"Antracyt". Nowy serial Netfliksa. Polacy oglądają go na potęgę. Warto?

"Antracyt" oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. Serial można oglądać na Netfliksie
"Antracyt" oparty jest na prawdziwych wydarzeniach. Serial można oglądać na Netfliksie
Źródło zdjęć: © Kadr z serialu
Karolina Stankiewicz

24.04.2024 17:48, aktual.: 25.04.2024 11:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bardzo popularny ostatnio na Netfliksie miniserial "Antracyt" (zajmuje drugie miejsce w Polsce na liście Top10) zapowiadał się ciekawie. Niestety thriller oparty na prawdziwej historii sekty, której członkowie w latach 90. popełnili zbiorowe samobójstwo, nie jest zbyt udany. Z irytującą bohaterką i estetyką rodem z taniego horroru bliżej temu serialowi do kiczowatego kryminału niż czegoś, co może skłaniać do refleksji czy prawdziwie trzymać w napięciu.

Od kilku dni na Netfliksie niesłabnącą popularnością cieszy się miniserial "Antracyt". W podtytule znajdziemy słowa "Tajemnice sekty", a promocyjne materiały zapowiadają serial oparty na faktach. Rzeczywiście twórczyni serialu Fanny Robert inspirowała się prawdziwą historią, która miała miejsce w 1994 r., czyli zbiorowym samobójstwem popełnionym przez członków sekty zwanej Zakonem Świątyni Słońca. Zginęły wówczas 72 osoby.

W serialu, którego akcja również zaczyna się w 1994 r., ofiar jest 12, a w pierwszej scenie policja wchodzi do domu zamieszkiwanego przez członków sekty, by odkryć, że niemal wszyscy już nie żyją. Chwilę później przeskakujemy do współczesności. Reporter badający sprawę sekty znika, a do małego miasteczka, w którym prowadził swoje śledztwo, przybywa jego córka Ida. Będzie chciała odnaleźć ojca i przy okazji rozwikłać zagadkę tego miejsca. Wtedy w miasteczku dochodzi do morderstwa, które wydaje się łączyć z wydarzeniami z przeszłości. W rozwiązaniu tajemnicy Idzie będzie pomagał Jaro. Oboje co jakiś czas będą wpadać na badającą sprawę morderstwa i zaginięcia policjantkę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Antracyt": co poszło nie tak?

Choć serial zapowiada się jak dobry thriller, twórcy starali się przełamać schemat gatunku i dorzucić do niego wątki komediowe. Te lekkie wtrącenia ma tu wprowadzać główna bohaterka. Ida, która jako chorowita osoba pół życia spędziła w szpitalach, stała się internetowym detektywem. Jest nerdem, który potrafi dowiedzieć się wszystkiego o każdej napotkanej osobie na podstawie tego, co udostępniła w sieci. Mówi wprost, co myśli, nosi dziwny makijaż i rzucające się w oczy ubrania, śpiewa w kółko jeden przebój lat 90. i potrafi zmusić ludzi, by robili to, czego chce. No i jeszcze cierpi na ostrą białaczkę, której nie ma zamiaru leczyć.

Problem z Idą polega na tym, że jest przerysowana i trudno jej kibicować. Choć jest zdeterminowana, by odnaleźć ojca, sprawia wrażenie, jakby w ogóle nie przejmowała się jego zniknięciem. Niestety ma się wrażenie, że twórcy bardzo chcieli stworzyć postać "cool", trendsetterkę, tak fajną, że będzie ją się chciało naśladować. W efekcie dostaliśmy postać sztuczną i irytującą.

Członkowie sekty Zakon Świątyni Słońca z przywódcą Michaelem Tabachnikiem (czwarty od prawej)
Członkowie sekty Zakon Świątyni Słońca z przywódcą Michaelem Tabachnikiem (czwarty od prawej)© Getty Images | Stéphane Ruet

"Antracyt" Netfliksa - jak pokazano tu sektę?

Innym problemem jest sposób, w jaki w "Antracycie" ukazano sektę. Czytając opis, miałam nadzieję, że obejrzę film, który w jakiś sposób spróbuje odkryć techniki manipulacyjne samozwańczych guru albo chociaż drogę, jaką przechodzą ich wyznawcy. Niestety tutaj nie ma pogłębionej analizy społeczno-psychologicznej.

Twórcy postanowili potraktować ten wątek jako źródło ikonografii – a czerpali garściami z horrorów satanistycznych. Mamy tu i maski kozła, i czarne togi, i rytualne zabójstwa, i obrządki przy świecach. Nie jest to jednak ani realistyczne, ani straszne.

"Antracyt" Netfliksa - czy warto obejrzeć?

Największy problem "Antracyt" ma z wywoływaniem emocji. Tam, gdzie ma być strasznie, jest bardzo sztampowo, tam, gdzie ma być śmiesznie, jest sztucznie i dziwnie, a tam, gdzie ma być napięcie - no cóż... nie ma nic. Mam wrażenie, że jedyne, co udało się w tym serialu, to lokacje. Zaśnieżone góry i małe alpejskie miasteczka potrafią być niezwykle urokliwe i mroczne jednocześnie.

Ale jeśli interesuje was temat sekt i okultyzmu – lepiej włączcie jeden z naprawdę trzymających w napięciu seriali dokumentalnych na ten temat, na przykład "Przysięga", "Jak zostać przywódcą sekty" czy pokazujący sposób działania współczesnych sekt "W szponach Twin Flames". "Antracyt" można spokojnie odpuścić.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" pochylamy się nad "Mocnym tematem" Netfliksa, załamujemy ręce nad szokującą decyzją Disney+, rzucamy okiem na "Nową konstelację" i jedziemy do Włoch z "Ripleyem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:

Źródło artykułu:WP Teleshow