Groźny wypadek na planie. Zapadła cisza. Widzowie zamarli
Choć występ w programie "Ninja Warrior Polska" wiąże się ze sporym ryzykiem, nikt nie spodziewał się, że w finałowym odcinku dojdzie do wypadku. 29-letni zawodnik ześlizgnął się z zawieszonej na wysokości przeszkody i z impetem runął na ziemię.
Do finału "Ninja Warrior Polska" zakwalifikowali się wyłącznie najlepsi. Z prawie 200 zawodników, którzy wzięli udział w eliminacjach, tylko 24 walczyło o tytuł pierwszego polskiego wojownika Ninja i 150 tysięcy złotych. Uczestnicy musieli przejść 19 ekstremalnie trudnych, podzielonych na kilka etapów, przeszkód. Na niektórych torach liczył się czas, na innych mistrzowska precyzja. Tego drugiego zabrakło Krzysztofowi Spławskiemu, który w ostatnim odcinku zmroził widzom krew w żyłach.
29-latek, przeskakując z jednej przeszkody na drugą, ześlizgnął się. Niestety, nie trafił do basenu, który miał amortyzować ewentualny upadek z wysokości kilku metrów. Zawodnik z całym impetem runął na ziemię. W jednej chwili zarówno pozostali uczestnicy, prowadzący, jak i publiczność w studiu zamarli.
Na plan wbiegli ratownicy medyczni, którzy udzielili poszkodowanemu pierwszej pomocy. Niezbędna okazała się jednak pomoc lekarza i ostatecznie wyniesiony na noszach zawodnik trafił do szpitala.
- Krzysztof jest po badaniach i opuścił już szpital. Krzysiu, życzymy ci dużo zdrowia i wierzymy, że jak na prawdziwego wojownika przystało, wrócisz jeszcze na tor "Ninja Warrior" - uspokoił później prowadzący Jerzy Mielewski.
Sam zawodnik również zdobył się na krótki komentarz na Instagramie: "Wszystko ze mną ok".