Diana Rudnik upomniała gościa w studiu: "Proszę nie używać takich określeń". Chodziło o słowa Biedronia

Prowadząca "Fakty po faktach" zareagowała na krytykę rządu. Internauci pytają, czy to już strach przed partią rządzącą. A może chodzi o Kajdanowicza?

Robert Biedroń był gościem "Faktów po faktach"
Robert Biedroń był gościem "Faktów po faktach"
Basia Żelazko

Robert Biedroń był gościem Diany Rudnik w programie "Fakty po faktach", gdzie tematem była sytuacja przy granicy polsko-białoruskiej. Polityk zapytany o działania rządu odpowiedział:

- Polski rząd, muszę to powiedzieć z przykrością, jest pożytecznym idiotą Łukaszenki, który gra na destabilizację Unii Europejskiej.

Prowadząca skontrowała: - Czy to nie jest tak, że polski rząd stara się w sposób stanowczy temu przeciwdziałać?

W dalszej części rozmowy poseł Lewicy wymieniał błędy i zaniedbania polskiego rządu.

- To jest największe nieszczęście Polaków, że rządzą nami nieudacznicy.

- Prosiłabym panie pośle, byśmy unikali takich pejoratywnych określeń, poszukując jakiejś zgody wokół tego kryzysu - tonowała Rudnik.

W internecie nie brakuje opinii, że TVN i jego pracownicy boją się partii rządzącej po słynnym "Lex TVN". Przypomina się także sytuację, gdy Grzegorz Kajdanowicz w studiu "Faktów po faktach" nie zareagował na słowa Władysława Frasyniuka, który nazwał polskie służby mundurowe "śmieciami".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (307)