Dyrektor TVP2 Marcin Wolski swoimi fraszkami nikogo nie obraził. Kary więc nie będzie

Marcin Wolski wywołał zażenowanie w widzach imprezy "Imieniny Pana Janka", serwując publiczności benefisu Jana Pietrzaka kilka wierszyków wątpliwej jakości. Niektórym wydały się obraźliwe na tyle, że sprawę zgłoszono do KRRiT.

Dyrektor TVP2 Marcin Wolski swoimi fraszkami nikogo nie obraził. Kary więc nie będzie
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara

12.11.2017 | aktual.: 12.11.2017 10:30

Skargę do Rady Radiofonii i Telewizji napisał Serwis OKO.Press: "takie, niepoparte dowodami, przedstawienie sytuacji i motywacji uchodźców w kontekście ich rzeczywistej tragedii jest sprzeczne z moralnością i dobrem społecznym (art. 18.1 ustawy o radiofonii i telewizji), dyskryminuje osoby ze względu na narodowość i religię (art. 18.1 ustawy o radiofonii i telewizji), obraża chrześcijański system wartości (art. 18.2. ustawy o radiofonii i telewizji) i nie uwzględnia potrzeb mniejszości narodowych (art. 21.2 ustawy o radiofonii i telewizji)".

W piśmie znalazło się też twierdzenie, że: "dyrektor TVP2 Marcin Wolski wznieca strach, niechęć, a nawet nienawiść wobec osób innych narodowości i innego wyznania. [fraszki] Mogą przyczynić się do kolejnych agresywnych zachowań wobec mieszkających w Polsce osób pochodzących z krajów arabskich".

Po kilku miesiącach przyszła odpowiedź. Jaka? Zaskakująca. Okazało się bowiem, że teksty nikogo nie powinny były urazić, w końcu to tylko żarty.

"KRRiT przyjęła do wiadomości zapewnienie nadawcy, iż niektóre sformułowania użyte w audycji i kwestionowane przez skarżących należy traktować jako zabieg służący do wypowiedzi satyrycznej na temat rzeczywistości politycznej oraz społecznej Polski i świata, a ich intencją nie było poniżenie godności osobistej uchodźców lub imigrantów” - serwis zacytował fragment pisma.

Sam Wolski nie rozumie zamieszania wokół wierszyków. Zapytany o nie przez magazyn "Press", stwierdził: "Taka rozmowa, na ten temat, jest poniżej mojej godności, bo to rozmowa na poziomie kamienia łupanego. Moja fraszka nie została właściwie zrozumiana, a pani się odwołuje do retoryki »Gazety Wyborczej«. Moja fraszka jest w obronie gejów i lesbijek, nie przeciwko nim i jest żartobliwym ostrzeżeniem przed tym, co się w Polsce może wydarzyć, co może spotkać gejów i lesbijki, kiedy muzułmanie zaczną w Polsce rządzić. To żartobliwa parabola, dowcip, wykorzystujący chwyty stosowane w literaturze. Nie moja wina, że ktoś tego nie zrozumiał".

Oglądaliście kontrowersyjny benefis? Pamiętacie fraszki? Brzmiały następująco:

- Wstajesz bez kaca wcześnie rano. Pozdrawiasz żony i rodzinę, a potem idziesz na Warszawę, co w swojską zamienia się Medynę. Bazar na placach i alejach, z góry muezini nawołują, tam ścięto tysięcznego geja, tu jakąś lesbę kamienują. Na krótkiej smyczy trzymasz córkę, świadom łakomych oczu braci. Włożyła właśnie nową burkę, wie - jak się puści, głowę straci. Leniwie sobie życie ciecze, miast schabowego wcinasz kebab. Pięć raz dziennie pokłon Mekce, niezbyt gorliwie, ile trzeba. Miast reklam pięknych moc wersetów na ścianach domów się rozściela. W piątek z synami do meczetu, co jest na Placu Zbawiciela. Strażnicy wiary w strojach khaki ścigają zdrajców i dewiantów. Czy tego chciały postępaki, wpuszczając pierwszych imigrantów?

- Bez szczególnej przyczyny, bez nacisków i bodźców, dobry wujek Schetyna przyjmie w Polsce uchodźców. Dla talibów z Somalii, Syrii, Afganistanu jest moc willi w Aninie i miasteczko Wilanów. Postępowych parafii będzie kilka gotowych i darmowe obiadki w restauracji u Sowy. Pan im nogi umyje, kulturalny też plan da wolontariusz Wałęsa, Petru, Owsiak i Janda. Rekreacja po miastach i treningi na polu. I rozrywka bobowa - amfiteatr w Opolu – powiedział Wolski.

Jak wy oceniacie decyzję KRRiT?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (135)