Ahoj, wielka kosmiczna przygodo!
W latach 1968-72 ukazało się tam 1270 odcinków, które w nowo wydanym albumie zajęły około 650 stron. W ciągu kolejnych lat w gazetach i albumach drukowane były różne wersje oryginalnej historii, najczęściej skrócone, niekiedy z paskami narysowanymi od nowa czy dorysowanymi dodatkowo. Niniejsza wersja, jak zapewnia wydawca, zawiera wszystkie epizody opublikowane w "Wieczorze Wybrzeża" i jeszcze kilka wybranych z innych edycji.
10.09.2012 | aktual.: 29.10.2013 17:14
Kosmiczne wyczyny Kajtka i Koka były zwieńczeniem wieloletnich występów tych bohaterów w komiksowych paskach prasowych. Wcześniej Janusz Christa angażował ich w dalekie i obfitujące w liczne przygody rejsy oceaniczne (obaj z zawodu są marynarzami), niebezpieczne intrygi kryminalne, fantastyczne podróże w czasie i przestrzeni. W tej ostatniej historii z ich udziałem artysta osiągnął szczyt swojego kunsztu, łącząc dramatyzm opowieści z niewymuszonym poczuciem humoru, awanturniczą akcję z głębszą refleksją o człowieku i zagrożeniach przyszłości. Charakterystyczna, perfekcyjna kreska doskonale dopełnia całości dzieła. W czasach peerelowskiej bylejakości wręcz trudno było uwierzyć, że wyszła ona spod ręki krajowego twórcy.
Nie sposób streścić przebogatej fabuły komiksu, która meandruje pomiędzy science fiction a baśnią, opowieścią łotrzykowską a kryminałem, skręcając często w zupełnie niespodziewanym kierunku. Dość powiedzieć, że sam Christa wymyślał ją na bieżąco, nie wiedząc, dokąd jego wyobraźnia doprowadzi bohaterów w kolejnych kilkukadrowych odcinkach. Punktem wyjścia historii jest udział Kajtka i Koka w eksperymencie prowadzonym przez zaprzyjaźnionego z nimi profesora - nomen omen - Kosmosika. Jak się okazuje, eksperyment "Orion" jest swego rodzaju sprawdzianem, mającym wykazać, czy obaj marynarze nadają się do roli astronautów. Zarówno drobny, sprytny i wygadany Kajtek, jak i puszysty, niemrawy i prostoduszny Koko pozytywnie przechodzą weryfikację, choć ten drugi z dużo większymi problemami. Zapewne dlatego, że wcale nie kwapi się do porzucania dotychczasowego, wygodnego trybu życia i wyruszania na nieznane międzygwiezdne szlaki.
Pierwsze kroki w przestrzeni kosmicznej też nie należą do łatwych. Nie dość, że bohaterowie muszą użerać się z upartymi robotami oraz metodą prób i błędów poznawać tajemnice statku kosmicznego, którym lecą, to jeszcze odkrywają pasażera na gapę. Towarzyszyć im postanowił bowiem Bazyli - wnuk profesora i zawołany urwis. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że pozbycie się huncwota z pokładu zakończy kłopoty dwójki kosmicznych marynarzy. Bo nie mija miesiąc, a na kursie ich statku pojawia się zabłąkana rakieta nieznanego pochodzenia. A to dopiero początek przygód.
Kajtek i Koko odwiedzają liczne planety i bazy kosmiczne, poznają obce istoty rozumne i egzotyczne stworzenia, społeczności i kultury, wplątują się w intrygi pomiędzy rasami i grupami interesów, walczą z tyranią i zabobonem, zawsze opowiadając się po stronie pokrzywdzonych i prześladowanych. Choć ci ostatni nie zawsze okazują się tymi, za których się podawali. To nie koniec optymistycznego przesłania komiksu Christy. Wzajemna przyjaźń i wiara w dobro są dla Kajtka i Koka fundamentem wewnętrznej siły. Bohaterowie nigdy nie poddają się bez walki i nie tracą nadziei, a nawet w największych tarapatach nie opuszcza ich pomysłowość i poczucie humoru. Dzięki temu wychodzą obronną ręką z każdej opresji. Nawet gdy na koniec dowiadują się, że ich przygody nie były tym, czego się spodziewali, nie burzy to ich pozytywnego nastawienia do rzeczywistości.
W swoim najobszerniejszym komiksie Christa dał wyraz wielkiemu umiłowaniu beztroskiej przygody i popisał się grą nieskrępowanej wyobraźni. Jednak niezaprzeczalne walory rozrywkowe "Kajtka i Koka w kosmosie" to nie wszystko. Autor nie stroni też od dociekań dotyczących natury człowieka i świata, umiejętnie wplatając je w rozbudowane wątki fabuły. Zilustrowaniu tych dociekań służą kolejne próby, którym poddaje swoich bohaterów. Na obu czyhają liczne zagrożenia, zarówno natury fizycznej, jak i - dużo bardziej podstępne - psychicznej czy duchowej. I właśnie te ostatnie uważa Christa za dużo groźniejsze i przed nimi w sposób bardziej i mniej bezpośredni ostrzega czytelników.
Album z kosmicznymi przygodami Kajtka i Koka to najlepsze świadectwo, czym mógłby stać się polski komiks, gdyby tak uzdolnieni artyści, jak Janusz Christa czy Jerzy Wróblewski zyskali pełną swobodę twórczą, możliwość druku i normalny dostęp do rynku czytelniczego. Bez tego wszystkiego ich talent także wydawał owoce, musiał jednak brać pod uwagę ograniczenia ideologiczne i gospodarcze, poszukując sobie nisz, w których mógłby się rozwijać. Dlatego "Kajtek i Koko" mogli ukazywać się w gazecie o ograniczonym zasięgu, nie docierając do szerokiego grona odbiorców spragnionych kontaktu z komiksem. Najnowsza edycja dzieła Christy, podobnie jak wydania albumowe innych jego prac, w końcu naprawiają tę dziejową niesprawiedliwość.* Należy mieć nadzieję, że przez te wszystkie lata z mnóstwa potencjalnych czytelników nie została jedynie garstka fascynatów*, i że pojawiają się wciąż nowi odbiorcy zainteresowani śledzeniem przygód dzielnych kosmicznych marynarzy.