Afera wokół koncertu Mel C. "Wszyscy szukają kozła ofiarnego"
TVP na pewno nie o takim rozgłosie wokół Sylwestra Marzeń myślała, decydując się na tę legendarną już "zagraniczną gwiazdę". Zegar tyka, a na Woronicza trwają nerwowe ruchy.
Mel C miała być gwoździem programu Sylwestra Marzeń w TVP2. Chociaż i tak wszyscy czekają na rodzimych artystów jak Zenek czy Maryla, telewizja publiczna chciała zakończyć ten rok z pompą. Nawet się udało. Kompromitacja stacji jest tematem numer jeden w mediach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mel C odwołała swój występ zaledwie kilka dni po jego ogłoszeniu. "W świetle informacji, które zostały mi przedstawione, a które nie zgadzają się z moimi poglądami na temat grup społecznych, które wspieram, obawiam się, że nie będę mogła wystąpić w Polsce na sylwestra" - napisała na Instagramie.
W środę serwis Wirtualnemedia.pl podał, że Telewizja Polska odsuwa od przygotowywania koncertów reżysera Tomasz Klimka. "To właśnie jego władze TVP obarczają winą za nietrafione decyzje wokół sylwestra" - czytamy. Według dziennikarzy serwisu Klimek miał stać za dwoma "nietrafionymi decyzjami". Chodzi o niezaproszenie Maryli Rodowicz na koncert w Zakopanem, a także stawianie na Mel C jako zagraniczną gwiazdę na imprezie sylwestrowej. Teraz informator Plejady zaprzecza tym doniesieniom.
Według źródeł serwisu Klimek nie pracował przy tegorocznym sylwestrze, został odsunięty m.in. do realizacji koncertu kolęd w Chicago. Afera z odwołanym występem Mel C postawiła wszystkich w TVP na nogi.
- Spowodowało to wielkie poruszenie i wszyscy szukają kozła ofiarnego. Ktoś upatrzył sobie Tomka. Autor tego pomysłu zrobił to jednak nieudolnie, bo wskazał za winnego człowieka, który przy tegorocznym sylwestrze nie pracuje i nie podejmuje w tym roku żadnych decyzji - mówi informator Plejady.