"Sex Education" 2: w waszej szkole nikt nie mówi o seksie? Obejrzyjcie serial Netfliksa [RECENZJA]
Jeśli pierwszy sezon "Sex Education" wywołał u was rumieniec wstydu, nawet nie zaczynajcie drugiego. Serial o nastolatkach uczących się swojej seksualności, przyjemności, bezpieczeństwa i dorastania powraca na Netfliksa i nie bierze jeńców. A w nim zobaczycie wszystko, co partia rządząca chce ukryć przed dorastającymi ludźmi.
Po wakacyjnej przerwie uczniowie liceum wracają do szkolnych ław. Jak to w życiu: część wielkich miłości przeminęła wraz z latem, w szkole panoszą się grupy mniej lub bardziej popularnych nastolatków, nauczyciele przynudzają, a rodzice nie dają żyć. Dojrzewanie daje o sobie znać w dość… drastyczny sposób, zwłaszcza u głównego bohatera, który czuje się przytłoczony przez swoją mamę – seksterapeutkę (genialna Gilian Anderson). Dorastający Otis (Asa Butterfield)
musi zrozumieć swoje uczucia, zapanować nad emocjami i nie stracić przyjaciół.
Reszta jego znajomych przedstawia cały wachlarz zainteresowań, problemów i pytań, które dotyczą każdego dorastającego człowieka na każdej szerokości geograficznej. Inicjacja seksualna, masturbacja, panseksualizm, aseksualność, bycie ofiarą molestowania i trauma z tym związana. "Sex Education" podchodzi do tematu rzeczowo i szczerze. To przede wszystkim serial zabawny i ciepły. Z wyrozumiałością traktujący swoich bohaterów.
Twórcy "Sex Education" już udowodnili, że nie uciekają w banał, wulgarną narrację czy protekcjonalny ton. Seks i dojrzewanie potraktowali jak naturalną część życia każdego człowieka, zwłaszcza dorastającego i poznającego swoje ciało. Już w pierwszym sezonie Gilian Anderson skradła serca widzów. Chłodna, dystyngowana i piękna seksterapeutka Jean ma jeszcze więcej scen w drugiej części serii. A obraz, w którym bez mrugnięcia okiem opiera się o wielki model waginy i pokazuje jej poszczególne części, na długo zostaje w głowie.
Oczywiście codzienność nastolatków to nie tylko seks (albo myślenie o nim). To także nauka, ambicje, marzenia, konflikty, problemy z używkami, walka o lepszą przyszłość. W "Sex Education" udało się pokazać cały ten kalejdoskop doświadczeń unikając chaosu czy galopu. Najcenniejszą wartością produkcji są barwne postaci, w których wcielili się głównie początkujący aktorzy. Ekran ponownie kradnie czarnoskóry i elektryzujący wręcz Eric (Ncuti Gatwa), można już dziś wróżyć świetlaną przyszłość Emmie Mackey, grającej zbuntowaną nieco mroczną Maeve. Sami twórcy także są pilnymi uczniami i dobrze przygotowali się tworząc produkcję dla młodzieży. Kostiumy i ścieżka dźwiękowa w "Sex Education" mogą stanowić od teraz wzór dla innych, którzy chociaż chcą udawać, że wiedzą, co lubią i czego szukają młodzi ludzie.
W kraju, w którym na głos mówi się o pomyśle, by karać za propagowanie wiedzy na temat seksualności, takie serial to pozycja obowiązkowa. Zobaczcie go, póki to jeszcze jest legalne.