Artur Orzech dotrzymał obietnicy. Skomentuje Eurowizję 2021
Były dziennikarz TVP i wieloletni komentator konkursu Eurowizji nie zrezygnował z relacjonowania imprezy dla swoich wiernych fanów. Zamiast przed telewizory zaprosił ich do sieci.
Artur Orzech przez blisko 30 lat komentował Konkurs Piosenki Eurowizji na antenie Telewizji Polskiej. Dziennikarz muzyczny w marcu br. został dyscyplinarnie zwolniony po tym, jak nie stawił się na nagraniu jednego z odcinków "Szansy na sukces". Zastąpił go Marek Sierocki, który wraz z Aleksandrem Sikorą został też komentatorem tegorocznej Eurowizji.
Tuż po rozstaniu z Telewizją Polską Orzech zapowiedział, że i tak zrelacjonuje muzyczny konkurs. Chciał zrobić to w towarzystwie widzów, ale pandemiczne obostrzenia pokrzyżowały mu plany. Dziennikarz zrezygnował za to z komentowania półfinałów.
- Chcę skomentować tylko finał, nie chcę komentować półfinałów. Zresztą finał jest najbardziej atrakcyjnym momentem. W sobotę dowiemy się, kto w tym roku wygra konkurs Eurowizji - zapowiedział na swoim kanale na YouTubie.
Niestety ze względu na prawa autorskie Artur Orzech nie będzie mógł udostępniać transmisji konkursu, zgodę na to ma na terenie Polski wyłącznie publiczna telewizja. Dziennikarz zachęcił do oglądania transmisji na oficjalnej stronie internetowej konkursu. Zdradził też swoich faworytów.
- Myślę, że jest taka piątka. Malta spokojnie wejdzie do finału z dzisiejszego półfinału. Mówi się o tym, że wygra Cypr. Mówi się, że może wygrać Destiny z Malty. Rosja na pewno wejdzie, tak mi się wydaje, Ukraina, Litwa pewnie też, choć ja nie jestem ich jakimś wielkim zwolennikiem. Moim numerem jeden w tym roku są Włochy. Najgorsze jest to, że jak coś mi się podoba, to nigdy to nie wygrywa, ale może wreszcie przełamiemy tę żelazną zasadę - dodał.
Kilkuminutowa, entuzjastyczna zapowiedź Orzecha jest wyraźnym sygnałem dla zagorzałych polskich fanów Eurowizji, że tegoroczny konkurs mogą spędzić w tym samym, tradycyjnym gronie. Będzie to zadanie nieco utrudnione dla przeciętnego widza, ale renoma dziennikarza zapewne pozwoli mu zebrać sporą publiczność.