"Dance, Dance, Dance": Barbara Kurdej-Szatan tłumaczy wpadkę TVP. Widzowie oburzeni
Finałowy odcinek "Dance, Dance, Dance" za nami. Nie obyło się jednak bez kontrowersji. W sieci rozpętała się burza. Widzowie zarzucają produkcji poważną wpadkę, a gwiazdy dyplomatycznie próbują się tłumaczyć.
22.04.2019 12:37
"Dance, Dance, Dance" przeszedł do historii. Uczestnicy przez osiem tygodni walczyli o uznanie jurorów i główną nagrodę w wysokości 100 tys. złotych, którą przekazali na wybrany cel charytatywny. Szczęśliwcami okazali się Wiktoria Gąsiewska i Adam Zdrójkowski. Skąd zatem w sieci tyle krytycznych komentarzy pod adresem tanecznego show? I to wcale nie z powodu tego, że młodzi aktorzy "rodzinki.pl" tańczyli gorzej niż siostry Kazadi. Powodem nie były też oceny jurorów, którzy tym razem byli wyjątkowo łagodni. O co zatem poszło?
Finał, tak jak poprzednie odcinki, był nagrywany ze sporym wyprzedzeniem. Żadna tajemnica. Jednak gdy prowadzący ogłosili, że zwycięzców wybiorą widzowie za pomocą SMS-owego głosowania, w sieci zawrzało. Jak to możliwe, skoro program został nagrany tydzień wcześniej?
Z odpowiedzią pospieszyła Paulina Krupińska, która na swoim profilu na Instagramie napisała: "Nagrywaliśmy program 12 godzin, nagrane są dwie wersje i w zależności od wyboru widzów puszczą odpowiednią".
Dziwne? Na pewno niespotykane. Wiemy natomiast, że telewizja rządzi się swoimi prawami. Można by zatem przymknąć oko na takie rozwiązanie i zapomnieć o sprawie, gdyby nie ostatnia część programu. Gdy na scenę weszli Barbara Kurdej-Szatan i Tomasz Kammel, by ogłosić wyniki finału, w prawym górnym rogu ekranu pojawił się napis "na żywo".
Nie trzeba być Sherlockiem Holmesem (wystarczy zajrzeć na Instagrama), by zorientować się, że uczestnicy programu święta spędzają w swoich domach - z pewnością nie na scenie. Tę niezrozumiałą sytuację postanowiła wyjaśnić w komentarzach Kurdej-Szatan.
"Wszystkie emocje w całym programie były prawdziwe i wielkie. A w nagranie obu wersji końcówki rzeczywiście było dla nas dość dziwne, ale było po to, abyście Wy mogli decydować o wyniku. W holenderskiej wersji decydowali jurorzy. Ale u nas w trakcie trwania programu zdecydowano, że decyzję o wygranej zostawimy widzom. Z racji tego, że terminów wszystkich uczestników, jurorów i nas nas nie dało się zgrać na nowo w dniu kiedy planowana była emisja odcinka, dlatego musieliśmy nagrać obie wersje wygranej... a teraz każdy z rodzinami czeka na werdykt tak samo zestresowany" - napisała (zachowano oryginalną pisownię). Przekonało was to tłumaczenie?