"Całe Lipce w jednej... Jagnie". Polacy są oburzeni? Lepiej niech włączą "Sex education"

Jest afera. Afera o sztukę, w której to Jagna z "Chłopów" jest taką rozpustnicą, że sypia z całą wioską. Coś takiego w Polsce nie przechodzi bez echa. Erotyka na scenie? Wolnego! No to spójrzcie, co wymyślili twórcy "Sex education" w finale drugiego sezonu.

"Całe Lipce w jednej... Jagnie". Polacy są oburzeni? Lepiej niech włączą "Sex education"
Źródło zdjęć: © Netflix
Magdalena Drozdek

21.01.2020 | aktual.: 21.01.2020 13:47

Uprzedzamy! Tekst zdradza elementy fabuły ostatniego odcinka 2. sezonu "Sex education" na Netfliksie!

I w przypadku "Sex education", i w przypadku polskiego przedstawienia zaczęło się od... uczniów. Studenci IV roku szkoły Akademii Sztuk Teatralnych we Wrocławiu zwyczajowo wystawili w listopadzie 2019 roku tzw. spektakl dyplomowy, czyli taki, który pozwala zdobyć zaliczenie studiów. Wybór padł na interpretację "Chłopów" Władysława Reymonta. Studenci i reżyser, Sebastian Majewski, poszli na całość.

W przedstawieniu aktorzy występują w kostiumach, do których przyczepione są wielkie (pluszowe?) genitalia. Odważne są też teksty, którymi już zdążyli się oburzyć niektórzy recenzenci. "Całe Lipce w mojej c...pce" - podzieliło krytyków. O całej sprawie pisaliśmy w poprzednim tekście.

Dziennikarka "Gazety Polskiej Codziennie" uznała, że spektakl "jest festiwalem pogardy wobec religijności i wiejskich obyczajów", natomiast wójt gminy Lipce jest zdania, że sztuka "godzi w cześć i honor mieszkańców Lipiec".

Tymczasem na Netfliksie...

Obraz
© Netflix

Jak robią TO Brytyjczycy?

Nic nie zszargałoby tak nerwów prawicowych dziennikarzy jak seans "Sex education". W drugim sezonie jest sporo o związkach LGBT, jest panseksualizm, jest o pigułkach "dzień po", o seksie analnym homoseksualnej pary, o masturbacji i robieniu lewatywy przed seksem. Zgorszenie sięga zenitu! A finał to najprawdziwsza wisienka na torcie. Idealne podsumowanie zmagań nastolatków ze swoją seksualnością.

W ostatnim odcinku najważniejsza jest sztuka - opus magnum Lily, która ma obsesję na punkcie seksu i kosmitów. Musical "Romeo i Juliet" to bardzo, bardzo erotyczna wersja słynnej sztuki Szekspira.

Obraz
© Netflix

Najważniejsze są szczegóły. Wejście na salę, gdzie odbywa się przedstawienie, udekorowano tak, żeby przypominało pochwę. Nad sceną góruje drzewo, którego gałęzie przypominają wielkie różowe penisy. Na scenie zaś wiją się co chwilę tancerze, symulując seks. Wszyscy mają na sobie futurystyczne stroje, podkreślające kształty. W przypadku dziewczyn wyeksponowany jest biust, a w przypadku chłopaków... krocze.

Obraz
© Netflix

"Jesteśmy dziećmi fantazji. Wilgotnych promyków księżyce. W umysłach kochanków spotykamy się co noc" - śpiewa Merkucjo, a wokół niego tańczą "ku..asoręcy", jak przetłumaczono to na Netfliksie. Potem aktorzy na scenie śpiewają np. "jego miłość miękka, ale k...as twardy" i "boli mnie już, bo czuję Kupidyna trzon".

Musical doprowadza dyrektora szkoły do furii. Wpada za kulisy i krzyczy, że aktorzy "mają pochwy na głowach". Ale jego próba zatrzymania spektaklu wygląda co najmniej żałośnie.

Obraz
© Netflix

Festiwal pogardy?

Przy tym, co wymyślili twórcy "Sex education" wielki spór o Jagnę, która sypiała z całymi Lipcami wygląda bladziutko. Ale przy okazji pokazuje idiotyczne oburzenie Polaków na kilka ostrzejszych słów i pluszowe genitalia. Brytyjczycy w swoim serialu posunęli się dużo, dużo dalej. I jak to pokazują?

Oburzony jest tylko dyrektor, który nie słynie z tolerancji. Nie rusza to nawet super-konserwatywnej administratorki szkoły, która jest zdania - uwaga! - że dzieciakom było to potrzebne, podobnie jak i porządne zajęcia z edukacji seksualnej. Bez tabu. Dyrektora wysyła na urlop, żeby poukładał swoje nieudane życie osobiste, zanim zacznie pouczać nastolatki.

Dziwnie smutno robi się, gdy człowiek pomyśli, że w Polsce taki musical skomentowano by podobnymi słowami jak w przypadku sztuki studentów Wrocławskiej Akademii. Parafrazując: "Spektakl godzi w cześć i honor Szekspira" i "jest festiwalem pogardy wobec ważnej części naszej kultury".

Doczekamy się kiedyś czasów, gdy takie przedstawienia nie będą wywoływały kontrowersji, a staną się normalną częścią odkrywania seksualności? Śmiemy wątpić, że stanie się to w najbliższym czasie, bo już sam plakat "Sex education" z dwoma parami nożyczek (sic!) budził u niektórych niesmak. Trzeci sezon serialu Netfliksa polecamy przenieść w polskie realia. To dopiero będzie show.

sex educationsex education 2netflix
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)