Seriale zagraniczne"Bridgertonowie". Stawka jest wysoka. Jak fanki poradzą sobie bez księcia i pikantnych scen?

"Bridgertonowie". Stawka jest wysoka. Jak fanki poradzą sobie bez księcia i pikantnych scen?

Doczekaliśmy się! Nadchodzi drugi sezon jednego z najbardziej popularnych hitów Netfliksa w historii – oto "Bridgertonowie"! Czy produkcji udało się sprostać wyśrubowanym oczekiwaniom widzów?

"Bridgertonowie" wrócili z drugim sezonem
"Bridgertonowie" wrócili z drugim sezonem
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Oczekiwania wielbicieli rodziny Bridgertonów są bardzo duże, a liczby mówią same za siebie. Pierwszą odsłonę ich przygód, zaprezentowaną pod koniec grudnia 2020 r., obejrzano aż w 82 mln gospodarstw domowych, spychając z najwyższej pozycji podium ulubieńców samego "Wiedźmina", "Lupina" i "Gambit królowej". Odsłona druga, ze zmianą pary głównych bohaterów, ma ogromną szansę powtórzyć ten niebywały sukces. Pytanie tylko, jak z nieobecnością Regé-Jean Page’a (księcia Hastings z pierwszego sezonu) poradzą sobie zagorzałe fanki?

Razem z nieuchwytną autorką plotkarskiej gazetki wyższych sfer londyńskiej socjety lady Whistledown zagłębiamy się w meandry kolejnego "sezonu". Czasu, w którym śmietanka bawi się, gra i poluje, a także poznaje przyszłych mężów i żony. Tym razem najlepszą partią okolicy okaże się Anthony (Jonathan Bailey), najstarszy z braci Bridgerton, aktualny wicehrabia i głowa szanowanej rodziny. Stawka jest więc wysoka.

Tymczasem do Londynu z dalekich Indii zjeżdża Lady Sharma z dwiema uroczymi córkami – starszą Kate (znana z "Sex Education" Simone Ashley) i Edwiną (Charithra Chandran). Ponieważ Lady Sharma należała wcześniej do wyższych sfer, ale małżeństwo ze "zwykłym księgowym" zmusiło ją do porzucenia dotychczasowego statusu, pod swoje skrzydła bierze ją ciotka Hastingsa, Lady Danbury (Adjoa Andoh), oferując tym samym udział we wszystkich balach i okolicznościowych przyjęciach sezonu.

Nietrudno zgadnąć, w którą stronę będzie zmierzać fabuła – oczywiście do rychłego ożenku, jednak po drodze okaże się, że niekoniecznie pierwsze wybory Anthony’ego ani tym bardziej pierwsze wybory sióstr Sharma będą tymi ostatecznymi.

Przejdźmy jednak do sedna. Po seansie bijącego rekordy pierwszego sezonu "Bridgertonów" (często w czasie jednego wieczoru!) nasuwa się już na wstępie podstawowe pytanie: czy i tym razem można się spodziewać gorących "momentów"? Odpowiedź brzmi: owszem.

Jak się jednak okazuje, twórcy starają się trzymać z dala od kwestii mocno kontrowersyjnych i dyskusyjnych, do których można zaliczyć jedną z pamiętnych scen łóżkowych między Daphne a Hastingsem z poprzedniego sezonu.

W drugiej odsłonie więcej jest niedopowiedzeń, przeciągłych spojrzeń, intensywnych zapachów i wodzenia za nos. Na kulminację przyjdzie też trochę poczekać. Jest więc odrobinę bardziej zachowawczo, może nawet pruderyjnie, co nie znaczy, że nudno i przewidywalnie. Wprost przeciwnie.

Emocje rosną z odcinka na odcinek. Twórcy znaleźli bowiem czas na lepsze poznanie pobudek i motywacji bohaterów, chociaż "Bridgertonowie" to z pewnością nie serial dla wszystkich. Każdy jednak, kto potrzebuje chwili wytchnienia od trudnej, bolesnej i wymagającej największego skupienia codzienności, znajdzie je w ośmiu nowych odcinkach sagi.

Znajdzie je też w kolorowych, bogato zdobionych sukniach, wymyślnych perukach królowej, soczyście zielonych żywopłotach otaczających arystokratyczne posiadłości i w tych większych i mniejszych płomiennie zapowiadających się romansach, które przyniosą sporo emocji i zapomnienia.

Nawet jeśli zdarzą się momenty zupełnie nieprawdopodobne, a niektóre (choć rzadkie) sceny wzbudzą uśmiech mimo wyraźnie zaznaczonego celu dramatycznego, do "Bridgertonów" warto się przekonać i dać mu szansę. Mimo nieobecności Hastingsa.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)