"Antracyt". Nowy serial Netfliksa. Polacy oglądają go na potęgę. Warto?

Bardzo popularny ostatnio na Netfliksie miniserial "Antracyt" (zajmuje drugie miejsce w Polsce na liście Top10) zapowiadał się ciekawie. Niestety thriller oparty na prawdziwej historii sekty, której członkowie w latach 90. popełnili zbiorowe samobójstwo, nie jest zbyt udany. Z irytującą bohaterką i estetyką rodem z taniego horroru bliżej temu serialowi do kiczowatego kryminału niż czegoś, co może skłaniać do refleksji czy prawdziwie trzymać w napięciu.

"Antracyt" oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. Serial można oglądać na Netfliksie
"Antracyt" oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. Serial można oglądać na Netfliksie
Źródło zdjęć: © Kadr z serialu
Karolina Stankiewicz

Od kilku dni na Netfliksie niesłabnącą popularnością cieszy się miniserial "Antracyt". W podtytule znajdziemy słowa "Tajemnice sekty", a promocyjne materiały zapowiadają serial oparty na faktach. Rzeczywiście twórczyni serialu Fanny Robert inspirowała się prawdziwą historią, która miała miejsce w 1994 r., czyli zbiorowym samobójstwem popełnionym przez członków sekty zwanej Zakonem Świątyni Słońca. Zginęły wówczas 72 osoby.

W serialu, którego akcja również zaczyna się w 1994 r., ofiar jest 12, a w pierwszej scenie policja wchodzi do domu zamieszkiwanego przez członków sekty, by odkryć, że niemal wszyscy już nie żyją. Chwilę później przeskakujemy do współczesności. Reporter badający sprawę sekty znika, a do małego miasteczka, w którym prowadził swoje śledztwo, przybywa jego córka Ida. Będzie chciała odnaleźć ojca i przy okazji rozwikłać zagadkę tego miejsca. Wtedy w miasteczku dochodzi do morderstwa, które wydaje się łączyć z wydarzeniami z przeszłości. W rozwiązaniu tajemnicy Idzie będzie pomagał Jaro. Oboje co jakiś czas będą wpadać na badającą sprawę morderstwa i zaginięcia policjantkę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Antracyt": co poszło nie tak?

Choć serial zapowiada się jak dobry thriller, twórcy starali się przełamać schemat gatunku i dorzucić do niego wątki komediowe. Te lekkie wtrącenia ma tu wprowadzać główna bohaterka. Ida, która jako chorowita osoba pół życia spędziła w szpitalach, stała się internetowym detektywem. Jest nerdem, który potrafi dowiedzieć się wszystkiego o każdej napotkanej osobie na podstawie tego, co udostępniła w sieci. Mówi wprost, co myśli, nosi dziwny makijaż i rzucające się w oczy ubrania, śpiewa w kółko jeden przebój lat 90. i potrafi zmusić ludzi, by robili to, czego chce. No i jeszcze cierpi na ostrą białaczkę, której nie ma zamiaru leczyć.

Problem z Idą polega na tym, że jest przerysowana i trudno jej kibicować. Choć jest zdeterminowana, by odnaleźć ojca, sprawia wrażenie, jakby w ogóle nie przejmowała się jego zniknięciem. Niestety ma się wrażenie, że twórcy bardzo chcieli stworzyć postać "cool", trendsetterkę, tak fajną, że będzie ją się chciało naśladować. W efekcie dostaliśmy postać sztuczną i irytującą.

Członkowie sekty Zakon Świątyni Słońca z przywódcą Michaelem Tabachnikiem (czwarty od prawej)
Członkowie sekty Zakon Świątyni Słońca z przywódcą Michaelem Tabachnikiem (czwarty od prawej)© Getty Images | Stéphane Ruet

"Antracyt" Netfliksa - jak pokazano tu sektę?

Innym problemem jest sposób, w jaki w "Antracycie" ukazano sektę. Czytając opis, miałam nadzieję, że obejrzę film, który w jakiś sposób spróbuje odkryć techniki manipulacyjne samozwańczych guru albo chociaż drogę, jaką przechodzą ich wyznawcy. Niestety tutaj nie ma pogłębionej analizy społeczno-psychologicznej.

Twórcy postanowili potraktować ten wątek jako źródło ikonografii – a czerpali garściami z horrorów satanistycznych. Mamy tu i maski kozła, i czarne togi, i rytualne zabójstwa, i obrządki przy świecach. Nie jest to jednak ani realistyczne, ani straszne.

"Antracyt" Netfliksa - czy warto obejrzeć?

Największy problem "Antracyt" ma z wywoływaniem emocji. Tam, gdzie ma być strasznie, jest bardzo sztampowo, tam, gdzie ma być śmiesznie, jest sztucznie i dziwnie, a tam, gdzie ma być napięcie - no cóż... nie ma nic. Mam wrażenie, że jedyne, co udało się w tym serialu, to lokacje. Zaśnieżone góry i małe alpejskie miasteczka potrafią być niezwykle urokliwe i mroczne jednocześnie.

Ale jeśli interesuje was temat sekt i okultyzmu – lepiej włączcie jeden z naprawdę trzymających w napięciu seriali dokumentalnych na ten temat, na przykład "Przysięga", "Jak zostać przywódcą sekty" czy pokazujący sposób działania współczesnych sekt "W szponach Twin Flames". "Antracyt" można spokojnie odpuścić.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (31)