi - podsumował ze stoickim spokojem satyryk. Oglądaliście?