Grał Tracza w "Plebanii". Zastrzegł, czego nie zrobi w serialu
Dariusz Kowalski zapadł w pamięć widzom "Plebanii" jako demoniczny Janusz Tracz. Okazuje się, że w rzeczywistości aktor jest bardzo religijną osobą. Dlatego w umowie zaznaczył, jakich scen nigdy nie zagra.
Choć serial "Plebania" zniknął z anteny Telewizji Polskiej już 10 lat temu, fani produkcji wciąż pamiętają charakterystyczną postać Janusza Tracza. W złoczyńcę wcielił się Dariusz Kowalski, którego niedawno można było oglądać w "Koronie królów" i filmie "Zieja". Okazuje się, że w rzeczywistości aktor jest daleki od wizerunku swoich bohaterów.
Dariusz Kowalski jest bardzo religijną osobą. Razem z żoną Barbarą często dają świadectwa wiary w kościołach. Ale nie zawsze tak było. Dopiero po przejściu kryzysu małżeńskiego zwrócili się w stronę Boga.
- Nie wyobrażam sobie dnia bez różańca. Święty Maksymilian, biorąc go w ręce, mówił, że idzie strzelać do szatana. Więc to jest broń w tej walce z nim. Nie jedyna, ale bardzo skuteczna - twierdzi aktor w rozmowie z katolickim pismem "Dobry tydzień".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Swoimi zasadami moralnymi Kowalski kieruje się również w pracy. Dlatego przyjmując rolę czarnego charakteru w "Plebanii" miał jedną prośbę. Zastrzegł w kontrakcie, że nie zgadza się na sceny erotyczne.
Modlitwa pomaga też aktorowi i jego rodzinie w ciężkich chwilach. Żona Dariusza Kowalskiego od lat walczy z nowotworem. Mimo że medycy nie dawali jej szans, wiara sprawiła, że chora uwierzyła w cud.
- Trwa to już 10 lat. Lekarz mówi żonie: "Pani to taki dziwny przypadek. Konsylium zrobiliśmy, nie wiemy, co z panią zrobić..." - mówił aktor w jednym z wywiadów.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o rozdaniu Złotych Globów, przeżywamy aferę z rewelacjami księcia Harry’ego i z wypiekami na twarzach czekamy na nadchodzące w 2023 roku filmy i seriale. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.