Czekali z tym do samego końca. "Fakty" robią to co roku od 18 lat
Główne wydanie "Faktów" w niedzielę 20.11. zakończyły się w sposób wyjątkowy. Nie było pożegnalnych słów prezenterki, muzyki ani napisów końcowych. Zamiast tego na ekranie pojawiła się czarna plansza ze zdjęciem uwielbianego prezentera "Faktów".
Niedzielne wydanie "Faktów" prowadziła Diana Rudnik. Na co dzień prezenterka kończy program informacją o gościach "Faktów po Faktach" i żegna się z widzami. 20.11. nie zrobiła tego, gdyż po ostatnim materiale realizacja wyświetliła czarno-białą planszę - hołd składany co roku Marcinowi Pawłowskiemu.
Przypomnijmy, że Marcin Pawłowski był popularnym i uwielbianym przez widzów prezenterem. Z pracą w mediach był związany od 19. roku życia. Pracował m.in. w "Echu Dnia", Radiu Kolor czy TVP, gdzie prowadził wraz z Karoliną Korwin Piotrowską magazyn filmowy "Filmidło". Ale najdłużej współpracował z "Faktami" TVN.
Pawłowski dał się zapamiętać jako reporter relacjonujący ostatnią pielgrzymkę papieża Jana Pawła II do Polski. Był także twarzą wielogodzinnej, nocnej relacji z amerykańskiego ataku na Irak i wydarzeń z 11 września w World Trade Center.
Dziennikarz od 2002 r. zmagał się z chorobą nowotworową. Nie ukrywał tego przed opinią publiczną i kiedy tylko mógł, wracał przed kamerę. Po raz ostatni na antenie wystąpił 10 września 2004 r. Zmarł 20 listopada w wieku zaledwie 33 lat.
Pawłowski został pochowany na Starych Powązkach w Warszawie. Nagrobek autorstwa Piotra Grzegorka przedstawia niebieskie, dwuskrzydłowe drzwi. Środowisko dziennikarskie bardzo przeżyło śmierć kolegi, któremu przyznało pośmiertną nagrodę Grand Press dla najlepszego dziennikarza roku. "Fakty" TVN w każdą rocznicę śmierci kończą wieczorny program wyświetleniem planszy z wizerunkiem Pawłowskiego lub pokazują puste krzesło prezentera.