"Gra o tron": 10 najbardziej niezapomnianych scen
Po nich pokochaliśmy serial HBO
"Gra o tron" w 2011 r. była ryzykownym projektem z niewielkim budżetem, który szybko przerodził się w prawdziwy fenomen. O serialu HBO zaczęli rozmawiać wszyscy, bo pomysłowość i bezwzględność twórców przerastała najśmielsze oczekiwania widzów.
Czytelnicy książkowego pierwowzoru George'a R.R. Martina co prawda wiedzieli, czego należy się spodziewać, ale widok znajomych scen na ekranie i tak robił ogromne wrażenie. A takich nie brakowało, co udowadniamy w tym zestawieniu.
"Gra o tron" to 73 odcinki podzielone na 8 sezonów, które dostarczyły nam masę niezapomnianych wrażeń. Prezentujemy tylko 10 najbardziej niesamowitych/przełomowych/zaskakujących scen, ale oczywiście było ich znacznie więcej. Która zrobiła na was największe wrażenie?
Cersei i Jaime na wieży
Kazirodczy seks bliźniaczego rodzeństwa w połączeniu z próbą zamordowania kilkuletniego dziecka – takie rzeczy tylko w "Grze o tron". Na dodatek w pierwszym epizodzie! Zakończenie pilotażowego odcinka skutecznie rozbudziło zainteresowanie serialem.
W kolejnych sezonach scenarzyści wielokrotnie wykorzystywali nietuzinkową relację Jaime'ego i Cersei, żeby tylko wspomnieć o scenie gwałtu przy zwłokach ich syna (sezon 4, epizod 3).
Wybuchowa zemsta
Cersei była bohaterką wielu niezapomnianych scen, w których prezentowała swoją bezwzględność i siłę. Ale także bezradność, jak w pamiętnym odcinku z nagim przemarszem przy dźwiękach dzwonów. Samozwańcza królowa musiała się wtedy ukorzyć przed religijną potęgą, w myśl przysłowia, że zemsta najlepiej smakuje na zimno.
Na tę zemstę trzeba było czekać do zakończenia 6 sezonu, kiedy Wielki Sept Baelora stanął w zielonych płomieniach i po chwili stał się kupą gruzu.
Śmierć Neda Starka
Scena egzekucji Neda Starka jest uważana za prawdziwą kwintesencję "Gry o tron". Serialu, który już w pierwszym sezonie stracił głównego (w tamtym czasie) bohatera. Nota bene granego przez najbardziej rozpoznawalnego aktora z całej obsady.
Po usunięciu Seana Beana z obsady stało się jasne, że w "Grze o tron" nikt nie jest bezpieczny i wszystko może się zdarzyć.
Krwawe gody
Gdyby jednak ktoś uważał, że śmierć Neda Starka była wyjątkiem i pozostałym bohaterom pierwszego planu nie może spaść włos z głowy, twórcy serialu zaprosili nas na krwawe gody. Uczta weselna zamieniona w masakrę (sezon 3, epizod 9) po raz kolejny uświadomiła widzom, że w "Grze o tron" nikt nie jest bezpieczny.
Czarny Nurt
"Gra o tron" jako serial o wielkich wojnach nie mógł się obyć bez spektakularnych scen batalistycznych na wielką skalę. Na pierwszą musieliśmy jednak czekać aż do 9 odc. 2 sezonu, gdy zekranizowano słynną bitwę między Lannisterami a wojskami Stannisa Baratheona z udziałem okrętów i "dzikiego ognia".
W późniejszych sezonach było jeszcze więcej widowiskowych bitew (dzięki większemu budżetowi), ale ta nad Czarnym Nurtem jest ciągle uznawana za jeden z najlepszych momentów całego serialu.
Miażdżąca przewaga Góry
I kolejna scena, o której po premierze odcinka mówili wszyscy, bo nikt (kto nie przeczytał książki) nie spodziewał się takiego przebiegu wydarzeń. Mowa o pamiętnym pojedynku Oberyna Martella z Górą. Wydawało się, że starcie kompletnych przeciwieństw zakończy się niczym pojedynek Dawida z Goliatem, ale przecież w "Grze o tron" nie ma miejsca na oczywistości.
Hodor to nie imię, to styl życia
Hodor przez długi czas sprawiał wrażenie trzecioplanowej postaci, którego rola sprowadza się do noszenia kalekiego Brana na plecach. Tak było do 5 odc. 6 sezonu. Właśnie wtedy poznaliśmy tajemnicę "imienia" Hodora (naprawdę nazywał się Wyllis) i jego znaczenie dla całej opowieści.
Twórcy serialu mówili, że wszystko to było pomysłem George'a R.R.Martina. Gdy na jednym ze spotkań przedstawił im prawdę o Hodorze, byli zaskoczeni i wstrząśnięci.
Smoki
Mityczne "trojaczki" Daenerys odegrały kluczową rolę w wielu odcinkach i trudno wybrać jedną scenę z ich udziałem, która zrobiła na nas największe wrażenie. Moment wyklucia, gdy ich "matka" wychodzi nietknięta z płomieni, spalenie władców niewolników, ostateczna bitwa pod Murem – niezapomnianych scen było mnóstwo.
Jednym z najbardziej zaskakujących motywów z udziałem ziejących ogniem bestii było starcie z Nocnym Królem. Oczywiście wiedzieliśmy już wcześniej, że umie on wskrzeszać umarłych, jednak widok zombie-smoka trafionego lodowym oszczepem zrobił na nas ogromne wrażenie i przypomniał, że żarty się skończyły.
Tyrion załatwia porachunki
Czym byłaby "Gra o tron" bez Tyriona? Cynicznego, niesamowicie inteligentnego karła, który większość swojego życia spędził na rozpuście i pijaństwie. Czarna owca rodu Lannisterów szybko zaskarbiła sobie uznanie widzów, którzy mają w pamięci wiele świetnych scen z jego udziałem.
Nam najbardziej zapadła w pamięć ostatnia rozmowa z jego ojcem Tywinem, który do końca nie wierzył w zagrożenie ze strony niechcianego syna.
Girl power
Na koniec wspomnienie sceny z jednego z ostatnich odcinków. Mowa o spektakularnej bitwie (sezon 8, odc. 3), która wzbudziła wiele kontrowersji, a zarazem dała nam to, co w "Grze o tron" najlepsze. Napięcie, wzruszenie, zaskoczenie – w jednym odcinku mieliśmy cały przekrój emocji.
Która scena zrobiła na was największe wrażenie? Wielu zapewne wskaże śmiertelny cios zadany Nocnemu Królowi przez Aryię. Nam jednak najbardziej podobała się młoda lady Lyanna Mormont, która ostatkiem sił pokonała zombie-olbrzyma.