Poszli do TVP dla pieniędzy? "Ludzie wiedzą lepiej"

Poznali się i zakochali dzięki udziałowi w programie "Sanatorium miłości". Ich miłość kwitnie, ale niespieszno im do sformalizowania związku.

Iwona i Gerard z "Sanatorium miłości" wciąż są w sobie zakochani.
Iwona i Gerard z "Sanatorium miłości" wciąż są w sobie zakochani.
Źródło zdjęć: © AKPA
oprac. MOS

Iwona Mazurkiewicz i Gerard Makosz przypadli sobie do gustu na planie produkcji TVP. Już od ponad roku tworzą zgraną parę. Fizjoterapeutka i emerytowany inżynier górnictwa zamieszkali razem, choć byli przyzwyczajeni do pewnego rodzaju samotnej wygody życia.

- Ja byłem przez długi czas sam i wszystko miałem w domu poukładane. Iwona zaczeła mi to poukładane życie przestawiać. Nagle musiałem szukać a to talerzyka, a to filiżanki. Ale to jest nawet przyjemne - zdradził Gerard w rozmowie z "Twoim Imperium".

Seniorzy wzajemnie o siebie dbają, ich relacja była wystawiona na próbę podczas zarażenia mężczyzny koronawirusem. Przebieg choroby i rekonwalescencję relacjonowali w mediach społecznościowych. Czują, że stali się inspiracją dla osób starszych. Zdarza się jednak, że spotykają się z nieprzyjemnymi komentarzami.

- Naczytałam się, że wystąpiłam w programie dla kasy i że Gerard to dziadek. Ludzie wiedzą lepiej - dodała Iwona.

Wszyscy zastanawiają się, czy para z "Sanatorium miłości" stanie na ślubnym kobiercu. 81-latek i 62-latka nie ulegają jednak presji.

- Do wszystkiego w związku ludzie muszą najpierw dojrzeć - ocenił Gerard.

Z kolei jego partnerka twierdzi, że "nie mają parcia na ślub". Jest im dobrze, tak jak jest. Zwłaszcza, że pozostali uczestnicy show TVP nie mieli tyle szczęścia, aby przed kamerami znaleźć prawdziwe uczucie.

Źródło artykułu:WP Teleshow
sanatorium miłościiwona mazurkiewiczgerard makosz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (18)