"Agent-Gwiazdy": Kędzior podtapia Ładochę, Andersz nie lubi być sławny, odpada Jędrzejczyk
Włodarczyk oddał Kretowi jokera, bo... miał urodziny. "Wzruszyłem się".
21.03.2017 | aktual.: 22.03.2017 14:06
W piątym odcinku drugiej edycji "Agenta - Gwiazdy" znów próbowano wykreować ekstremalne emocje, ze zmiennym szczęściem. Atmosfera wśród uczestników robi się coraz bardziej gęsta, głównie ze względu na to, że jest ich coraz mniej.
Do tej gry trzeba podchodzić na zimno i z inteligencją - orzekł Jarosław Kret.
W pierwszym zadaniu podzielili się na dwie grupy - jedna musiała się "stać rozpoznawalna", druga musiała znaleźć "rozpoznawalną" osobę", a wszystko w 40 minut w nadmorskim kurorcie. Bardzo zaangażowany w znalezienie lokalnego celebryty był Kret, który tłumaczył swoją strategię niezbyt przekonanym towarzyszom.
Nie szukajmy celebrytów, szukajmy ludzi znanych w społeczności - przekonywał. Daria chciała wieść prym, chciała zabłysnąć.
W drugiej grupie błyszczał z kolei Marek Włodarczyk, który wyznaczył sobie za cel stać się "rozpoznawalnym" dla jak największej liczby ludzi w kurorcie. Wchodził więc do kawiarni i restauracji, gdzie rozpoczynał swój "show". Wyraźnie zawstydzał tym Andersza, którego aż naszło na filozoficzne przemyślenia.
On się tam rozkręcał, ja się tam chowałem, bo mi wstyd było - zapewniał później. Ja nigdy nie chciałem być sławny, ja to robię, bo to kocham, nie dla sławy.
Edyta Zając-Rzeźniczak narzekała z kolei, że zaangażowanie Ładochy w wykonanie zadania burzy jej całą wizję:
Dzisiejsze zadanie mnie bardzo zaskoczyło - wyznała. To dla mnie duże utrudnienie na teście, bo typuję ją na agenta.
Gdyby Daria była Agentem, byłoby to fenomenalne posunięcie - dodał Kret.
Ostatecznie w tym zadaniu udało się im zdobyć 4000 złotych, czyli wszystko, co było w puli.
W udział drugim zadaniu Kinga Rusin poprosiła "dwie osoby wytrzymałe osoby fizyczne".
Ja się wyrwałem jako pierwszy, bo inni to nie są raczej typem sportowca - chwalił się Alan, do którego dołączyła jeszcze Joanna Jędrzejczyk.
Pozostali uczestnicy podzielili się na dwie grupy, które musiały pływać na dwóch dmuchanych bananach i zamieniać się miejscami, podczas gdy Alan i Asia mieli wykonywać na zmianę cztery ćwiczenia - pajacyki, przysiady, pompki i burpreesy (udało im się tylko przysiady i pajace). Lepiej z dwójki poradziła sobie z nim oczywiście mistrzyni świata UFC, a Andersz, choć lubi opowiadać o swojej kondycji fizycznej, dość szybko miał już dość.
Odeta Moro była przerażona koniecznością pokonywania fal na bananie, bo bardzo boi się wody. Niezbyt zadowolony był też Kędzierski.
Kiedy pierwsza fala uderzyła mnie, myślałem o samobójstwie - wyznał później.
Każdy upadek był zagrożony wizją zanurzenia głowy pod wodę - mówiła przestraszona Odeta.
Pod koniec zadania do wody wpadli Kędzierski i Ładocha, co przerodziło się w dość groźną sytuację:
Nagle czuję, że coś mnie podtapia, a to był mój kask, a ten baran Kędzior postanowił się po nim wspiąć - relacjonowała później.
Podczas gry w memory Kędzierski wygrał immunitet, zaś Włodarczyk aż cztery jokery. Zając-Rzeźniczak wyznała do kamery, że pewnie jednego z nich aktor podaruje właśnie jej, ale boleśnie się przeliczyła - Marek postanowił dać go Kretowi, który obchodził tego dnia urodziny.
No łzy mi w oczach stanęły - wyznał pogodynek. Nie chciałem mówić o tym nikomu, lepiej zachowajmy to dla siebie.
Po teście wiedzy o agencie z programem pożegnała się Joanna Jędrzejczyk, co załamało jej sojuszniczkę, Olgę Frycz. Jak wyznały, były w komitywie, pomagały sobie nawzajem i, co najważniejsze, typowały na agenta tę samą osobę. Teraz aktorka będzie musiała radzić sobie sama.
Zobacz także
Tu pobierzesz za darmo aplikację Program TV:
src="https://d.wpimg.pl/1031600158-1003293454/aplikacja.png"/> src="https://d.wpimg.pl/457701298--1013396447/aplikacja.png"/>