Kiedy Tadla prowadzi "24 godziny", nie rozmawia z Kretem. Zimna wojna trwa
A wydawało się, że dziennikarze będą potrafili współpracować mimo kłopotów w życiu osobistym. Wygląda jednak na to, że prywatny konflikt odbija się na ich życiu zawodowym.
Jak donoszą Wirtualne Media, Beata Tadla i Jarosław Kret już nie rozmawiają ze sobą na wizji, gdy dziennikarka prowadzi serwis informacyjny w Nowa Tv. Formuła programu "24 godziny" zakłada, że gospodarze wymieniają z prezenterami pogody kilka zdań. Później następuje zapowiedź prognozy pogody. W przypadku Tadli i Kreta zasada nie obowiązuje.
Kiedy Beata prowadzi program, a Kret przedstawia prognozę pogody, nie dochodzi między nimi do interakcji na wizji. Co ciekawe, gdy o pogodzie rozprawiają Aleksandra Kot lub Paulina Koziejowska, Tadla z nimi rozmawia. Podobnie jest, gdy gospodarzem "24 godzin" nie jest Tadla - wówczas widzowie mogą oglądać wymianę zdań z Kretem.
Wydaje się, że kontakt pomiędzy byłymi partnerami, którzy są zatrudnieni w tej samej stacji, ograniczono do minimum. Są ku temu powody. Kiedy kilka miesięcy temu Tadla i Kret pojawiali się razem na wizji, dochodziło do nieprzyjemnej sytuacji. Dla szefów stacji podobny konflikt głównych gwiazd to PR-owy koszmar. Nic dziwnego, że postanowili skłóconych eks rozdzielić.
Wirtualne Media o swoich spostrzeżeniach poinformowały Tomasza Syguta, szefa newsów i publicystyki w Nowa Tv. - Nie chcę tego komentować - powiedział jedynie.
Beata Tadla i Jarosław Kret jeszcze na początku 2018 roku wydawali się przykładem pary idealnej. O swojej miłości opowiedzieli nawet na łamach "Vivy", zdecydowali się na wspólną sesję. Były plany małżeńskie, wspólne mieszkanie, kredyt. Coś jednak poszło nie do końca według scenariusza, bo niedługo później dziennikarz rozstał się z Tadlą. Załamanej gwieździe telewizji pomógł udział w "Tańcu z Gwiazdami". Razem z Klimentem wytańczyła zwycięstwo, Kreta spotkał niebywały hejt ze strony internautów.
Pomimo konfliktu ani "pogodynek", ani dziennikarka nie zrezygnowali z pracy w Nowa Tv.