Ekspertka ocenia psychologa z TVN. "Jego wypowiedź jest nieetyczna"
- Wypowiedzi Olszaka brzmią jak prywatne opinie, a nie fachowe oceny. Psycholog nie odnosi się w nich do żadnych badań, a czasem wypowiada się w sposób wręcz nieetyczny - tak ekspertka-psycholożka ocenia internetowe "występy" nowej "gwiazdy" TVN.
15.07.2022 | aktual.: 15.07.2022 11:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Coraz głośniej w mediach o Rafale Olszaku, psychologu, który pojawił się w charakterze komentatora w najnowszym sezonie programu TVN "Ślub od pierwszego wejrzenia". Choćby krótka analiza jego ostatniej aktywności internetowej przekonuje, że wygłasza on opinie co najmniej kontrowersyjne. O ich analizę pod kątem psychologicznym WP poprosiła Justynę Trojanowską-Juras, psychoterapeutkę z warszawskiej Kliniki Psychomedic.
Prywatne opinie nie poparte badaniami
- Dość trudno jest komentować te wypowiedzi, ponieważ bardziej brzmią one jak prywatne opinie, jak prywatne preferencje, jak subiektywne interpretacje, niż jak eksperckie komentarze - tak ekspertka ogólnie oceniła internetową aktywność Olszaka.
- Według mnie psycholog czy jakikolwiek ekspert wypowiadający się na zadany temat, powinien odnosić się do teorii, do wiedzy czy do badań. W wypowiedzi eksperta raczej nie ma miejsca na jego gust czy preferencje.
Ekspertka odniosła się także do zawodowych uprawnień i statusu Olszaka.
- Przypomnę, że nie ma ustawy o zawodzie psychoterapeuty, więc można powiedzieć tylko, że Olszak ukończył SWPS i jest psychologiem - mówi w rozmowie z WP.
Ekspertka przeanalizowała najbardziej kontrowersyjne z wypowiedzi Olszaka, które znaleźć można w internecie. Podnosił on np. kwestię rzekomego faworyzowania dziewczynek podczas edukacji szkolnej: "Już na starcie chłopcy mają trudniej, bo ich potrzeby są mniej ważne lub wręcz traktowane jak zaburzenie i coś niepożądanego"
- Jest to tylko jego wrażenie - komentuje Trojanowska-Juras. - Nie wiadomo, czy odnosi się on do analiz podręczników do nauki w klasach 1-3 albo do badań porównujących relacje uczennic z wychowawcami i z relacjami z uczniami. Nie wiadomo też o jakich potrzebach chłopców jest tu mowa.
Olszak mówił też o "fałszywym równouprawnieniu": "Wielu ludzi wątpi, że gdy kobieta mówi o równouprawnieniu, ma na myśli równe prawa dla obu płci, a nie własne przywileje. Zjawisko dyskryminacji mężczyzn przybiera na sile. Większość kampanii prozdrowotnych jest na rzecz kobiet".
- To znowu jest tylko opinia - ocenia ekspertka. - Psycholog nie podał żadnych danych socjologicznych. Być może były takie badania, ale nic o nich nie wiem. Trudno mi jest też podążyć za jego myśleniem, nie wiem, o jakich przywilejach mówi.
Olszak umacnia stereotypy
Olszak daje w internecie porady i odpowiada na zadawane mu pytania. Jednemu z mężczyzn napisał: "Wydaje się pan cierpieć na tzw. syndrom miłego faceta. Pana wizerunek jest tak niewinny, chłopięcy, milusiński, że aż niezalotny, niepociągający, bez pazura. Jest pan bardzo młody, ale to już pora, by zmężnieć. Inaczej dziewczyny będą chciały się z panem tylko przyjaźnić".
- "Pan millusiński" to nie jest naukowe stwierdzenie - kontruje ekspertka. - Trójczynnikowa teoria miłości prof. Wojciszke mówi, że miłość składa się z intymności, namiętności i zobowiązania. Analizując te czynniki można próbować rozumieć, dlaczego ten mężczyzna jest tylko przyjacielem, a nie udaje mu się zbudować trwałego związku. Można też pomyśleć o teorii przywiązania Bowlby’ego: trzeba próbować zrozumieć, z jakim nastawieniem i z jakimi oczekiwaniami mężczyzna spotyka się z kobietą, i wtedy stawiać hipotezy, dlaczego nie tworzy trwałego związku.
W innym komentarzu Olszak pisał: "Lustro jest zarezerwowane dla kobiety", panowie nie powinni "papugować kobiecych zachowań", polegających na zwracaniu uwagi na swój wygląd. "Wygląda to zniewieściale i narcystycznie. Jakby te mięśnie były niczym makijaż kamuflujący coś". Zaleca jednak, aby kreując swój wizerunek w sieci, "uwzględniać preferencje płci przeciwnej".
- Kwestia wyglądu, akceptacji swojego ciała, poprawiania go, jest sprawą subiektywną - komentuje Trojanowska-Juras. - Dużo na ten temat pisze prof. Schier i inni naukowcy badający poczucie atrakcyjności i obraz własnego ciała. Sam język, którego używa Olszak, jest dość stereotypowy. Jego wypowiedzi utrwalają np. stereotyp, że kobieta powinna się stroić, a jej atrakcyjność jest głównym powodem, dla którego może być w związku. Tak jakby ta uroda była gwarancją i na sam związek, i na jego powodzenie. Nie jest to prawdą - mówi ekspertka.
I podkreśla, że relacje międzyludzkie są wielowymiarowe, a to dlaczego ktoś chce być z kimś blisko, "nie ma wiele wspólnego z długością jego włosów".
- Znów można się odwołać do prac prof. Wojciszke, Bowlby’ego i wielu innych naukowców, badających relacje międzyludzkie. Ważne są wzorce, jakie otrzymuje się w domu, ważne są wspólne wartości, ale też to, kto jak bardzo jest w stanie zaufać i być blisko z inną osobą. A także, jakie ma się oczekiwania wobec partnera. Na przykład Marilyn Monroe, mimo idealnych wymiarów, nie czuła się kochana, chciana i spełniona - mówi psycholożka.
- Zapewne są mężczyźni, którym podoba się aktorka Tilda Swinton, ale według badań prof. Wojciszke, zajmującego się teorią miłości, preferujemy raczej twarze symetryczne, z dużymi oczami i małym nosem. Podobne do twarzy dziecka - wyjaśnia Trojanowska-Juras.
Kolejny przykład to opinia Olszaka, który kobiecie mocno przeżywającej nagłą śmierć narzeczonego, polecił "zmienić fryzurę, garderobę, miejsce do życia, może nawet pracę".
- Po śmierci kogoś bliskiego najczęściej następuje mniej więcej roczny proces żałoby - wyjaśnia Trojanowska-Juras. - Można czuć pustkę, brak, rozpacz, złość, bezradność, bezsens. I wiele innych uczuć. Jeśli przy okazji ktoś zmienia fryzurę, to ok, ale nie na odwrót. Zadaniem psychoterapeuty jest nazywać pacjentowi te uczucia i pomóc mu je znosić.
Bliskość to nie kwestia prezerwatywy
Ogromne kontrowersje wzbudziła opinia Olszaka dotycząca prezerwatyw. Napisał on: "mężczyźnie bardzo trudno o autentyczną spontaniczność i doznanie bliskości, kiedy zbliżenia poprzedza zakładaniem prezerwatywy, która w trakcie de facto oddziela go od kobiety, praktycznie ogranicza pewne aktywności. Ponadto mężczyzna niewiele czuje. Może też wręcz mieć dyskomfort".
- "Bliskość" i "spontaniczność" wynikają z temperamentu, zdolności do zaufania, poczucia swobody we własnym ciele i wielu innych cech, a nie tego, czy założy się Durex Play czy Durex Comfort - wyjaśnia ekspertka. - Jeżeli kobieta chce, by mężczyzna, z którym współżyje, nałożył prezerwatywę, to prawdopodobnie znaczy, że ta kobieta nie chce jeszcze mieć z nim dzieci. Uważam, że kobieta ma prawo nie chcieć mieć dzieci. Tak jak i mężczyzna. Być może jest to kwestia jej braku chęci lub etapu związku. A może jej postawy życiowej. Prezerwatywa służy również ochronie przed chorobami wenerycznymi, taką postawę rozumiałabym jako dojrzałą: kobieta dba o swoje zdrowie.
Trojanowska-Juras oceniła też stosowaną przez Olszaka praktykę oceniania osób na podstawie ich zdjęć w internecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Psycholog nie jest od tego, by oceniać wygląd człowieka - mówi. - Może odnosić się do badań na temat atrakcyjności, zwykle traktują one o proporcjach bioder do talii, czy bioder do talii i piersi. Albo proporcjach twarzy. Są badania mówiące o tym, jakie mamy fantazje czy jak postrzegamy kobiety z blond włosami, a jak brunetki, jakie skojarzenia mają kobiety, gdy widzą mężczyznę w okularach itd. Są badania mówiące o tym, jakie cechy przypisujemy innym ludziom na podstawie ich wyglądu.
Ale - jak sugeruje ekspertka - Olszak nigdzie się do nich nie odnosi.
Najmocniej Trojanowska-Juras oceniła jednak inne słowa Olszaka. Jednej z kobiet odpowiedział, że mężczyznę, który po kilku miesiącach związku nie wie, co czuje do partnerki, lepiej sobie odpuścić, skoro "nawet nie chce mu się okłamywać dziewczyny, że ją kocha, żeby z nią czasem pójść do łóżka". Ekspertka skomentowała to tylko jednym, krótkim i mocnym zdaniem: "Ta wypowiedź jest nieetyczna!".