Daniel Barłóg w wywiadzie. "Mieszkałem na dworcu"
Był jednym z najbardziej kontrowersyjnych uczestników "Big Brothera". Daniel Barłóg w rozmowie z Wirtualną Polską opowiedział o swojej misji nawracania mieszkańców domu Wielkiego Brata. "Nie chcę wychodzić na fanatyka ewangelizacji" - zapewnił. Dodał też, że na prośbę kolegów, zostawił im swoje Pismo Święte.
Patrycja Ceglińska-Włodarczyk, Wirtualna Polska: Czego najbardziej brakowało ci w domu Wielkiego Brata?
Daniel Barłóg: Mam chyba ten problem, którego inni nie mają, czyli nic mi więcej od życia nie potrzeba. Tutaj było to niesamowite zderzenie różnych światów. Każdy jest inny, ma inną osobowość, inne podejście do prozaicznych czynności. Od trzeciego dnia brakowało mi mnie, Daniela Barłóga, takiego na 120 proc. Pierwsze trzy dni to jestem ja z całym moim podejściem, determinacją, ciepłym, wojowniczym podejściem do życia. Od trzeciego dnia to nie był ten Daniel. A jak czegoś mi brakuje, to odpuszczam.
Co zrobiłeś najpierw po wyjściu?
Telefonu do tej pory jeszcze nie uruchomiłem. W związku z ranczerstwem muszę go mieć, ale w innej sytuacji zrezygnowałbym z niego. Najpierw przytuliłem moją partnerkę, która jest miłością mojego życia, partnerką biznesową, treningową. To jest niesamowita osoba, która wprowadza to "coś" do mojego życia. Pierwsza czynność fizyczna to oczywiście posiłek, który przygotowała ukochana.
Pewnie nie możesz doczekać się, kiedy wrócisz do swojego domu...
Wstawałem bardzo wcześnie. Najpierw była toaleta, posiłek. W każdym miejscu mogłem znaleźć miejsce dla siebie, żeby pozbierać swoje myśli. Pomimo gwaru i szumu, kamer, musiałem przemyśleć swoją myśl. Nie działam pod wpływem impulsu, ja analizowałem zanim coś zrobiłem. Każdy znajdzie tam kąt dla siebie, żeby poczuć spokój.
Wchodząc do programu mówiłeś, że masz misję. To był twój główny cel?
Rozpoczęcie przygody z tym projektem to było moje wyzwanie. Kiedy dostałem się, przeszło to w misję. Zasiałem ziarno, wrzuciłem swoje światło, do którego każdy może podążać. To nie musi być dzisiaj. To może być za miesiąc, za dwa lata. Świetnie. Dla mnie to już będzie nagroda.
Natalia była osobą, która już w programie chciała skorzystać z tego, co masz do przekazania.
Każdy z nas potrzebuje takiego mentora, przewodnika. Może nie dzisiaj, ale kiedyś na pewno. Chodzi o to, że potrzebujemy motywacji, kogoś, kto otworzy nam drzwi. Oczywiście widziałem osoby, które potrzebowały w programie takiej pomocy na już, na teraz. Ale wiem, że wiele osób chwyciło ten mój haczyk.
W ostatnich minutach wychodzenia widziałem już kolejne osoby. Nie chcę wychodzić na fanatyka ewangelizacji. Ja staram się tylko działać w zgodzie z Pismem Świętym. Uczestnicy prosili mnie o to, żebym zostawił je w domu Wielkiego Brata.
Kiedy podjąłeś decyzję o odejściu z programu, uczestnicy zarzucili ci, że straciłeś duszę wojownika. Jak się do tego odniesiesz?
Ile osób, tyle komentarzy. Różnie odebrano tę moją decyzję. Wychodzę z założenia, żeby szanować ludzi wszelkiego pokroju. Ja nie robię rzeczy, których nie czuję. Nawet w prozaicznych czynnościach. Ja muszę wejść w zadanie na 120 proc. Jeśli coś robisz, to rób to na maksa, a nie dlatego, że należało.
Skąd u ciebie taka postawa?
Zwróćmy uwagę na moją historię. Jestem migrującym gościem po całej Polsce. Gdzie indziej się urodziłem, gdzie indziej się wychowałem, gdzie indziej uczyłem się i gdzie indziej podejmowałem prace zawodowe. To było zderzenie różnych światów. Przechodziłem taką biedę, że mieszkałem na dworcu. Byłem też tak bogaty, że nie wiedziałem, co robić z pieniędzmi. Te wszystkie struktury przerabiałem. To bierze się z doświadczenia.
Nie chcę robić ludziom wykładów. Chcę świecić przykładem, że różne rzeczy przerabiałem. Niesamowite, że mogę podzielić się tym, co przeszedłem z innymi. Na swojej drodze spotykałem przeróżne osoby, miałam kontakt z organizacjami religijnymi. Pismo Święte, które powinno być w sercach osób wierzących, jest zapominane. My po to nie sięgamy.
Ciężko nam odnaleźć rzeczy, których dowiadujemy się od naszych przewodników duchowych. Wiara jest dla ludzi myślących, którzy chcą pozyskać informacje umożliwiające im dalsze funkcjonowanie. Moje życie to jest przykład, którym chcę zarażać innych.
Jakie są dalsze plany? Podobno oświadczyłeś się partnerce.
Zawsze mam plan. Mam fantastyczną grupę ludzi, z którymi prowadzę zajęcia. Nakręcają mnie na maksa. Wrócę do treningów z nimi, bo oni są moim motorem i wsparciem. Ranczerstwo to moja pasja od dziecka, więc na pewno tego nie odpuszczę. Wrócę do tego, co było zawsze. Podejmowanie wyzwań dnia codziennego, systematyczne posiłki, ćwiczenia. Partnerka czuje się moją żoną. Jest bardzo ważna dla mnie. Nie wyobrażam sobie życia bez niej.