"Gra o tron": Wyemitowano najgorzej oceniany odcinek w historii
"Głupi i głupszy", "totalnie nieporozumienie", "przykro na to patrzeć", "tragedia", "wybielaczem po oczach" - fala negatywnych komentarzy po ostatnim odcinku hitu HBO przekształciła się w tsunami. "Ostatni ze Starków", bo taki nosi tytuł, właśnie został najgorzej ocenianym odcinkiem w historii.
"To nie tak miało być, zupełnie nie tak" śpiewała kiedyś Budka Suflera, ale chyba nawet wróżbita Maciej nie był w stanie przewidzieć, że polski hit sprzed trzech dekad będzie idealnym podsumowaniem tego, co z "Grą o tron" zrobili ostatnio jej twórcy. Jak więc miało być?
Miało być monumentalne zwieńczenie trwającej blisko dekady tytanicznej pracy ekipy tworzącej serial. Miało być satysfakcjonujące zwieńczenie wątków, którymi od ponad dwóch dekad żyją czytelnicy książek George'a Martina. Miało być po prostu pięknie, co w przypadku "Gry o tron" oznacza: krwawe, zaskakujące, ale uzasadnione fabularnie zgony, bezwzględne intrygi polityczne oraz brutalna decymacja bohaterów. Tego oczekiwali wierni fani ekranizacji "Pieśni lodu i ognia".
Skąd zaś wiadomo, czego oczekiwali? Wystarczy spojrzeć na wysyp komentarzy pełnych zgorzknienia i rozgoryczenia, bezlitośnie punktujących scenariuszowe mielizny "Ostatnich ze Starków". Komentarzy podpisanych przez "wiernych fanów", które trzeciemu od końca odcinkowi ich ulubionego serialu wystawiają w dziesięciopunktowej skali noty tylko z rzadka przekraczające "piątkę".
W chwili pisania tego tekstu wspomniany odcinek z kończącego się już dzieła HBO oceniany jest łącznie na 6,7/10 (przy 58,5 tysiącach głosów). Drugą najniżej ocenianą odsłoną "Gry o tron" jest wyświetlony niemal dokładnie 4 lata temu szósty odcinek piątego sezonu, który otrzymał łączną notę... 8,1/10 (przy niespełna 20 tysiącach głosów). Jak widać, nawet dotychczas uznawany za fatalny fragment sagi jest przy ostatnio wyemitowanym niemal dziełem sztuki.
Wiele wskazuje też na to, że ocena najnowszego odcinka w najbliższych dniach będzie jeszcze spadać, wraz ze wzrostem liczby widzów, którzy go obejrzą i zdecydują się zrecenzować. Nam pozostaje zapytać, jak mogło dojść do tego, że jedna z najlepiej ocenianych produkcji w historii (wg internautów lepsza nawet od "Breaking Bad", "Prawa ulicy" czy "Rodziny Soprano") w chwili swego największego triumfu upadła tak nisko?
Odpowiedź jest jednocześnie prosta i złożona:* sprzeniewierzenie się przejętym z kanonu Martina założeniom narracyjnym, wypranie ich ze stanowiących o sile materiału źródłowego dialogów i niedopowiedzeń oraz pchnięcie budowanych przez wiele lat postaci w kierunkach całkowicie sprzecznych z obranymi przez nich dotychczas ścieżkami fabularnymi. *Krótko mówiąc, "Gra o tron" przestała być "Grą o tron".
I szanse na to, że wróci do dawnej świetności na ostatnie dwa odcinki są bliskie zeru. Zwłaszcza że pierwsze przecieki na temat ich zawartości już doprowadziły do czarnej rozpaczy ciekawskich widzów.
Z King's Landing Michał Fedorowicz