Chincz przeholowała. Chciała za "Big Brothera" zbyt wiele pieniędzy

Chincz przeholowała. Chciała za "Big Brothera" zbyt wiele pieniędzy
Źródło zdjęć: © East News
Michał Dziedzic

20.03.2019 09:42

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Chincz miała być jedną z prowadzących "Big Brothera", ale w ostatniej chwili zastąpił ją Filip Chajzer. Okazuje się, że poszło o pieniądze.

"Big Brother" notuje świetnie wyniki oglądalności, a uczestnicy show budzą duże emocje w mediach. To niewątpliwy hit TVN 7. Zainteresowanie programem było ogromne jeszcze przed emisją premierowego odcinka. Właśnie to miało skłonić Ulę Chincz do ostrych negocjacji swojego kontraktu. Jak donosi "Fakt", gwiazda początkowo miała otrzymywać 500 zł. za codzienne 30-minutowe wejście na żywo. W przeddzień podpisania umowy stwierdziła jednak, że zasługuje na co najmniej trzy razy więcej!

Miała dostawać 500 zł za każdy z półgodzinnych nocnych odcinków. Uznała, że skoro zainteresowanie "Big Brotherem" jest tak duże, to powinna dostawać przynajmniej trzy razy więcej. Przeholowała. Nie sądziła, że z niej całkowicie zrezygnują – wyznaje źródło tabloidu.

Biorąc pod uwagę częstotliwość wejść na żywo, Chincz miała okazję zarobić 10 tys. zł. miesięcznie. Twórcy programu nie byli skłonni zapłacić jej więcej. Miejsce dziennikarki szybko zajął Filip Chajzer, który widocznie nie miał tak wygórowanych żądań finansowych. Niestety nie cieszy się on taką sympatia widzów jak Ula Chincz.