"Big Brother": Marlena Klimczyk odeszła z domu Wielkiego Brata. Niczego nie żałuje
Marlena Klimczyk na własne życzenie postanowiła zakończyć przygodę z "Big Brotherem". Choć miała wątpliwości, czy robi dobrze, dziś już wie, że podjęła najlepszą decyzję z możliwych.
Po 18 latach "Big Brother" wrócił na antenę. Można było się domyślić, że kultowe reality-show wywoła nie lada emocje. Do domu Wielkiego Brata weszli nowi uczestnicy, którzy dostarczają widzom codzienną dawkę atrakcji. Łzy leją się strumieniami, uczestnicy zdradzają swoje smutne historie, a ostatnio doszło nawet do kłótni i gróźb. Widzowie nie mogą narzekać na nudę.
ZOBACZ TAKŻE: Jarosław Jakimowicz ostro o uczestnikach Big Brothera: "To jest jakieś pie*rzenie"
Marlena Klimczyk była jedną z uczestniczek, która zaraz po Danielu Barłogu opuściła dobrowolnie program. Dziś zapytana o to, czy nie żałuje decyzji, odpowiada krótko. - Cieszę się, że podjęłam taką decyzję. Wcześniej miałam mnóstwo wątpliwości. Natomiast to, czemu się teraz przyglądam, co dzieje się teraz w domu, tylko upewniło mnie w tym, że to była dobra decyzja - mówi.
- Zupełnie inaczej wygląda to z tej strony, a inaczej wygląda to wewnątrz, jak jesteśmy wszyscy w środku. Na pewno przeraziła mnie sytuacja związana z Maciejem. Źle mi się na to wszystko patrzy, źle mi się to wszystko czuło w domu - tłumaczyła w rozmowie.
Marlena podkreśliła, że nie była przekonana w 100 proc. do decyzji o wyjściu z domu. Złożyło się na nią kilka impulsów. Chodziło m.in. o tęsknotę za rodziną.