"Wolność się skończyła". Przerwała milczenie rok po zniknięciu z TVN
Justyna Pochanke zniknęła z TVN rok temu bez słowa pożegnania i wyjaśnienia. Dopiero teraz przerwała milczenie i odniosła się do rewelacji, które mówiły m.in. o kupieniu przez nią domu w Hiszpanii i życiu za granicą. – Nikt mnie z mojego kraju nie wygoni – powiedziała w pierwszym wywiadzie, w którym padło też dużo mocnych słów na temat rządu i "końca demokracji" w Polsce.
16.08.2021 08:50
Justyna Pochanke z telewizją była związana dosłownie od dziecka. Pierwsze kroki stawiała w programie TVP "5-10-15", w latach 1995-2001 była dziennikarką Radia Zet, a kolejnych 19 lat poświęciła Grupie TVN. Rok temu nagle zniknęła z ekranów. Dlaczego?
W pierwszym wywiadzie dla "Newsweeka" podkreśliła, że odeszła na własną prośbę "bez wojny i histerii". - Przyszedł moment, gdy poczułam, że potrzebuję przerwy – wyznała Pochanke, która od tamtego czasu naczytała się w mediach, że układa sobie życie w nowym domu w Hiszpanii, a pracę w telewizji zamieniła na pisanie książek. Co jest kompletną nieprawdą, bo nigdy nie miała i nie ma planów emigracyjnych.
- Nikt mnie z mojego kraju nie wygoni – podkreśliła dziennikarka, która sugeruje, że życie w Polsce jest dla niej coraz trudniejsze.
- Władza może uwodzić wyborców i nęcić socjalnymi darami. Ta władza nie jest ślepa ani głucha i doskonale zdaje sobie sprawę, że jej czar prysł. Nie mówię, że skończyło się PiS, ale każda krytyka jest dziś dla niego groźna – mówiła Pochanke, która uważa, że "PiS wykluczyło z Polski trzy czwarte społeczeństwa".
W rozmowie padło też pytanie o "lex TVN" i "zamach na wolne media", którego, zdaniem "Newsweeka", dopuszczają się politycy PiS-u.
- Dla mnie to koniec demokracji – powiedziała Pochanke, dla której "Fakty" TVN są "najbardziej wiarygodnym źródłem informacji", a TVN24 to "największa i najlepiej oglądana stacja newsowa w Unii Europejskiej". Dziennikarka uważa, że przegłosowanie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, która formalnie uderza w TVN i TVN24, to nie tylko symboliczne, ale "faktyczne zakończenie trzech dekad wolności".
- W Polsce mamy demokrację, bo mamy wybory, ale to są już zakłamane wybory. One nie muszą być fałszowane, gdy rzeczywistość jest zafałszowana – mówiła Pochanke, która na pytanie o to, co ją w Polsce napawa optymizmem, odpowiedziała:
- Dziewczyny, które wyszły na ulice w czarnym proteście i Strajku Kobiet. Zobaczyłam wtedy Polskę, o jakiej marzę.