Debata Dudy i Trzaskowskiego. Internauci demaskują ustawki
08.07.2020 11:59, aktual.: 27.07.2020 08:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nie milkną echa ostatnich, osobnych, debat prezydenckich Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego. Internauci przyglądają się ich uczestnikom i demaskują ustawki.
Kandydaci na urząd prezydenta debatowali przed druga turą oddzielnie, choć niemal w tym samym czasie. Starający się o reelekcję Andrzej Duda robił to w Końskich, przed kamerami TVP, a Rafał Trzaskowski w Lesznie, przed przedstawicielami kilkunastu redakcji z kraju. Każda z debat wzbudziła ogromne emocje, zwłaszcza w sieci, gdzie internauci na bieżąco komentowali wydarzenia z ekranu. Tym razem typowych wpadek nie było, ale jak ujawniają użytkownicy sieci, aż roiło się od ustawek.
Pierwsze z nich ujawniono po stronie urzędującego prezydenta. Po tym, jak po zakończonej debacie do hali w Końskich zaproszono mieszkańców miasteczka, by sami mogli zadać pytanie prezydentowi, internauci zaczęli przyglądać się pytającym. W ten sposób szybko się okazało, że zwykli mieszkańcy Końskich dziwnym trafem są związani głównie z partią rządzącą. Katarzyna Serek, która pytała Andrzeja Dudę o powrót kolei do Końskich, startowała w wyborach samorządowych do rady powiatu koneckiego z listy "Prawych i Sprawiedliwych" wspieranej przez PiS.
Podobnie zdemaskowano działacza Solidarnej Polski, który pytał prezydenta, czy będzie głową państwa niezależną od politycznej formacji, z której się wywodzi.
Pod hasztagiem ustawka Dudy znajdziemy na Twitterze jeszcze kilka przykładów wskazujących na to, że wśród mieszkańców Końskich albo są sami zwolennicy urzędującego prezydenta, albo widownia została wybrana tego wieczoru nieprzypadkowo. Na spotkaniu z Dudą był także starosta konecki Grzegorz Piec oraz Łukasz Kubka Wiceprzewodniczący Rady Powiatu Koneckiego.
Zwolennicy Andrzeja Dudy nie pozostawili tych rewelacji bez odpowiedzi. Kontrowersje wzbudził jeden z dziennikarzy na arenie prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego w Lesznie. Jak się okazało, Grzegorz Jakubowski, który przedstawił się jako dziennikarz tygodnika "Najwyższy Czas" i pytał prezydenta stolicy o media, na co dzień jest pracownikiem Urzędu Dzielnicy Żoliborz.
Do sprawy odniosła się rzeczniczka warszawskiego ratusza Karolina Gałecka, tłumacząc, że w Urzędzie nie wiedziano o dziennikarskiej aktywności Jakubowskiego.