Ciąg dalszy afery w "Projekt Lady". Wykładowca oskarża TVN o manipulacje, Rozenek broni programu

Po tym, jak w mediach rozpętała się burza po ostatnim odcinku "Projekt Lady", głos w sprawie zabrała zarówno warszawska uczelnia, jak i wykładowca, który wystąpił w programie. Okazało się, że TVN nie o wszystkim poinformował widzów, a wiele istotnych kwestii dopiero teraz wyszło na światło dzienne.

Irena Kamińska-Radomska, Małgorzata Rozenek i Tatiana Mindewicz-Puacz
Źródło zdjęć: © ONS.pl

Ostatni odcinek programu "Projekt Lady" odbił się w mediach szerokim echem (więcej przeczytacie tutaj). Wszystko przez zadanie, z którym musiały zmierzyć się uczestniczki. Tatiana Mindewicz-Puacz, mentorka uczennic szkoły ogłady w Radziejowicach, poprosiła grupę studentów, aby anonimowo oceniła jej podopieczne. Zaznaczyła jednak, że opinie mają dotyczyć tylko tego, co na podstawie wyglądu przychodzi im do głowy.

Wyrażone w ankietach opinie zszokowały kandydatki na damy. Niemal każda przeczytała o sobie, że wygląda wulgarnie i tandetnie. Padały również określenia "towar wielokrotnie macany przestaje być atrakcyjny" czy "szybki dostęp". Najbardziej oberwało się Julii Jaroszewskiej, która dowiedziała się, że przypomina pracownicę klubu go-go. Oczywiście krzywdzące opinie okazały się bolesne dla uczestniczek. Tatiana Mindewicz-Puacz starała się uzmysłowić swoim podopiecznym, że pod toną makijażu ukrywają one piękne i delikatne dziewczyny, które nie muszą wzbudzać swoim wyglądem u innych osób samych negatywnych skojarzeń.

Niestety, nie wszyscy widzowie podzielili entuzjazm mentorki i zasadność przeprowadzonego eksperymentu. Jako pierwsza publicznie zareagowała Kaja Kusztra, która na swoim profilu na Facebooku skrytykowała program (tutaj przeczytacie więcej na ten temat)
. Teraz głos w dyskusji zabrała następna oburzona internautka, Maja Głowacka, której post jest wciąż udostępniany przez kolejnych użytkowników. Dziewczyna nie zostawia suchej nitki na uczelni, która zgodziła się, aby jej pracownik wziął udział w eksperymencie i przeprowadził upokarzające ankiety ze swoimi studentami.

W końcu sprawę postanowili skomentować przedstawiciele warszawskiej uczelni. Okazało się, że Michał Przymusiński, wykładowca, który wystąpił w feralnym odcinku i zarazem pełnomocnik rektora ds. marketingu i promocji, nie jest już pracownikiem Collegium Civitas.

"Szanowni Państwo, w odpowiedzi na wiadomości i komentarze wokół programu "Projekt Lady" TVN i p. Michała Przymusińskiego informujemy, że współpraca z programem była osobistą decyzją wykładowcy, która nie mieści się w formule misji Collegium Civitas. Od kilku miesięcy p. Michał Przymusiński nie współpracuje już w roli stałego pracownika uczelni. Należy wspomnieć o tym, że nasi socjologowie od lat realizują wiele profesjonalnych badań dotyczących problemu rasizmu, mowy wrogości i mowy nienawiści, a sama uczelnia wspiera wiele akcji i kampanii przeciw tym odrażającym zjawiskom w życiu publicznym. Osoby, które poczuły się urażone działaniami naszego pracownika przepraszamy i zapewniamy, że tego typu incydenty spotkają się zawsze ze zdecydowanym potępieniem naszego środowiska - czytamy w oficjalnym oświadczeniu Collegium Civitas.

Afera z pewnością wkrótce rozeszłaby się po kościach, gdyby nie to, że do zagorzałej dyskusji dołączył również Michał Przymusiński. Były wykładowca twierdzi, że nikt wcześniej nie ustalał z nim tego, co ostatecznie zostanie wyemitowane. Według niego, program jest "w całości kreacją jego autorów", a to, jak zostało to wszystko odebrane, jest "sprzeczne z jego światopoglądem". Zaznaczył również, że nigdy nie spotkał, ani nawet nie rozmawiał z osobami odpowiedzialnymi za tworzenie programu i nie uczestniczył w ani przygotowaniu scenariusza, ani treści ankiet.

- Nie miałem cienia wątpliwości, że ankiety są zbierane za zgodą i wiedzą osób ocenianych, ponieważ tak mi to zostało przedstawione. Nigdy nie przedstawiono mi koncepcji upublicznienia wyników ankiet na antenie w jakiejkolwiek postaci, decyzja o tym została podjęta bez mojej wiedzy - powiedziano mi, że opinie te będą wyłącznie do wiadomości osób ocenianych i pomogą im w samodoskonaleniu i pracy nad wizerunkiem - dlatego ankiety były anonimowe i przekazane od razu członkom ekipy. (...) Twórcy programu nie kontaktowali się ze mną ani przed, ani po nagraniu w żadnej sprawie - nigdy nie rozmawialiśmy ani osobiście, ani telefonicznie; samo nagranie trwało ok. 20 minut i miało na celu wyłącznie zebranie ankiet - uczestniczyła w nim ekipa techniczna, podczas nagrania nie było mowy o publicznym wykorzystaniu ankiet, ani koncepcji programu czy jakiejkolwiek rozmowy nt. scenariusza programu - napisał na Facebooku.

O tym, co zostało wyemitowane i w jakiej formie, dowiedział się dopiero z mediów już po emisji programu.

- Faktem jest, że jakiś czas temu otrzymałem prośbę o pomoc w zebraniu przygotowanych przez TVN ankiet. W tym, i tylko tym, zakresie zgodziłem się pomóc. Dopiero podczas nagrania okazało się, że rejestrację przeprowadza firma producencka pracująca na zlecenie TVN, a nie pracownicy telewizji. Najważniejsze jednak jest, że nie potwierdzam, że komentarze przeczytane przez prowadzących zostały zebrane podczas zdjęć z moim udziałem. Żadna z przeczytanych wypowiedzi nie była ze mną w żaden sposób konsultowana, ani jej wcześniej nie znałem. Cała sytuacja jest niezmiernie przykra. Żałuję, że miała miejsce i została odebrana, jakbym w jakikolwiek sposób afirmował to co miało miejsce w programie. Ze swojej jednak strony pragnę zaznaczyć, że skoro nigdy nie rozmawiałem z żadną z osób odpowiedzialnych za kształt programu, przekaz dotyczący mojej osoby jest manipulacją - począwszy od tego, że znam autorów programu (nie znam), poprzez to, że miałem jakikolwiek wpływ lub wiedzę o koncepcji programu i "eksperymentu" (nie miałem), na wydźwięku oceny uczestniczek skończywszy - dodał.

Przymusiński uważa, że jedynym błędem, jaki popełnił, był fakt, że zaufał osobom, które go później oszukały. Stwierdził, że specjalnie wprowadzono go w błąd tylko po to, żeby "podnieść oglądalność programu, grając na emocjach".

- W programie wykorzystano mój wizerunek niezgodnie z moją intencją i poglądami insynuując, że ja lub uczelnia mamy jakikolwiek związek z merytorycznym przekazem programu - podsumował.

Postanowiliśmy zapytać Małgorzatę Rozenek, prowadzącą program "Projekt Lady", co sądzi o całym skandalu. Okazało się, że gwiazda potwierdza słowa Tatiany Mindewicz-Puacz i tak samo jak ona uważa, że cały eksperyment wyszedł uczestniczkom na dobre.

- Nad psychologiczną stroną programu czuwa Tatiana, która jest wykwalifikowanym terapeutą, więc ma duże doświadczenie w tego typu ćwiczeniach. Ten eksperyment miał na celu uświadomienie dziewczętom, że nie zdają sobie sprawy z tego, z jakimi błędnymi, a tym samym krzywdzącymi opiniami mogą się spotkać na swój temat, a przecież pierwsze siedem sekund decyduje o tym, jak jesteśmy odbierani przez innych. Bardzo ciężko jest zmienić później sposób, w jaki jesteśmy odbierani. Jedna z uczestniczek podziękowała za to, że był to trudny, ale przełomowy dla niej moment, bo mogła usłyszeć to, co ludzie zazwyczaj mówili o niej za plecami. Mało kto chciałby przejść taki eksperyment, ale w przypadku dziewcząt był bardzo potrzebny. Dzielnie poradziły sobie z nim. Gdy któraś potrzebowała od nas wsparcia, byłyśmy dla nich - przyznała w rozmowie z WP Teleshow.

Zobacz także: Małgorzata Rozenek o bohaterkach "Projekt Lady 2": "Wszystkich zaskoczą!"

Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:

Wybrane dla Ciebie

Orły 2025. Aż 11 statuetek dla jednego filmu
Orły 2025. Aż 11 statuetek dla jednego filmu
"Kulej. Dwie strony medalu" wybrany najlepszym filmem według użytkowników Wirtualnej Polski [RECENZJA]
"Kulej. Dwie strony medalu" wybrany najlepszym filmem według użytkowników Wirtualnej Polski [RECENZJA]
Powrócił po zwolnieniu z TVP. Nie traci nadziei
Powrócił po zwolnieniu z TVP. Nie traci nadziei
"Dzień Dobry TVN": Marcin Prokop w pojedynkę przywitał się z widzami. "Jedna osoba temu nie podoła"
"Dzień Dobry TVN": Marcin Prokop w pojedynkę przywitał się z widzami. "Jedna osoba temu nie podoła"
Będzie konkurencja dla TVP i TVN. Polsat szykuje śniadaniówkę
Będzie konkurencja dla TVP i TVN. Polsat szykuje śniadaniówkę
TV Republika znowu lepsza niż TVN24. "Powoli zaczynamy się przyzwyczajać"
TV Republika znowu lepsza niż TVN24. "Powoli zaczynamy się przyzwyczajać"
Katarzyna Kwiatkowska ma dużą tolerancję dla żartów. Ale jednej kategorii humoru nie znosi
Katarzyna Kwiatkowska ma dużą tolerancję dla żartów. Ale jednej kategorii humoru nie znosi
Niespodziewane zmiany w "Dzień Dobry TVN". Widzowie mogą być zaskoczeni
Niespodziewane zmiany w "Dzień Dobry TVN". Widzowie mogą być zaskoczeni
Anna z "Rolnik szuka żony" wróciła z synem do domu. Czekało ich piękne powitanie
Anna z "Rolnik szuka żony" wróciła z synem do domu. Czekało ich piękne powitanie
Koniec będzie szybszy, niż sądzili. Fani "M jak miłość" są wściekli
Koniec będzie szybszy, niż sądzili. Fani "M jak miłość" są wściekli
Michał Żebrowski o Jacku Kurskim w programie "Bez retuszu": "gangster medialny"
Michał Żebrowski o Jacku Kurskim w programie "Bez retuszu": "gangster medialny"
Absurdalna odpowiedź w "Jeden z dziesięciu". Internet ją zapamięta
Absurdalna odpowiedź w "Jeden z dziesięciu". Internet ją zapamięta