Katarzyna Dowbor wspomina uczestniczkę programu. Pani Irena zmarła kilka tygodni po nagraniach do "Nasz nowy dom"
Program "Nasz nowy dom" to w przeważającej większości smutne historie, które kończą się happy endem. Bywają jednak przykre momenty, jak choćby śmierć uczestnika show.
Katarzyna Dowbor z ekipą programu "Nasz nowy dom" od lat jeździ po Polsce i remonutuje ludziom domy. Nie chodzi jednak o odmalowanie ścian i wstawienie kilku modnych mebli. To znacznie więcej. Dowbor pomaga biednym i doświadczonym przez los wyjść na prostą. Widzowie uwielbiają program Polsatu ze względu na ilość wzruszeń, których potrafi dostarczyć.
Wystarczy wspomnieć rodzinę, która mieszkała w domu bez toalety czy samotną matkę trzech synów, która nie miała środków, by zapewnić im właściwe warunki mieszkaniowe.
W jednym z ostatnich odcinków programu widzowie mogli zobaczyć ekipę, która pracowała nad lokum w Warszawie. W dzielnicy Koło, w małym mieszkaniu na pierwszym piętrze mieszkali pani Irena wraz córką i dwojgiem wnucząt. Pani Irena była lekarzem, całe życie poświęciła innym, kompletnie zaniedbując samą siebie. Niestety ciężka praca negatywnie odbiła się na jej zdrowiu. Kobieta była po dwóch udarach i zawale serca.
Po latach potrzebowała pomocy we wszystkich czynnościach - w dodatku nie chodziła. Mieszkająca z nią córka Anna samotnie wychowywała ośmioletnią Maję i półtorarocznego Franka. To na jej barkach spoczywał ciężar utrzymania domu i opieki nad chorą mamą i dwójką dzieci.
Po emisji odcinka Polsat powiadomił, że pani Irena zmarła kilka tygodni po nagraniu. Na Instagramie pożegnała ją prowadząca, Katarzyna Dowbor.
"Pani Irena była niezwykłą, pogodną kobietą, która z uśmiechem znosiła chorobę, cierpienie i trudności życiowe. Był taki moment, że mogłam z Nią odbyć długą i szczerą rozmowę i nigdy Jej nie zapomnę." - napisała wyraźnie poruszona gwiazda.
Widać, że los bohaterów programu nie jest jej obojętny nawet po jego zakończeniu.