Justyna ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" potrzebuje męża na etacie. "ZUS trzeba płacić"
Uczestniczka najnowszej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia" lubi podkreślać, że ma własną firmę i nazywać się przedsiębiorczynią. W ostatnim odcinku mówiąc o swojej samodzielności, jednak sama sobie zaprzeczyła.
Justyna jest uczestniczką najnowszej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Już w poprzednim odcinku dała się poznać jako kobieta stanowcza, która lubi mieć nad wszystkim kontrolę. Jej telewizyjny mąż Przemek łatwo się temu poddał.
Justyna zawodowo zajmuje się wyrabianiem biżuterii, m.in. w kształcie kotletów czy pierogów, ma działalność gospodarczą i nazywa siebie przedsiębiorczynią. W ostatnim odcinku wyznała do kamery, że w jej przypadku mąż z etatem, byłby całkiem potrzebny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Ja potrzebuję mężczyzny, który jest na etacie najlepiej. Bo na działalności gospodarczej może być miesiąc, gdy się zarabia, a mogą być trzy miesiące, gdy się nie zarabia. A trzeba wciąż płacić ZUS. Więc z tyłu głowy takie "jeśli noga się powinie, to on ma stały dochód", to jest komfort psychiczny - wytłumaczyła.
Trudno odmówić tym argumentom racji. Tym bardziej dziwi jej późniejsze zachowanie. Obraziła się na męża, gdy ten... rozmawiał z kelnerką, gdy Justyna jeszcze nie była gotowa na złożenie zamówienia. To popsuło humor dziewczynie na cały posiłek. Gdy Przemek zaproponował jej pomoc w założeniu płaszcza, odmówiła i powiedziała:
- Tata nauczył, że w życiu nikt mi nie pomoże i że muszę wszystko sama ogarnąć, zarobić itd.
A co w takim razie z ZUS-em?