"Alarm!" TVP w ogniu krytyki. Poszło o program o kobiecie zamkniętej w zakładzie psychiatrycznym
Program Telewizji Polskiej znalazł się pod obstrzałem. Odcinkowi z października przyjrzała się Rada Etyki Mediów. Efekt? Stwierdzono, że doszło do sporych nieprawidłowości.
Kontrowersyjny odcinek "Alarmu!" TVP1 wyemitowała w połowie października. Program był polecany w mediach społecznościowych, gdzie na facebookowym profilu show tak opisano czyny głównej bohaterki: "Anna W. uzbrojona jak Rambo weszła na plebanię i zaatakowała nożem przebywające tam osoby. Celem była wymyślona rywalka w walce o serce... księdza. Biegli stwierdzili, że gdy kobieta mordowała, była niepoczytalna i umieścili ją w zakładzie psychiatrycznym. Ale to nie koniec tej historii. W zamkniętym szpitalu pacjentka skradła serce żonatego sanitariusza. Zdrada oczywiście boli, ale żona boi się teraz, co będzie, gdy za dwa miesiące zabójczyni wyjdzie na wolność. W końcu już raz zamordowała z zazdrości".
Odcinek wzbudził zainteresowanie prof. Janusza Heitzmana, szefa Kliniki Psychiatrii Sądowej Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, który zwrócił się o poradę do Rzecznika Praw Pacjenta. Ten z kolei przekazał sprawę Radzie Etyki Mediów. Sylwetka chorej kobiety została w programie przedstawiona jednoznacznie. Czy naruszono jej prawo do tajemnicy korespondencji, a także prawa pacjenta? Według profesora dziennikarzom, którzy odpowiadają za skandaliczny odcinek "Alarmu!", brakuje rzetelności.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Prof. Heitzman oskarża autorów tego materiału o naruszenie tajemnicy korespondencji między pacjentką a sanitariuszem, o sugerowanie, że osoba chora psychicznie i niepoczytalna po zwolnieniu ze środka zapobiegawczego może być niebezpieczna i zagraża życiu innych i o podanie nieprawdziwych faktów, co dowodzi braku rzetelności warsztatu dziennikarskiego" - czytamy na stronie REM.
Rada Etyki Mediów wzięła odcinek na tapet. Nie była w stanie stwierdzić, czy informacja o przeniesieniu chorej z ośrodka w Warszawie do Gostynina w wymienionym w programie terminie jest prawdziwa, czy też nie. "Jeśli skarżący na rację, co do nieprawdziwej informacji o dacie przeniesienia pacjentki (...), to została naruszona zasada prawdy" - informuje REM.
Z pewnością naruszono zasady szacunku i tolerancji poprzez ujawnienie fragmentów pikantnej korespondencji pomiędzy kobietą a sanitariuszem, których dane dość łatwo można rozszyfrować.
Co gorsza, według rady, podstawowe prawa widzów nie były nadrzędne wobec interesów redakcji. "Nie dowiadujemy się o wnioskach powołanej w szpitalu komisji etycznej, bo jeszcze ich nie ma. Jest tylko obawa zdradzonej żony "co będzie, gdy za dwa miesiące zabójczyni wyjdzie na wolność. W końcu już raz zamordowała z zazdrości".
Rada Etyki Mediów podsumowała odcinek bardzo dosadnie. "Trudno określić to inaczej, jak pogoń za sensacją" Reportaż budzi też potępienie 'sędziowskiej kasty' (wypuściła ze szpitala 'niepoczytalną morderczynię') i może powodować krytykę 'zbyt wiele zarabiających lekarzy', wpisując się w ten sposób w propagandę rządzących".
Pod opinią podpisał się Andrzej Krajewski. Program "Alarm!" prowadzi Jacek Łęski, dziennikarz i reporter TVP, który prywatnie jest mężem prowadzącej "Pytanie na śniadanie" Małgorzaty Opczowskiej.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozkminiamy "1899" z Maciejem Musiałem, analizujemy "Zepsutą krew" na Disney+, a także polecamy (lub nie) "Kulawe konie", "Do ostatniej kości" i "Nie martw się, kochanie". Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.