Dziennikarka Radia Rzeszów oskarżyła szefową o mobbing. Zdradziła kulisy sprawy
Źle się dzieje w Radiu Rzeszów. Alina Pochwat-Cicha, która związana jest z nim od niespełna trzech dekad, już od dłuższego czasu mierzy się z deprecjonowaniem swojej pracy. W końcu oskarżyła swoją szefową Elżbietę Lewicką o mobbing.
O niepokojącej sytuacji w placówce w stolicy województwa podkarpackiego donosi serwis Wirtualne Media. W rozmowie z portalem Alina Pochwat-Cicha wyznała, że jej przełożona odsuwa ją od prowadzenia audycji, co ma bezpośredni wpływ na jej wypłatę. – Od liczby audycji zależą moje honoraria, ponieważ w radiu mamy pensję zasadniczą w wysokości najniższej krajowej i do tego honoraria za prowadzone audycje. Doszło do takiej sytuacji, że moje honoraria wynosiły 500–800 zł miesięcznie – zaznacza.
Pochwat-Cicha została też w pewien sposób zdegradowana. Po zdobyciu ogromnego doświadczenia w zawodzie została ponownie wysłana "w teren" do nagrywania wstawek. Takie zadania otrzymywała lata temu, na początku swojej kariery.
Gdy dziennikarka powiedziała Lewickiej o swoich lękach, ta rzekomo ją wyśmiała, mówiąc: "Bez przesady, nie tylko ty masz depresję". Przy innych osobach z redakcji miała nazwać ją: "starą wdową, która się nad sobą użala".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komisja antymobbingowa
Jak donoszą Wirtualne Media, w odpowiedzi na zgłoszenie poszkodowanej powołana została komisja antymobbingowa. W jej skład weszli: zaproponowana przez prezesa Radia Rzeszów kadrowa oraz dwie osoby z innej redakcji wybrane przez Pochwat-Cichą. Zgodnie z poleceniem kobieta zebrała wszystkie dowody w sprawie (SMS-y, maile) i na ich podstawie stworzyła dłuższe pisemne zawiadomienie, objaśniające jej punkt widzenia oraz wskazujące świadków, którzy mogliby potwierdzić jej zeznania.
Do wystąpienia przed komisją doszło po powrocie dziennikarki z urlopu wypoczynkowego w połowie września. Na tym jednak się skończyło. Pochwat-Cicha przypłaciła całą tę sytuację problemami ze zdrowiem. Stracenie przez nią głosu okazało się jedynie objawem psychosomatycznym.
Jak podają Wirtualne Media, prace komisji ponownie ruszyły 10 listopada. Elżbieta Lewicka skorzystała ze swojego prawa i zaczęła uczestniczyć w przesłuchaniach, na których z powodu jej obecności nie chcieli pojawić się świadkowie. – Komisja antymobbingowa stała się komisją mobbingową – komentuje sprawę Pochwat-Cicha.
– O dniu, godzinie przesłuchania świadków wiedzą szefowie, a komisja powinna być poufna. Wszyscy moi świadkowie odmawiają odpowiedzi na pytania w obecności stron. Nie chcą mówić o mobbingu przy byłej przełożonej, bo obawiają się, że znowu może nią zostać. Ja też nie chcę uczestniczyć w przesłuchiwaniu świadków i wpływać w ten sposób na to, co mówią. Zależy mi na rzetelnej ocenie tego, co się stało – mówi Wirtualnym Mediom dziennikarka.
Gdy poprosiła o zawieszenie sprawy do momentu rozwiązania kwestii związanej z niechęcią do zeznawania przy stronach, komisja zarzuciła jej opóźnianie prac.
Poproszona o komentarz Lewicka utrzymuje, że mimo posiadania "bardziej imponującego PESEL-u od red. Pochwat-Cichej", była przełożona dziennikarki sama realizuje materiały w terenie, podobnie jak pozostali członkowie redakcji, ponieważ ich praca ma charakter zadaniowy. Na pytanie, czy została wysłana na szkolenie antymobbingowe, nie odpowiedziała, odsyłając Wirtualne Media do prezesa Radia Rzeszów. Przemysław Tejkowski również nie odniósł się do sprawy.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o najlepszych (i najgorszych) reklamach świątecznych, wielkich potworach w "Monarchu" na AppleTV+ i szokującym znęcaniu się nad ludźmi w "Special Ops: Lioness" na SkyShowtime. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.