TVN tego nie pokazał. "Płatne ogłoszenie społeczne" uderza w PO
Widzowie TVP i Polsatu mogli niedawno obejrzeć krótki spot, w którym zmontowano głośne wypowiedzi i zachowania polityków Platformy Obywatelskiej. Podobne treści są na porządku dziennym w "Wiadomościach" TVP, ale udział Polsatu w promowaniu tego typu "ogłoszenia społecznego" oburzył niektórych widzów.
Filmik emitowany na Polsacie został opatrzony hasłem "Płatne ogłoszenie społeczne partii politycznej". Czyli w domyśle ważne dla społeczeństwa. Tymczasem forma i treść przypomina czarny PR stosowany w kampanii wyborczej, która rozpocznie się dopiero po ogłoszeniu prezydenckiego zarządzenia o wyborach.
Do zmontowania "ogłoszenia społecznego", które mogli oglądać widzowie Polsatu, wykorzystano słynny bieg na posła Franciszka Sterczewskiego na granicy polsko-białoruskiej, słowa Elżbiety Bieńkowskiej o konieczności nałożenia na Polskę kar finansowych, Sławomira Nitrasa domagającego się "piłowania katolików" i Tomasza Grodzkiego, który uważał za konieczne zmniejszenie liczby szpitali.
Pojawił się też kontrowersyjny fragment z programu TVN24, w którym Władysław Frasyniuk nazywał polskich żołnierzy "śmieciami" i "watahą psów". Lektor ironicznie podsumował, że tak wygląda program Platformy Obywatelskiej i wystarczy pozwolić im mówić.
- Polsatowi nie należy czynić zarzutu, że przyjął tę kampanię, ale do języka potocznego już weszło słowo "spolsatowienie" jakiegoś medium. To tylko świadczy o tym, jak widzowie to odbierają – mówił portalowi Wirtualne Media Jakub Bierzyński, prezes domu mediowego OMD, wcześniej m.in. doradca Roberta Biedronia i Ryszarda Petru.
Jego zdaniem Polsat to "stacja, która sprzyja władzy i robi to raczej dyskretnie, co jest podwójnie groźne".
Polsat nie odpowiedział, dlaczego zdecydował się na emisję takiego spotu i określił go mianem "płatnego ogłoszenia społecznego". Nie wiadomo również, czy jego twórcy próbowali wykupić także czas antenowy w TVN-ie.
W rozmowie z Wirtualnymi Mediami poseł PiS Robert Telus sugerował, że być może TVN był za drogi. A poseł Jan Mosiński uznał, że TVN nie chce "pokazywania prawdy, która obnaża bylejakość totalnej opozycji".