Konrad Piasecki opowiedział o uzależnieniu mamy od leków. "Ku przestrodze"
Konrad Piasecki gościł w "Mieście kobiet", gdzie udzielił szczerego wywiadu. Wrócił do trudnego tematu - uzależnienia jego mamy od leków. Dziennikarz postanowił opowiedzieć tę historię z prostego powodu – ku przestrodze.
20.11.2022 | aktual.: 21.11.2022 07:18
Tematem ostatniego odcinka "Miasta kobiet" była kwestia wciąż w dużej mierze objęta tabu - uzależnienia od leków. O trudnej rodzinnej historii opowiedział w studio Konrad Piasecki w rozmowie z Aleksandrą Kwaśniewską i Marzeną Rogalską.
- Zaczęło się od choroby kręgosłupa mojej mamy - powiedział w programie. - Ta choroba wiązała się z potężnymi bólami i mama nie mogła sobie z tymi bólami za bardzo poradzić. Lekarze też nie byli za bardzo w stanie jej pomóc. Choroba była nieoperacyjna w związku z czym, trzeba było ją leczyć objawowo. Leki przeciwbólowe nie pomagały, a do tego pojawiły się kłopoty ze snem. (...) Szukała sposobu, żeby sobie z tym problemem poradzić i znalazła, w postaci leków nasennych, początkowo stosowanych doraźnie. Mama miała wrażenie, że to kontroluje, ja też nie miałem świadomości, na ile często to bierze. I z czasem zacząłem się orientować, że coś za często o tym mówi, że te leki nasenne stały się w jej życiu stale obecne - dodał.
Dziennikarz powiedział, że nie zdawał sobie sprawy ze skali problemu. Przyznał w rozmowie, że zakładał, że lekarz, pod którego opieką była mama, wie, co robi. - Pod koniec tej historii okazało się, że tych lekarzy tak naprawdę było kilku i mam wrażenie, że polska służba zdrowia straciła, o ile kiedykolwiek miała, kontrolę nad tym, ile tych leków mama faktycznie dostaje - stwierdził gorzko. W końcu jednak zdał sobie sprawę, że mama zmaga się z poważnym problemem.
- Byłem w częstym kontakcie z rodzicami. Pierwszy alarm był taki, że telefon u rodziców długo dzwonił, nikt nie odbierał. Pojechałem do nich i zastałem mamę śpiącą. Kiedy nie mogłem jej dobudzić, wezwałem karetkę i powiedziałem, że to chyba przedawkowanie jakichś leków nasennych. Zawieźli ją do szpitala i muszę powiedzieć, że ta rozmowa z lekarką już powinna mnie otrzeźwić. Bo lekarka bardzo jasno mi powiedziała: "jeśli mama wzięła tyle środków, spała, ale się obudziła, to znaczy, że organizm jest do tego przyzwyczajony. Więc trzeba się zainteresować, co się dzieje, bo to mi wygląda na uzależnienie" - mówił w wywiadzie.
Zobacz także
Towarzysząca dziennikarzowi w programie specjalistka od nałogów podkreśliła, że problem uzależnień od leków jest większy, niż powszechnie się wydaje. Pogłębia go m.in. fakt, że od lat ordynację do wypisywania leków psychotropowych, takich jak leki nasenne, mają również lekarze rodzinni, a nie tylko psychiatrzy. Nie są oni w stanie odpowiednio kontrolować ilości i częstotliwości podawanych leków, ani tego, jakie warunki trzeba spełnić, by leki przyniosły skuteczną pomoc, a nie uzależnienie. Innym problemem w tym przypadku jest niedostateczne uświadamianie pacjentów w kwestii działania podobnych leków i skutków ubocznych, szczególnie starszych pacjentów.
Dodała, że również oni, kiedy popadną w uzależnienie, uciekają się do różnych sztuczek, by móc otrzymać jak największą ilość takich leków. Dlatego tak ważna jest pomoc i kontrola dorosłych dzieci, którzy powinni interesować się, jakie leki przyjmują rodzice. Piasecki przyznał jej rację i dodał, że jego mamę uratował odwyk od takich leków. Zanim jednak dopilnował, by mama trafiła pod odpowiednią opiekę, przeżył chwile grozy.
- Kolejnym razem znajduję mamę już nieprzytomną i nie mogę jej dobudzić. I mówię wtedy "dość, tak dalej żyć się nie da". Znowu mamę zabrała karetka, zaapelowałem, by trafiła do tego samego szpitala. I to była w jej przypadku przemiana życia, fundamentalna. Zajęto się tam nią w sposób świetny. Odstawiono jej ten lek, zastępując innym na wyciszenie organizmu, przeleżała w tym szpitalu około półtora miesiąca, ale faktycznie ze szpitala wyszła inną osobą. Pełną życia. Ta historia jest dowodem na to, że jest wyjście z uzależnienia i jest wyjście do lepszego życia - podsumował.