Dziennikarze muszą przeprosić Durczoka. "To kuriozalny wyrok"
Kamil Durczok cieszy się z wyroku nakazującego byłym dziennikarzom "Wprost", by przeprosili go za zniesławienie. Jeden z nich zwrócił uwagę, że ofiary molestowania i mobbingu zeznawały przeciwko Durczokowi, a "kuriozalny wyrok" na jego korzyść zapadł przez drobną nieścisłość w opublikowanym cytacie.
29.03.2021 10:41
Kamil Durczok przez lata był jednym z najbardziej doświadczonych i cenionych dziennikarzy informacyjnych w polskiej TV. Piął się po szczeblach kariery najpierw w TVP, a od 2006 r. w TVN. Wszystko zmieniło się w 2015 r., kiedy "Wprost" opublikował serię artykułów o molestowaniu pracownic przez "znanego dziennikarza kierującego redakcją w jednej ze stacji telewizyjnych". Nazwisko Durczoka nie padło, ale TVN zakończył z nim współpracę po ustaleniu, że w redakcji "Faktów" dochodziło do mobbingu i molestowania (wiadomo o trzech takich przypadkach).
Durczok postanowił dochodzić swoich praw w sądzie i pozwał dziennikarzy "Wprost". W 2019 r. sąd wydał wyrok skazujący w sprawie karnej o zniesławienie. To samo zrobił Sąd Okręgowy w Warszawie, który w piątek 26 marca zmienił orzeczenie pierwszej instancji i nakazał oskarżonym przeprosić Durczoka.
Marcin Dzierżanowski, jeden z autorów artykułów, które rzuciły cień na szefa "Faktów", nazwał wyrok Sądu Okręgowego "kuriozalnym". - Ani sąd cywilny, ani karny nie wziął pod uwagę społecznego aspektu sprawy. Potwierdzono zarzuty dotyczące molestowania seksualnego przez Kamila Durczoka – powiedział Dzierżanowski w rozmowie z "Press".
Były dziennikarz tygodnika zwrócił uwagę, że ofiary molestowania zeznawały przed sądem i wewnętrzną komisją w TVN, ale sąd skupił się na nieścisłości w cytacie.
- Napisaliśmy, że (znana dziennikarka – dop. red.) usłyszała od Durczoka: "nie masz majtek pod spodniami", a ona przed sądem zeznała, że powiedział do niej: "nie mam majtek pod spodniami". Na tej podstawie sąd uznał, że konieczne było przytoczenie dokładnego cytatu. Mimo że ten wydrukowany mieliśmy potwierdzony na piśmie – mówił Dzierżanowski.
Cytat wydrukowany we "Wprost" brzmiał: "Widzę, że nie masz majtek pod dżinsami. Jedziemy do mnie? (…) Oprzesz się, suko, o ścianę, a ja wejdę od tyłu". Zdaniem Dzierżanowskiego mała różnica w cytatach i zeznaniach niczego nie zmienia, bo "przecież niestosowna sytuacja seksualna i tak zaszła".
Zobacz także
Dziennikarz dał jasno do zrozumienia, że on i jego koledzy z "Wprost" nie dadzą za wygraną. Nie wykluczają zwrócenia się do Sądu Najwyższego, a nawet Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Przypomnijmy, że wygrana Durczoka przed sądem w sprawie pomówień to nie koniec jego problemów z wymiarem sprawiedliwości. 30 marca Durczok ma zostać ukarany za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu i spowodowanie kolizji. Były szef "Faktów" nie kwestionował swojej winy, ale obrona domagała się oddalenia zarzutu spowodowania zagrożenia katastrofy w ruchu lądowym. Prokurator domaga się dla Durczoka 2,5 roku więzienia, 7 lat zakazu prowadzenia pojazdów i wpłaty 50 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Oprócz tego Durczok może odpowiedź za składanie fałszywego podpisu na dokumentach bankowych, o co oskarża go prokuratura z Katowic. Za takie pisemne podszywanie się pod byłą żonę, do czego Durczok się nie przyznaje, grozi mu od 5 do 25 lat więzienia.