Doda zwierzyła się psychologowi. "Jestem czarownicą"
W programie "Doda. 12 kroków do miłości" piosenkarka pokazała, jak pracuje nad swoimi utworami. W ruch poszły kadzidła, świece i kryształy.
W szóstym odcinku programu "Doda. 12 kroków do miłości" celebrytka wybrała się na randki z dwoma nowymi kandydatami na potencjalnego partnera. Jeden z nich bardzo jej się spodobał, ale drugiego uznała za zbyt młodego.
Na kanapie u psychologa zwierzała się z randek. W pewnym momencie zaczęła wspominać swoją młodość. Okazuje się, że w szkole nie była zbyt popularna, raczej trzymała się na uboczu i, jak mówi, miała "jedną, dwie koleżanki".
- W liceum wymyślili mi ksywkę "Merlin". Ja sobie myślę: "Super, jestem jak Marilyn Monroe". A oni mówią: "Nie, nie, nie, to jest od tego czarodzieja". I wtedy zrozumiałam, jak oni mnie widzą, jak mnie interpretują, z kim mnie utożsamiają. Z jakimś dziadem, czarownikiem, pojebanym indywidualistą, którego każdy się boi, bo nie wiadomo, co mu w głowie siedzi… mówię "Ok, jestem czarownicą, no ale bez przesady".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W tym samym odcinku Doda pokazała, jak pracuje nad nadaniem piosence tytułu. Sam proces wymyślania chwytliwej frazy trwał krótko, bo Doda szybko ograniczyła wybór do dwóch opcji.
Później jednak odprawiła rytuał z kryształami i świecami. Odganiała też złe moce i myśli ludzi, którzy jej źle życzą. - Całe życie z wariatami. Jedyna normalna osoba w tym show-biznesie to ja - stwierdziła.