Artur Orzech o przegranej Rafała Brzozowskiego na Eurowizji 2021. "Nie dziwię się"
Podczas występu Rafała Brzozowskiego zawiodły wszystkie trzy kluczowe elementy. Zarówno serce, jak i bukmacherzy wskazują na tych samych artystów jako zwyciezców - mówi Artur Orzech.
22.05.2021 14:42
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Konkurs Piosenki Eurowizji 2021 trwa. W tygodniu odbyły się półfinały, w sobotę wieczorem przyjdzie czas na rozstrzygnięcie tegorocznej edycji tej bardzo popularnej rywalizacji.
Artur Orzech jest dziennikarzem muzycznym przez lata związanym z radiową Trójką. Od dawna obserwuje i komentuje konkursy Eurowizji. Do tej pory robił to w TVP, jednak tuż przed tegoroczną imprezą zastąpiono go duetem Sikora-Sierocki. Po tegorocznych Orzech półfinałach powiedział nam, co poszło nie tak podczas występu reprezentanta Polski, Rafała Brzozowskiego, i kto może w tym roku wygrać rywalizację.
Przemek Gulda: Kto ma, twoim zdaniem, największe szanse na zwycięstwo w tegorocznej edycji konkursu Eurowizji?
Artur Orzech: To, może wbrew pozorom, najtrudniejsze pytanie, jakie można zadać na temat tego konkursu. Nie ma co tu kryć: to jest jednak loteria. Gdybym wiedział, jak wygrać, byłbym bardzo bogatym człowiekiem. Wiele osób próbuje się w ten sposób wzbogacić, ale z marnym skutkiem. Najlepszy przykład to Filip Kirkorow, rosyjski oligarcha, który od lat wspiera najróżniejszych wykonawców, z różnym skutkiem od czasów Dimy Bilana.
Ale zawsze są jakieś przesłanki, przewidywania...
Rzeczywiście, najważniejsze są dwie kwestie. Jedna to notowania bukmacherów, drugie – co komu podpowiada serce. Jeżeli chodzi o mnie w tym roku oba te kryteria wskazują w tę samą stronę - na Włochy. Bardzo spodobał mi się występ włoskiego zespołu i ku mojej wielkiej radości jest on także na czele notowań bukmacherów, wyprzedzając na ostatniej prostej Francję. W czołówce są w tej chwili jeszcze: Malta, Ukraina, Szwajcaria i Hiszpania. Bardzo mnie dziwi nieobecność w tym gronie Rosji i Cypru – reprezentanci tych krajów też mogą się liczyć w ostatecznej rozgrywce.
Czym zachwycili cię Włosi?
Ich utwór jest bardzo wbrew eurowizyjnemu kanonowi, którym od lat jest proste disco i dużo sztucznych ogni. Ich propozycja to raczej wyrafinowana piosenka pełna wrażliwości. No i dziewczyna na basie! Bardzo mnie cieszy, że tego typu kompozycje zaczynają się coraz bardziej liczyć w tym konkursie.
Orzech - Eurowizja 2021
Jak oceniasz poziom tegorocznej rywalizacji?
Myślę, że jest wysoki, a nawet bardzo wysoki. Od lat mam bardzo skuteczny sposób oceniania poziomu Eurowizji. Zastanawiam się, ile utworów z danego roku mógłbym zaprezentować w Trójce w najlepszych latach tej stacji. A wiadomo, że poprzeczka, jeśli chodzi o kwestie muzyczne, była tam umieszczona bardzo wysoko. Kilkanaście, kilka lat temu nie było szansy, żebym mógł zagrać cokolwiek z konkursu. Potem zaczęło się robić lepiej: jedna, dwie piosenki kwalifikowałyby się do zagrania. A w tym roku mógłbym bez żadnego wstydu zagrać co najmniej sześć utworów: belgijski, portugalski, szwajcarski, bułgarski, francuski. I oczywiście włoski.
W jakim kierunku będzie i powinien rozwijać się ten konkurs?
W ostatnich latach podejmowane były różne próby rozwijania tego pomysłu. Część z nich była raczej niepokojąca. Był pomysł, żeby przenieść konkurs do Stanów Zjednoczonych, choć na przeszkodzie stanęły: różnica czasu i zbyt duża ilość amerykańskich stacji telewizyjnych. Był też pomysł, żeby objąć rywalizacją Azję. Wydaje mi się jednak, że pierwotna idea konkursu: jednoczyć Europę na płaszczyźnie kultury, wciąż jest aktualna i warto zwracać na nią uwagę. Wydaje mi się także, że jak najbardziej słuszne jest założenie, żeby był to konkurs przeznaczony przede wszystkim dla młodych artystek i artystów, stawiających dopiero pierwsze kroki na muzycznej scenie.
Zobacz także
Jak oceniasz występ Rafała Brzozowskiego?
Widziałem, że spotkał się z prawdziwą lawiną nieprzychylnych komentarzy. Nie dziwię się. Powiem krótko: na temat konkursu Eurowizji napisano już kilka doktoratów, z których wynika jasno, jakie są najważniejsze mechanizmy i warunki odniesienia sukcesu. Jeśli się ich nie stosuje, trudno liczyć na wysokie oceny.
Jakie to mechanizmy?
Po angielsku określa się je jako triadę: song, performance i staging. Song to oczywiście jakość samej piosenki. Muszę przyznać, że zupełnie nie rozumiem ślepego zapatrzenia w umiejętności szwedzkich kompozytorów i producentów. To jakieś nieporozumienie. Owszem, oni potrafią stworzyć dobrą piosenkę konkursową, ale przede wszystkim dla siebie. Jeśli chodzi o performance, czyli wykonanie – to mocno kulało.
Zobacz także
A staging, czyli widowisko sceniczne?
To był być może najmniej udany element polskiego występu. Był po prostu bardzo anachroniczny. Pomysły, polegające na tym, że wokalista śpiewa, tancerze tańczą, a w tle wybuchają fajerwerki, są już bardzo niedzisiejsze. Nie ma najmniejszych szans, żeby obecnie w ten sposób zawojować Eurowizję.
Jaką lekcję trzeba wyciągnąć z tej porażki?
Pozwolę sobie zachować swoje rady dla siebie. TVP dała w tym roku do zrozumienia, że sama wie najlepiej, jak wybrać polskiego kandydata czy kandydatkę i jak przygotować ich występy i nie potrzebuje żadnych wskazówek, czy lekcji. Powodzenia za rok.
Zobacz także: Kasia Moś i Artur Orzech o kulisach konkursu Eurowizji