W konfesjonale usłyszał pytanie. To wtedy postanowił rzucić Kościół
Muzyk niedawno dokonał coming outu. Wcześniej wulgarnie określił partię rządzącą, przez co stracił pracę w TVP. Jego zdaniem za tą decyzją stoi sam Jarosław Kaczyński. Zdradził też, jaki ma obecnie stosunek do hierarchów Kościoła katolickiego, którzy niepochlebnie wypowiadają się o środowisku LGBT.
02.08.2021 14:37
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Andrzej Piaseczny przy okazji wydania nowej płyty wyznał, że jedna z jego piosenek o miłości do drugiego mężczyzny jest o nim samym. Coming out gwiazdora spotkał się z mieszanymi reakcjami fanów. Zwłaszcza, że dawniej Piasek pozował na okładce magazynu ze swoją ówczesną partnerką. W wywiadzie z "Gazetą Wyborczą" postanowił wytłumaczyć się z tej sytuacji.
- Powiem tyle: szukałem siebie. Sprawdzałem, kim jestem. Żałuję przekroczenia tej granicy w znaczeniu pokazania się publicznie, ale czasu nie żałuję. Od tamtego momentu zresztą nie opowiadam o szczegółach swojego życia - wyjaśnił.
Muzyk niedawno przeprosił też społeczność LGBT za swoje słowa o aktywistach i Paradzie Równości. O sytuacji osób homoseksualnych najchętniej porozmawiałby obecnie z prezydentem Dudą, któremu - jak się okazuje - zawdzięcza coming out.
- A do coming outu zmobilizował mnie prezydent Andrzej Duda podczas kampanii wyborczej. Powiedział, że LGBT to nie ludzie, lecz ideologia. Prezydent stał się emanacją homofobii. Chyba żeby ugasić wywołany przez siebie pożar, zaprosił do pałacu Roberta Biedronia i jego mamę. Biedroń odmówił. Gdyby zaprosił mnie i moją mamę, zakładając, że dobrze by się czuła, to pewnie byśmy poszli. Mógłbym podyskutować na ten temat, choć wcale nie jestem pewien, że dyskusję bym udźwignął - dodał.
Muzyk jest osobą wierzącą. Zapewnia, że zdarza mu się przyjmować księdza z kolędą oraz chodzić do kościoła, pomimo traumatycznego doświadczenia podczas spowiedzi.
- Bywam czasami, w tygodniu. W tłumie nie umiem się modlić. Chodziłem regularnie jeszcze w liceum. Przestałem, kiedy ksiądz w konfesjonale zaczął się dopytywać, czy się masturbuję. Wróciłem, jak miałem jakieś 35 lat. Może odezwało się we mnie pragnienie kontaktu z boskością - zdradził.
Nie ma jednak dobrego zdania o księżach, którzy nawołują do nienawiści wobec osób nieheteronormatywnych.
- Nie wierzę, że zapłatą za miłość jest piekło. Biskupi i niektórzy księża wierzą w innego Boga, moim zdaniem niechrześcijańskiego. To, co robią biskupi, to droga do unicestwienia tradycji chrześcijańskiej. Przez swoje nienawistne teorie arcybiskup Marek Jędraszewski wykrzywia obraz Boga i Kościoła. Cały Episkopat powinien się uderzyć w piersi i poprosić o wybaczenie. Pycha idzie przed upadkiem - dodał.
Andrzej Piaseczny jeszcze do niedawna współpracował z Telewizją Polską, na antenie której m.in. był trenerem i jurorem "The Voice of Poland" oraz "The Voice Senior". Zmieniło się to, gdy do sieci trafiło nagranie z urodzin muzyka, na którym wulgarnie wypowiada się o partii rządzącej.
- Podobno do telewizji zadzwonił sam "towarzysz Winnicki", jak żartobliwie nazywamy ze znajomymi prezesa Kaczyńskiego – rzecz wzięta z kultowego serialu "Alternatywy 4", pasuje idealnie – powiedział, żeby mnie zdjęli ze wszystkich anten TVP. On sam czy też ktoś w jego imieniu – co to ma za znaczenie? Żartem jest raczej to, że na samej górze zajmują się takimi drobiazgami. Zabronili również rozmawiać ze mną wszystkim mediom zarządzanym przez Orlen. Mówię to nie po to, by się użalać, tylko po to, by przestrzec przed państwem sterowanym przez jednego człowieka. Takie sterowanie wszystkim – również telewizją – przez jednostkę to cecha państw totalitarnych. Nie wiem, gdzie my się za chwilę obudzimy, jeśli ich nie zatrzymamy - wytłumaczył.