"Fakty" uderzają w Donalda Tuska. Przy okazji TVN wbił szpilę Jackowi Kurskiemu
Kiedy w sobotę pojawiła się informacja o odebraniu Donaldowi Tuskowi prawa jazdy, "Fakty" ledwo się zająknęły. Następnego dnia serwis się zrehabilitował, choć TVN wykorzystał nadarzającą się okazję do uderzenia w prezesa TVP Jacka Kurskiego i wypomnienie mu niechlubnej przeszłości.
21.11.2021 23:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zatrzymanie Donalda Tuska przez mazowiecką drogówkę za jazdę w terenie zabudowanym 107 km/h momentalnie urosło do tematu numer jeden weekendu. Jednak w sobotnim głównym wydaniu "Faktów" sprawie poświęcono ok. pół minuty, nie wspominając nawet o dokładnej prędkości, z jaką jechał szef PO. Nie pojawiły się też komentarze ekspertów.
"Fakty" zrehabilitowały się następnego dnia. Sprawie Tuska, który stracił prawo jazdy na trzy miesiące, dostał mandat i 10 punktów karnych, poświęcono reportaż "Prawo i bezpieczeństwo" Arlety Zalewskiej.
W materiale pojawili się m.in. eurodeputowany PSL Krzysztof Hetman, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy czy Katarzyna Lubnauer z KO. Politycy jednogłośnie potępili lekkomyślne zachowanie Tuska. Zacytowano też anonimowe głosy członków PO, którzy uważają, że w podobnej sytuacji szeregowy poseł ugrupowania poniósłby na pewno dotkliwe konsekwencje.
Ale to nie koniec. Korzystając z okazji, "Fakty" przywołały też przypadki łamania przepisów drogowych przez innych polityków.
W programie wspomniano o Lechu Kołakowskim z PiS, który nie przyjął mandatu i nie oddał prawa jazdy, twierdząc, że nie ma przy sobie dokumentów. W przeciwieństwie do Stanisława Żmijana z PO i Zbigniewa Dolaty z PiS, którzy podzielili los Donalda Tuska.
W "Faktach" mówiono też o przypadku Kazimierza Smolińskiego z PiS, który dziś uderza w szefa PO, a sam po zatrzymaniu przez drogówkę schował się za immunitetem.
Najwięcej miejsca poświęcono szefowi TVP Jackowi Kurskiemu, który będąc posłem PiS, kilkakrotnie łamał przepisy ruchu drogowego. Arleta Zalewska przypomniała, że Kurski zasłonił się immunitetem, kiedy zatrzymano go za jazdę w mieście z prędkością 109 km/h.
Dziennikarka przywołała też bardzo głośną sprawę, kiedy Kurski podłączył się pod konwój policyjny wiozący zatrzymanych w sprawie korupcji. Wtedy też skorzystał z immunitetu. Po nagłośnieniu incydentu Kurski dobrowolnie wpłacił 500 zł na rzecz ofiar wypadków drogowych. Inna kara go nie spotkała.
Część o Kurskim "Fakty" zilustrowały jego wypowiedzią dla dziennikarzy w Sejmie z 2008 r. Na pytanie czemu przejechał w ten sposób z Gdańska do Ostródy, poseł PiS odpowiedział z rozbrajającą szczerością: "No bo dobrze się jechało".