"Doda Dream Show": Naprawdę to chciała pokazać? Wizerunkowy strzał w stopę
Swoistą spowiedzią wypalonej zawodowo gwiazdy rozpoczęło się nowe reality show Polsatu "Doda dream show". - Znienawidziłam swoją pracę - wyznaje, obwiniając za to wszystkich poza... sobą. Dostało się mediom, fanom, ale przede wszystkim współpracującej z nią ekipie, którą przedstawiono jako bandę partaczy i nieudaczników. Aż trudno uwierzyć, że się na to zgodzili.
04.09.2023 | aktual.: 08.09.2023 10:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W poniedziałek 4 września na antenie Polsatu zadebiutowało nowe reality show Dody, które niewątpliwie jest jedną z najgorętszych nowości jesiennej ramówki. Do tej pory wiedzieliśmy tylko tyle, że telewizyjne kamery będą towarzyszyć gwieździe w przygotowaniach najnowszego tourné, najlepszego, jakie kiedykolwiek zrobiła, a Doda odsłoni się przed widzami Polsatu nie tylko pod względem zawodowym, ale też prywatnie. Poznamy jej bliskich, a także współpracujący z nią sztab ludzi.
I faktycznie, Doda już w pierwszym odcinku odsłoniła bardzo dużo. Choć to, co pokazała, niekoniecznie wystawia jej najlepszą opinię. Chcąc pokrótce zrelacjonować odcinek, można powiedzieć, że zobaczyliśmy spowiedź wypalonej, narcystycznej gwiazdy, która opowiada o tym, jak straciła koncertową pasję z winy nieudolnych ludzi, którzy ją otaczają. Sromotnie dostaje się bowiem wszystkim członkom ekipy, z menadżerem na czele, którego na koniec Doda chce zwolnić z pomocą zaprzyjaźnionej terapeutki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mamy więc wyraźnie zainspirowany netfliksowymi dokumentami program, w którym przeplatają się tkliwe wypowiedzi gwiazdy, osób z jej otoczenia (pojawia się m.in. jej matka czy były już partner Dariusz Pachut) i archiwalne materiały z koncertów.
Doda już w pierwszej minucie zalewa się łzami, mówiąc o tym, że praca, którą kiedyś kochała, dziś absolutnie jej nie cieszy. - Znienawidziłam swoją pracę - wyznaje Doda gdzieś między opowieściami o depresji, miłosnych niepowodzeniach czy finansowych tarapatach, które ściągnął na nią były mąż.
Dlaczego? Podała trzy powody: brak docenienia przez media, które nigdy nie pisały o niej pozytywnie, presja fanów, którzy "potrafią być największymi hejterami" i ekipa złożona być może z osób wiernych, ale miernych, spośród których to ona jest "lokomotywą" ciągnącą wszystkie wagony.
Mimo to otoczona przez nieudaczników Rabczewska po raz ostatni stara się wykrzesać z siebie i swoich współpracowników energię na trasę koncertową jej marzeń, która po latach kryzysu ma znów przywrócić jej radość z występów na żywo.
I tak widzimy wyraźnie zaaranżowane na potrzeby programu Polsatu sceny obrad ze sztabu Dody, który, jak można się tego domyśleć, po raz kolejny zawodzi swoją gwiazdę i nie staje na wysokość zadania.
Rabczewska komentuje potem swoich współpracowników przed kamerą, w najlepszym wypadku zarzucając im brak ambicji, kreatywności i polotu. Wspomina m.in. jak czterokrotnie zapadała się na scenie na skutek technicznych niedoróbek. W końcu przytłoczona trafia do zaprzyjaźnionej terapeutki, z pomocą której chce rozstać się ze swoim wieloletnim menadżerem Rafałem. O człowieku, który wiernie stał przy jej boku przez 20 lat, Doda mówi tak: - Za cenę uczciwości musiałam zaakceptować brak jakości. A następnie tłumaczy, kogo potrzebuje:
- Potrzebuje ludzi, którzy mają ambicję. [...] Ciężko to robić, jak ma się dom, czwórkę dzieci, nie zna się angielskiego - wyliczała defekty swojego menadżera Rabczewska, z którym w ostatniej scenie pierwszego odcinka wylądowała na wspólnej kozetce.
Wizerunkowy strzał w stopę
Trudno nie odnieść wrażenia, że już po pierwszym odcinku Doda osiągnęła odwrotny od zamierzonego cel. Uderzając w bliskich sobie ludzi, kaprysząc przed kamerą czy podczas sesji zdjęciowej Doda sama strzeliła sobie wizerunkowo w stopę. Zamiast współczucia dla rozkapryszonej, przekonanej o własnym geniuszu i nieomylności gwiazdy widz ma znacznie więcej empatii dla ludzi, którzy na co dzień z nią współpracują.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" wplątujemy się w "Ukrytą sieć", wracamy do szokującego procesu "Depp kontra Heard" oraz ponownie zasiadamy do kanapkowej uczty w "The Bear". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.