Zdominowała prowadzącego. "Jak dobrze być znowu w domu"
Po siedmiu latach przerwy Anna Popek wróciła do programu śniadaniowego TVP2. Partnerujący jej Aleksander Sikora miał nie lada wyzwanie, by dotrzymać kroku prezenterce z 25-letnim stażem.
05.04.2023 | aktual.: 05.04.2023 13:56
Ostatnio Annę Popek można było oglądać tylko na antenie TVP Info, gdzie prowadziła poranne pasmo "Wstaje dzień", a także wraz z Jarosławem Jakimowiczem "W kontrze". Jak dotąd telewizyjne partnerki dawnego "młodego wilka" nie zagrzały zbyt długo u jego boku miejsca. Nie wiadomo, czy jej nagłe dołączenie do ekipy "Pytania na śniadanie" wpłynie na jej aktywność na kanale informacyjnym.
- Witam państwa, witam wszystkich naszych drogich widzów, witam zespół "Pytania na śniadanie". Miałam nadzieję, że ten moment nastąpi i bardzo się cieszę, że mogę być z wami ponownie, że mogę wrócić do "Pytania na śniadanie" jeszcze w tak wyjątkowym okresie, mamy Wielki Tydzień, więc też moment symboliczny - tymi słowami Anna Popek powitała 5 kwietnia widzów TVP2.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Partnerujący jej Aleksander Sikora zapewnił, że jego dotychczasowa partnerka z duetu Małgorzata Tomaszewska "nie rzuciła papierami rozwodowymi" i wkrótce powróci na antenę. Jak twierdzą Wirtualne Media, Popek ma również zastąpić Idę Nowakowską w parze z Tomaszem Wolnym. Wciąż nie jest pewne, czy grono prowadzących poszerzy się na stałe, czy ktoś rozstanie się z formatem.
Od pierwszych minut środowego wydania "Pytania na Popek dominowała przed kamerą. W końcu występy na żywo to jej żywioł. Prezenterka należała do składu pierwszego programu porannego w historii polskiej telewizji, czyli "Kawy czy herbaty".
Już przy prezentacji pierwszego tematu o wodzie miodowej Anna Popek przerywała ekspertce, uzupełniając wątki czy kończąc za nią zdania. Często dzieliła się własnymi opiniami czy bogatą wiedzą na różnorodne tematy, co znalazło odzwierciedlenie w komentarzach widzów określających ją "mądralą".
Aleksander Sikora dzielnie dotrzymywał jej kroku, choć momentami zdawało się, że poradziłaby sobie sama bez niego i próbowała nie dopuszczać go do głosu. Ale doświadczona prezenterka jednak nie zapominała o tym, że nie jest jedyną gwiazdą programu i z biegiem czasu nawiązywała lepszy kontakt ze swoim telewizyjnym partnerem.
Na próżno więc było czekać na wpadkę prowadzącej czy zgrzyty w jej relacji z Sikorą. Jedyną pomyłkę w wydaniu popełnił paskowy, który połknął jedną literę w haśle "Najstarsze żółwie na świecie".
Ekipa "Pytania na śniadanie" żyje już zbliżającymi się świętami wielkanocnymi. Większość tematów krążyła wokół kuchennych patentów czy dekoracjach domu na Wielkanoc. To właśnie w tych kwestiach Anna Popek miała najwięcej do powiedzenia.
Poza treściami do katolików nie zapomniano też o rozpoczynającym się żydowskim święcie Pesach, zapraszając do studia TVP żydowską wielodzietną rodzinę, która opowiedziała więcej o swoich tradycjach. Dla "nowej" prowadzącej "Pytania na śniadanie" nie było tematu, przy którym nie czułaby się jak ryba w wodzie.
- Jak dobrze być znowu w domu - rzuciła w połowie wydania Anna Popek.
Wygląda na to, że długo wyczekiwała powrotu do TVP2. Kilka lat temu plotkowano, że prezenterka była pupilką Jacka Kurskiego, czemu stanowczo zaprzeczała. Z kolei po objęciu władzy przez nowego prezesa Telewizji Polskiej Mateusza Matyszkowicza nie szczędziła mu miłych słów w mediach.
- Prezes Matyszkowicz to erudyta, to człowiek, który zna kulturę i wie, jaki ona ma wpływ na kształtowanie ludzi i wprowadza krok po kroku nowe rzeczy. (...) Myślę, że jest zmiana w stronę takiego większego wyważenia, czy poglądów, czy estetycznych kwestii związanych z muzyką, czy kulturą - oceniła w rozmowie z Jastrząb Post.
Jak widać, pochwały dotarły do prezesa, który przyzwolił Popek na powrót do "Pytania na śniadanie". Widzowie też zdają się być zadowoleni z tej decyzji, choć nie brakowało krytycznych głosów. A w końcu to oni swoimi pilotami zdecydują, czy Anna Popek zostanie w programie na dłużej.
"Wspaniale, że będzie Pani Ania, pamiętam te programy jak prowadziła razem z panem Olszańskim",
"Ona się ciągle wtrąca, nie da powiedzieć nic. Mądrala, która wszystko wie. Wkurza mnie",
"Teraz to można oglądać, Pani Ania elegancka i pięknie wypowiadająca się prowadząca, bez tych fatalnych ruchów i robienia min",
"Cała piękna pani Ania, pierwszy dzień (powrotu) i bardzo zaborcza postawa - prowadzenia programu bez dopuszczania do głosu partnera" - czytamy w komentarzach na profilu programu na Facebooku.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" szkalujemy "Johna Wicka 4", wychwalamy "Sukcesję" i zastanawiamy się, gdzie zniknął Jim Carrey (i co, do cholery, wywinął tym razem?). Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.