Jan Pietrzak: "Mój kabaret, który mówi o sprawach polskich po polsku, był rugowany"
Satyryk w mocnych słowach skomentował to, co obecnie dzieje się w polityce. Przy okazji zdradził również, czy ogląda "Ucho prezesa" i dlaczego Ryszard Petru nie nadaje się na członka kabaretu.
Jan Pietrzak od dawna nie ukrywa swoich poglądów politycznych, często krytykuje Donalda Tuska i dał się poznać jako zwolennik teorii o zamachu w Smoleńsku. Teraz udzielił obszernego wywiadu tygodnikowi "Do Rzeczy", w którym w ostrych słowach skomentował m.in. to, co obecnie dzieje się na polskiej scenie politycznej.
- Poprzednie rządy nie zasługiwały na poparcie. Jak można było bowiem popierać notorycznych oszustów i złodziei, kombinatorów, aferzystów?! Jak można było popierać rządy Tuska?! Ja chciałbym być zwolennikiem każdej kolejnej władzy, bo jestem propaństwowy i dobrze Polsce życzę. Jak dotąd nie zawiedli mnie jednak tylko Jan Olszewski i Jarosław Kaczyński (za pierwszej kadencji PiS), ale rządzili zbyt krótko, by ich właściwie ocenić. W gruncie rzeczy obecny rząd PiS jest więc pierwszym, który popieram z pełnym przekonaniem. (...) Przeżyłem wojnę, przeżyłem Hitlera i Stalina, więc nie boję się takich typków jak Tusk - powiedział.
W dalszej części wywiadu Pietrzak przyznał również, że nigdy nie oglądał "Ucha prezesa" - serialu, który wyśmiewa partię rządzącą z Jarosławem Kaczyńskim na czele.
- Poza "Uchem prezesa" nie oglądam również nosa dyrektora, nogi naczelnika ani d... burmistrza. (...) Z premedytacją tego nie oglądam, choć pewnie są tam zdolni ludzie, ja tego nie neguję. Natomiast o ich zaistnieniu decydują stare cwaniaki - właściciele mediów, telewizji i radia, które przez dziesiątki lat były na usługach Moskwy czy Berlina. Mój kabaret, który mówi o sprawach polskich po polsku, był rugowany. Kiedy gdzieś dyrektor jakiegoś domu kultury zezwolił na mój występ, tracił pracę. Z mojej rodzinnej Warszawy wyrzucili mnie na 10 lat, łajdaki. Dla elit III RP jestem elementem wywrotowym. A kiedy przed rokiem pokazali mnie w niszowej telewizji Kultura na spotkaniu w Klubie Ronina, natychmiast w "Gazecie Wywywyborczej" pojawił się napastliwy artykuł - stwierdził.
Pietrzak zaznaczył również, że zupełnie nie bawi go współczesna sztuka kabaretowa. Według niego, satyrycy nie potrafią wytykać tego, co przed laty tak trafnie punktował np. Kabaret pod Egidą.
- Kabaret jest po to, żeby szydzić, to naturalne. Natomiast ja tego nie oglądam, bo mnie to nudzi. Nudzą mnie te miny, przebieranki, to są głupoty jakieś. Pod Egidą występowali rozumni ludzie, wybitni artyści. (...) Współczesny kabaret to styl Benny'ego Hilla czy Jasia Fasoli. Nie cenię tego gatunku, mnie to drażni. Nie mam nic przeciwko temu, że ktoś robi satyrę na PiS, niech mu będzie, przecież nie jestem zwolennikiem cenzury, tylko proszę ode mnie nie wymagać, bym to komentował, bo mam ważniejsze sprawy na głowie. (...) Petru jest za głupi do kabaretu. Nie nadaje się na satyryka. Człowiek który opowiada takie pierdoły, któremu wszystko się miesza, nie może być kabareciarzem. Kabaret wymaga precyzyjnego myślenia. Każdy żart jest zwartą strukturą. (...) Petru tak nie potrafi, to jest ględziarz, gamoń - powiedział na łamach "Do Rzeczy".
Na koniec Pietrzak przyznał, że to, w jaki sposób Polacy są przedstawiani np. w skeczach kabaretowych, nie jest dziełem przypadku. Według niego, jest to spowodowane błędnym powtarzaniem krzywdzącego stereotypu, którego korzeni należy upatrywać w przeszłości.
- Społeczeństwo jest ogłupiane przez media, które przez długi czas były własnością manipulatorów oszustów. Polska miała być przedstawiana przez pryzmat "Świata według Kiepskich". W filmach i serialach, kręconych przez ostatnie dwadzieścia kilka lat, powtarzany jest stereotyp Polaka jako brudnego, pijanego, szczerbatego antysemity. Ten fałszywy obraz sam nie powstał, został celowo ukształtowany przez wrogów Polski, którzy wciąż działają. To pedagogika wstydu, przemysł pogardy. Takie formy zwalczania polskości są wymyślane w sztabach wojskowych - podsumował.
Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:
