Ksiądz w internetowym programie. Odpowiedział na pytanie, ile zarabia
Trzy lata temu został księdzem. Piotr Śliżewski w programie "7 metrów pod ziemią" odpowiedział na pytania dotyczące zarobków duchownych, "Kleru" Smarzowskiego i co czuje, gdy słyszy o księżach-pedofilach.
24.11.2018 | aktual.: 24.11.2018 12:43
Zatrzymała się obok niego taksówka. Mężczyzna uchylił szybę i krzyknął do niego: "Hej, pedofilu. Chodź, jedziemy do dzieci". – To był dla mnie wstrząs. Co ja temu człowiekowi zrobiłem? – mówi w "7 metrów pod ziemią" ksiądz Piotr Śliżewski. Ten odcinek programu na YouTube obejrzało już blisko pół miliona internautów. Wskoczył też zaledwie po dniu od premiery na 4. miejsce trendujących wideo-materiałów w serwisie.
Rafał Gębura do swojego programu zaprasza nieoczywistych gości z wyjątkowo ciekawymi historiami. Ostatni odcinek poświęcony był temu, by opowiedzieć o codzienności księży z perspektywy Śliżewskiego. 3 lata temu zaczął posługę. Miał 26 lat, gdy zdecydował się na seminarium. Jak podkreśla: wszystko, co mówi, to jego subiektywne opinie, a nie zdanie całego Kościoła.
To, co pewnie najbardziej przyciągnęło internautów, to opowieść o tym, ile dokładnie zarabiają księża.
Zobacz także
– Wiesz, jest 41 diecezji w Polsce. Księży jest 31 tysięcy. To jest bardzo zróżnicowane. Od terenu: czy jest bardziej pobożny czy mniej. Czy masz jakieś dodatkowe funkcje, lekcje w szkole. W moim wypadku? Mam 20 godzin pracy w szkole. Otrzymuję pensję normalnie. Z tacy wikariusz nie dostaje ani złotówki. Te pieniądze są przekazywane na utrzymanie kościoła, a druga część pieniędzy z tacy przekazywana jest na sprawy diecezjalne. W moim wypadku to szczecińsko-kamińska, jedna z najmniej pobożnych, więc słabo dotowana – przyznaje.
I dodaje: – Jeśli chodzi o pieniądze dla nas samych, to pochodzą z mszy świętej. Gdy ktoś składa dobrowolną ofiarę. Mówi się, że są cenniki usług. Ja się z tym nigdy nie spotkałem, może w innych parafiach to ma miejsce. Wierni ofiarują np. 10, 20 złotych. Z tego robi się tzw. kumulus. Wszyscy księża wypisują, ile wpłynęło pieniędzy, to się sumuje i dzieli na głowę.
Ksiądz wyznał, że to przeważnie 1500 złotych.
Odniósł się też do kwestii cenników, o których w sieci krążą już legendy. - To błędne i niepotrzebne, bo pokazuje, jakby sakrament był produktem. Coś, co można sobie kupić i mieć. U nas w parafii zdarzają się śluby za darmo. Najhojniejsi dali kiedyś tysiąc złotych za ślub. Poszło na utrzymanie parafii – mówi.
Gębura nie mógł nie zapytać o "Kler" Smarzowskiego.
- Długo zwlekałem z obejrzeniem tego filmu. Obejrzałem dopiero wczoraj. Miałem opór. Dużo młodzieży pytało, czy oglądałem. A ja zwlekałem, bo wiedziałem, że to będzie słabe, tendencyjne. Dopiero zbliżając się do tego wywiadu, obejrzałem, bo coś czułem, że o to zapytasz. Obejrzałem tylko połowę. Nie dałem rady więcej - przyznaje.
Zobacz także
I wyjaśnia: - Wydaje mi się, że to bardzo psychodeliczny film i tendencyjny. Bardzo prosty scenariusz, który zadał pytanie: co ludzi może zdenerwować w księżach, pozbierajmy te wszystkie sceny w filmie, dajmy papkę emocjonalną i niech się denerwują. Tak to odbieram. To mu wyszło.
Śliżewski postanowił też zdradzić "sekret" z życia księży. – Przez sześć lat żyłem z 60 klerykami. Zżyłem się z nimi jak z rodziną. A jak rodzina dzwoni do ciebie, okazuje się, że coś się dzieje, to wtedy to boli. My siebie nawzajem opiniujemy. Miałem taką sytuację, że raz musiałem pojechać do kurii. Potem zadzwonił jeden z kleryków, a po nim kolejni i pytali, co tam się u mnie wydarzyło. Więc jak ktoś mówi, że Kościół zamiata coś pod dywan, to nie jest prawda - zaczyna.
Uważa, że jego zdaniem jest w Kościele tak, że jeśli ktoś zrobił coś złego, nikt nie klepie go po plecach. – Jest takie oddzielenie, napiętnowanie tego księdza, nie oszukujmy się. Wiesz, jak ja cierpię, gdy słyszę o księdzu pedofilu? Gdy potwierdzi się, że coś takiego miało miejsce? Cierpię – mówi. O cierpieniu dzieci nie wspomniał, co wytknęli szybko internauci. Dodał, że takie historie dają tylko argumenty przeciwnikom księży.
W wywiadzie padło także pytanie o rodzinę i celibat. Śliżewski przyznał, że chciałby mieć żonę i dzieci. – Kościół święci bezżennych i którzy decydują się na celibat. Przyjąłem to ryzyko, te wymagania. Gdybym nie chciał rodziny, to byłoby patologiczne. Chcę i staram się sublimować tę energię, którą wykorzystuje się dla rodziny, i przekazywać ją parafianom. To daje mi szansę spełniać się jako mężczyzna – opowiada ksiądz. – Nie zawsze dobry kardiolog sam ma choroby serca – dodał.