"To ja nawaliłam"
Atmosfera rodzinna zaczęła się stopniowo psuć. Anna Świątczak, która znalazła się na publicznym świeczniku po ślubie z Michałem Wiśniewskim, była nieustannie obserwowana, oceniana, często hejtowana. Wokalistka przestała sobie radzić z tą nawałą medialną.
- Była we mnie złość nie do ogarnięcia, pożerała mnie, moją relację w domu z dziećmi. I ta pustka, która robiła się większa z każdym rokiem... - wyznała w programie "Jestem drugi".
Małżeństwo rozpadło się po pięciu latach. Piosenkarka napisała o tym w emocjach w mediach społecznościowych.
"Tak, to ja jestem winna, to ja zawiodłam... siebie. Biorę pełną odpowiedzialność za porażkę, ale i [...] za sukcesy naszego związku. Nie byłoby ostatnich pięciu lat, gdyby nie moja decyzja, że, pomimo wszystko, uda nam się, zbudujemy rodzinę. Dziś nie jestem pewna, czy wierzę w to, że w ogóle jest to możliwe, że słowa te najważniejsze, najpiękniejsze mają sens i moc tylko wtedy, kiedy o nich śpiewamy czy 'wkładamy' w wiersze. Na co dzień liczą się inne, przyziemne, mniej romantyczne. [...] To nie Michał, to ja dziś decyduję o odejściu. Zraniłam jego i nasz dom. To ja nawaliłam i biorę na klatę konsekwencje" - stwierdziła Anna Świątczak.