Obowiązkowa podróż w jedną stronę. "Kierunek: noc" nie tylko dla fanów Dukaja
Oglądaliśmy nowy serial Netfliksa, pod którym podpisali się Tomasz Bagiński i Jacek Dukaj. Brzmi jak spełnienie marzeń miłośników polskiej fantastyki, ale "Kierunek: noc" to wciągający thriller, który nie zawęża sobie grona odbiorców.
"Kiedy tajemnicze promieniowanie sterylizuje Ziemię z wszelkiego życia, nielicznym ludziom udaje się przekopiować swoje scyfryzowane umysły w maszyny. W nich praktykują człowieczeństwo pogrążeni w nostalgii za utraconą biologią ocaleńcy". Tak brzmi fragment opisu powieści "Starość aksolotla" Jacka Dukaja, która została wykorzystana do nakręcenia pierwszego belgijskiego serialu Netfliksa. Nie jest to jednak w żadnej mierze ekranizacja, a jedynie luźne nawiązanie do motywu globalnej zagłady opisanej przez polskiego autora. Przynajmniej w pierwszym sezonie.
"Kierunek: noc" ogranicza wątki science fiction do minimum. W głównej mierze jest to serial, który można by skategoryzować jako survival thriller. Pamiętacie duński "Rain" również od Netfliksa? "Kierunek: noc" uderza w podobną narrację, opowiadając o niezwykłej podróży przypadkowych bohaterów, którzy przez cały czas czują oddech śmierci na swoich plecach.
Pierwszy sezon składa się z sześciu odcinków (35-40 minut każdy), zatytułowanych imionami głównych bohaterów. Jest wśród nich Sylvie, była wojskowa pilotka, polski mechanik Jakub mieszkający w Belgii, i Mathieu, pilot samolotu pasażerskiego, który zostaje uprowadzony na samym początku serialu. Porywaczem okazuje się włoski żołnierz w stopniu majora pracujący dla NATO. Uzbrojony mężczyzna dostaje się na pokład samolotu i żąda natychmiastowego startu. "Jeżeli nie polecimy, wschód słońca nas wszystkich zabije" – mówi do przerażonego pilota.
Wkrótce wychodzi na jaw, że żołnierz nie jest szaleńcem i z jakiegoś powodu słońce stało się największym wrogiem ludzkości. A kilkanaście osób na pokładzie samolotu, mającego lecieć z Brukseli do Moskwy, to prawdopodobnie ostatni ludzie na Ziemi, którzy zdają sobie sprawę z zagrożenia. Pasażerowie latającej Arki Noego, przy czym Noe zachowuje się jak uzbrojony terrorysta i na pewno nie usłyszał o słonecznym potopie od Boga.
"Kierunek: noc" w sześciu relatywnie krótkich odcinkach pokazuje kolejne etapy walki o przetrwanie. Ale nie tylko, bowiem scenariusz kładzie duży nacisk na zarysowanie postaci w oparciu o sceny z przeszłości. Karty poszczególnych bohaterów są odkrywane stopniowo. Z każdym odcinkiem dowiadujemy się czegoś nowego o pasażerach lotu w kierunku ciemności, poznajemy ich motywacje i sekrety, które są niemniej ważne niż sam wątek walki o przetrwanie.
"Kierunek: noc" był zapowiadany jako pierwszy belgijski serial Netfliksa, ale jest on przede wszystkim europejski. Mamy tu istny przekrój społeczeństw zachodniej Europy. Przedstawicieli różnych ras, narodowości, mówiących różnymi językami (choć niemal wszystkich łączy znajomość francuskiego) i wyznających odmienne religie. Scenariusz porusza takie tematy jak emigracja, szowinizm i stereotypowe traktowanie przedstawicieli odmiennych kultur. Ale nie robi tego w formie manifestu czy piętnowania poszczególnych postaw. Serial jest pod tym względem daleki od oczywistości i banału, a postacie nie są zero-jedynkowe.
Udział Tomasza Bagińskiego (producent wykonawczy) i Jacka Dukaja (konsultant) w tym projekcie zapewne przesądził o tym, że wśród głównych bohaterów pojawił się polski mechanik Jakub i wątek jego rodziny. Zagrał go Ksawery Szlenkier (na zdjęciu poniżej), aktor teatralny, filmowy i telewizyjny z zagranicznym doświadczeniem (czytaj więcej tutaj). Polak mówiący płynnie po francusku wypadł znakomicie, ale w całej obsadzie trudno wskazać najsłabsze ogniwo. Casting to bardzo mocna strona serialu, w którym nawet najbardziej oczywista (z pozoru) postać potrafi w końcu pokazać zupełnie inne oblicze.
"Kierunek: noc" jest zapewne oczekiwany przez wszystkich fanów Jacka Dukaja, ale Netflix nie zawęża sobie grona potencjalnych odbiorców. Serial trafi zarówno do miłośników science fiction z motywem globalnej zagłady, jak i zwykłych zjadaczy ciekawych opowieści. Fabuła trzyma w napięciu i co rusz podrzuca bohaterom nowe kłody pod nogi, by nie nudzili się na pokładzie samolotu. Wizja świata przeraża i fascynuje, a sześć odcinków pierwszego sezonu aż się prosi o pochłonięcie za jednym razem. Teraz pozostaje żyć nadzieją, że żaden globalny kataklizm czy inna pandemia nie staną na przeszkodzie w nakręceniu kontynuacji. Bo w przeciwieństwie do wspomnianego "Rain", w którym zakończenie uważam za największą wadę serialu, "Kierunek: noc" zasługuje na dalszy ciąg.